– Mam już za sobą ostatni sparing – w piątek trzy szybkie rundy z Głazkowem. Jest dobrze, teraz już tylko odpoczynek. W czwartek przenoszę się do kasyna Mohegan Sun – mówi Tomek Adamek (48-2, 29 KO), którego już za sześć dni, 3 sierpnia w Connecticut, czeka walka z Dominickem Guinnem (34-9, 23 KO) pokazywana w USA na NBC Sports Network, a w Polsce na antenie Polsatu. – Ile ważę? W samochodzie wagi nie wożę, te czasy już minęły. Jestem po śniadaniu, to zaraz wskoczę na wagę, tak dla ciekawskich… Jest niecałe 220 funtów – mówi będący w znakomitym humorze „Góral”, który dodał, że „jeśli czas i obowiązki pozwolą, to chętnie przyjechałbym 16 sierpnia do Chicago dopingować naszych pięściarzy”.
– Obóz treningowy udany, energia jest – to słychać nawet przez telefon…
Tomasz Adamek: Energia jest. Chciałbym wyjść na ring, bo sporo czasu do grudnia minęło. Teraz jest spokojnie, mam już za sobą ostatni sparing – w piątek były trzy szybkie rundy z Głazkowem. Zaplanowane są jeszcze trzy lekkie treningi z Rogerem, w czwartek przenoszę się do kasyna w Connecticut. Nigdy w tym stanie nie walczyłem. Jest tutaj sporo Polaków, zainteresowanie walką jest duże, chyba nawet dodawane są jakieś miejsca. Jak zawsze trzeba się pokazać, to dla mnie ważna walka. Mam nadzieję, że Dominick się też nie będzie chował za podwójną gardą.
– Guinn mówi, że jest innym pięściarzem, niż ten z którym sparowałeś w Houston w 2010 roku. Że nie będzie łatwo, jak przed laty.
A ja jestem innym pięściarzem, więc będzie ciekawa walka. Dominic wie, że na punkty tego nie jest w stanie wygrać, więc myślę, że będzie chciał ryzykować. Skracać dystans, wskoczyć z lewym sierpem, z jakimś mocnym uderzeniem. Ja walczę inaczej niż wtedy – mniej biegam po ringu, zadaję mocniejsze ciosy. Wątpię, żeby on się zmienił, po paru minutach będę wiedział co robić. Na pewno mu podziekuję na konferencji przed walką, że przyjął propozycję, że będzie gotowy do walki. Na tym uprzejmości się skończą, choć nic do Guinna nie mam. Wiem, że jest twardy, nigdy nie przegrał przez KO. Mieliśmy też wspólnego rywala – Michaela Granta – ale nie wiem, czy mój trener przygotuje mi do oglądania akurat tamten pojedynek Dominica.
– W ciągu kilku minionych godzin było parę interesujących walk – twój niedoszły rywal Joe Hanks przegrał przez KO z Andy Ruizem, Andre Berto nie dał rady Karassowi. Oglądałeś?
Oglądałem razem z Rogerem całą walkę Berto. Jego przegrana z Karassem to przykład, że siła, wygląd nie mają wiele wspólnego z tym, co się umie. Karass, jeśli chodzi o umięśnienie, wyglądał przy Berto jakby był z niższej kategorii wagowej, ale by twardy, wciągał Berto w wymiany ciosów. Andre zamiast kontrolować to, co się dzieje na ringu ciosami prostymi, chciał się bić w półdystansie, tego nie umie i się skończyło nokautem. Do tego miał zbyt duże luki w obronie, żeby tak walczyć. W ringu głowa jest ważniejsza niż parę centymetrów więcej w bicepsie. Z walki Ruiza z Hanksem widziałem tylko fragmenty. Tak jak mówiłem – Hanks też wygląda jak gladiator ale jest strasznie surowy, taki mechaniczny. Ruiz grubawy jest ale ma dość szybkie ręce i Hanksa bardzo łatwo było trafiać. Więc trafiał
– Obowiązkowe pytanie o wagę…
Ile ważę? W samochodzie wagi nie wożę, te czasy już minęły, to nie półciężka. Jestem po śniadaniu, to zaraz wskoczę na wagę, tak dla wszystkich ciekawskich i samego siebie, bo kilka dni sie nie ważyłem… Jest niecałe 220 funtów.
Adamek nie chciał publicznie komentować ostatnich informacji, jakoby jego firma promocyjna, Main Events, przymierzała go już do następnej walki – z Bryantem Jenningsem. Z naszych informacji wynika, iż są to na razie bardziej życzenia promotora Jenningsa, niż realna rzeczywistość. Spekulacje mogą wynikać z faktu, że – wbrew często podawanym informacjom – Bryant nie jest zawodnikiem Main Events, będąc reprezentowany przez J. Russella Peltza z Filadelfii.