Długo przygotowywałem się do napisania tego artykułu. Zależało mi na tym, abym poznał całą historię zawiązania się federacji DKW, by nikogo pochopnie nie skrzywdzić, a w szczególności właścicieli federacji DKW, zrobili zresztą fajną pierwszą edycję swoich zawodów. Szczerze im gratuluję za to. To jednak, co na przełomie dni wydarzyło się przelało czarę goryczy i bynajmniej nie chodzi mi oto, że włodarze DKW zrezygnowali z Kamila Bazelaka, a fakt, iż posłużyli się kłamliwymi teoriami dotyczącymi tejże osoby, odchodząc już od samych słów Kamila Bazelaka wypowiedzianych w wywiadzie dla MMAflashblack.
Zacznijmy od tego, jak Krzysztof Wołczuk jeden z promotorów federacji DKW, komentując zarówno u nas na profilu, jak i na profilu federacji WLC, zaatakował ową organizację w której… Kamil Bazelak jest jednym z organizatorów. W obliczu współpracy z DKW, zachowanie Krzysztofa wydawało się nie tylko dziwne, ale i niedorzeczne. Stał on wtedy za skrytykowanym przez WLC Markiem Ostaszem, jednocześnie samemu krytykując gaże federacji WLC, pisząc o tym publicznie. Ba mało tego – wypożyczając również klatkę na swoje zawody od federacji WLC. Cóż, gdzie sens gdzie logika?
To, ze federacja DKW miała kłopoty finansowe, nie jest żadną tajemnicą. Publicznie pismo wystosowało „Akodo Managment” za zaległości finansowe Adriana Kępy, słuchy dochodziły także o zawodnikach z Białej Podlaskiej, z Krakowa i Rzeszowa. Później się okazało, że także inni ludzie pracujący przy evencie DKW nie zostali spłaceni, podobnie sędziowie, wynajem oktagonu, generalnie ciężko znaleźć grupę której DKW zgodnie z umowami zapłaciło za swą pracę.
Rozmawiając z Kamilem Bazelakiem, wiedziałem iż kilkakrotnie były ponawiane próby podpisania kontraktu, jednakże za każdym razem, promotor federacji DKW Krzysztof Wołczuk urywał temat, nagle pozostawiając zasłonę milczenia. W obliczu zarzutów organizacji DKW w stosunku do Bazelaka, udowodnienie kto miał rację wydaje się być dziecinnie proste, albowiem korespondencje w każdej chwili można sprawdzić, zresztą – to samo zachowanie, powtórzyło się w kierunku do niedoszłego rywala Bazelaka – Fernardo Rodrigues’a Jr w związku z tym, jak podaje portal MMA.pl walka byłego mistrza KSW w Polsce nie dojdzie do skutku. Włodarze DKW nie zapłacili Brazylijczykowi za samolot, hotel oraz opieszale reagowali na próby kontaktu. Sytuacja jest o tyle patowa, iż cała impreza reklamowana była właśnie tymi dwiema postaciami, podczas gdy pewne jest, iż walki takowej napewno nie zobaczymy. Warto dodać także, że pieniądze przed walką z uwagi na zaszłości owej federacji domagała się także publicznie Izabela Badurek.
Jest już niemal pewne, że gala DKW Fight Night 2 nie tylko się nie obędzie (rzekomo z powodu braku pozwolenia na imprezę masową jak to Krzysztof Wołczuk napisał w wiadomości do Patryka Buczko -jednego z potencjalnych zawodników DKW) ale jej włodarze mają komorników na swych kontach, dlatego tak rozpaczliwie próbowali sprzedawać bilety „drogą zawodniczą”, tzn przez zawodników i to w niemałej cenię 50 zł. Kilka dni temu, ogłoszono także „after party” DKW w Warszawie, próbując ratować niską frekwencję. W trakcie pisania tego artykułu, zauważyłem, iż usunięto na facebooku wydarzenie DKW Fight Night 2, ale wkrótce powinniśmy się dowiedzieć, kim naprawdę są włodarze federacji DKW Fight Night, albowiem liczbę ludzi którzy powystawiali mają bardzo pokaźną, dalej brnąc w wir kłamstwa, pychy i chaosu.
Grzegorz Prokop