Jon Jones jeszcze nie zdążył dobrze ochłonąć po pięciorundowym maratonie z Rashadem Evansem, a szef UFC – Dana White – podsunął mu następnego przeciwnika. Już na konferencji po UFC 145 zapowiedział, że w następnej obronie Jones zmierzy się z prawdziwym weteranem ringów i klatek, 42-letnim Danem Hendersonem.

O tym, że Henderson chce walczyć z Jonem Jonesem słyszeliśmy już dawno. Ba! Z powodu tego pragnienia popadł nawet w mały konflikt z Daną Whitem. Szef UFC zaproponował mu, żeby zmierzył się z Alexandrem Gustafssonem na gali UFC on FuelTV 2, gdy okazało się, że anonsowany jako pierwszy przeciwnik Szweda – Antonio Rogerio Nogueira – doznał kontuzji. Henderson odmówił, bo obawiał się, że jeśli zawalczy na tej gali to nie dostanie już w 2012 roku starcia z Jones’a. White’owi nie spodobała się początkowo ta deklaracja, ale jak widać, złość szybko mu minęła i na konferencji po gali UFC 145, gdzie Jones obronił już po raz trzeci pas mistrzowski, zadeklarował, że następnym pretendentem jest właśnie Dan Henderson. Do pojedynku mogłoby dojść na gali UFC 149 w Calgary. Są to jednak na razie tylko spekulacje, bo żadna oficjalna informacja na temat daty nie została podana.

Pojawiły się oczywiście pierwsze komentarze zainteresowany. Jones wyrażał się z szacunkiem o swoim rywalu. – To fantastyczny przeciwnik. Ma niesamowitą zdolność nokautowania przeciwników – mówił. Z atencją o umiejętnościach rywala mówi też Henderson: – Jones jest lepszy w klinczu niż zdecydowana większość zawodników w UFC – komentował, ale dodał: – Ja też w tej płaszczyźnie czuję się dobrze. Muszę być jednak bardzo ostrożny, żeby nie nadziać się na jeden z tych niezdarnych (ang. goofy) łokci, którymi uderza.

Popularny Hendo pomimo zaawansowanego wieku, to z pewnością godny przeciwnik dla Jonesa. Jako najlepszy dowód tego może świadczyć jego ostatnia walka z Mauricio Ruą. Pięciorundowy morderczy pojedynek, który automatycznie został uznany za jeden z najlepszych w historii, pokazał, że Henderson ma jeszcze coś do zaoferowania.