Tomasz Adamek na swoim blogu napisał o przygotowaniach do kolejnej walki wraz z trenerem Rogerem Blodwoorthem…
Nigdy nie wybierałem łatwych rozwiązań i sportowej drogi do celu. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem czeka mnie wielkie sportowe wyzwanie. Promotorzy pracują nad kolejną moją walką. Media spekulują i przekazują w świat informację o moim przyszłym oponencie. Ja, jak zwykle czekam na sygnał, że kontrakt został podpisany przez obie strony. Wtedy wszystko będzie jasne. Nie czekam na te wieści bezczynnie. Najpierw był wyjazd na ryby w gronie znajomych, a później kilka spotkań polonijnych. Teraz razem z trenerem już drugi tydzień trenujemy w New Jersey. Rozpocząłem trening elementami technicznymi, bo tak zawsze trener Roger Blodwoorth ustawia plan treningów przed kolejną walką. Do 22 grudnia sporo czasu, ale nie mogę siedzieć w domu przed telewizorem w sytuacji, gdy czeka mnie kolejna, ciężka walka. Bez względu na to z kim przyjdzie mi walczyć w ringu, muszę być gotowy na wielką wojnę. Na tym poziomie nie ma co liczyć na łut szczęścia, trzeba wejść do ringu i udowodnić swoją wyższość. Jestem dobrej myśli , bo to co najważniejsze – zdrowie mi dopisuje. Waga w normie 100 – 101 kg. Wkrótce kolejne elementy treningów, już z uwzględnieniem taktyki na przyszłego oponenta.
Dostaję dużo listów i wpisów na stronę www z Polski i innych krajów. Dziękuję fanom boksu i znajomym za ten kontakt. Dzięki temu czuję wielkie wsparcie fanów boksu. Dostaję również podziękowania za wsparcie różnych inicjatyw społecznych. Przyznam, że rozmiar nieszczęścia ludzkiego, jakie do mnie dociera jest bardzo duży. Dostałem miłą laurkę – podziękowanie z Fundacji Mam Marzenie z którą współpracuję. To mnie bardzo cieszy, że mogłem komuś potrzebującemu pomóc. Wiem jednak również, że wszystkim pomóc się nie da. Ja sam, w dalszym ciągu mam niespełnione do końca amerykańskie marzenie. Po pięciu latach pobytu w USA wiele osiągnąłem ale pozostało mi marzenie o pasie i tytule w HW.
Uważnie śledzę rozwój sytuacji w HW na świecie. Coś się ruszyło, oglądałem kilka walk i jest sporo nowych szans na spełnienie mojego celu. Ostatnio czytałem, że nawet Sasza Powietkin, którego poznałem osobiście widzi mnie jako oponenta. Poznałem jego w trakcie jego pobytu w New Jersey, jak trenował razem z trenerem Teddy Atlasem. Fani boksu czekają na walkę Mariusza Wacha z Władimirem Kliczko i liczą na niespodziankę. Dobrze, że znając moje przejścia z aklimatyzacją zdecydował się przygotowywać w Dzierżoniowie u Piotra Wilczewskiego. Kiedyś trenując w jednej grupie byliśmy kumplami, teraz każdy idzie własną drogą. Pozostał nam kontakt telefoniczny. Dobrze, że polscy pięściarze walczą na wielu ringach całego świata z dobrym skutkiem. Można powiedzieć, że polskich nazwisk jest coraz więcej w rankingach federacji bokserskich. Oby było tak dalej.