Minęło już 15 miesięcy odkąd rozpoczęły się elektryzujące mistrzostwa Strikeforce World Grand Prix w wadze ciężkiej. Turniej przywrócił niektórym kibicom MMA nostalgiczne wspomnienia dawnych turniejów Pride o podobnym charakterze, które zakończyły się 10 lat temu. Jak już powszechnie wiadomo niebawem zmagania w Strikforce w wadze ciężkiej staną się również przeszłością podobnie jak Pride.

Josh Barnett i Daniel Cormier  to ostatni zawodnicy wagi ciężkiej uczestniczący w tym turnieju. Od kiedy Zuffa w marcu ubiegłego roku kupiła Strikeforce reszta zawodników w dywizji ciężkiej została przesunięta do UFC. Sytuacja wagi ciężkiej w UFC zmieniła się diametralnie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Brock Lesnar powrócił do WWE, Alistair Overeem został zawieszony przez komisję stanu Nevada za doping. Przed zawieszeniem Overeema  wszystko było już poukładane. Każdy szczegół był dograny. Frank Mir i Cain Velasquez mieli walczyć o status pretendenta do walki o mistrzowski pas.W obecnej sytuacji  Mir zmierzy się jednak z Juniorem Dos Santosem o pas mistrzowski, a Velasquez zmierzy się z Antonio „Bigfoot” Silva. Silva został pokonany przez Cormiera w półfinale Grand Prix, więc nawet jeśli Brazylijczyk miałby pokonać Velasqueza to nie będzie można zakomenderować go do walki o pas wagi ciężkiej UFC.

http://youtu.be/gBhF4OgVy9I

Poza Cainem Velasquezem, który nie walczył od porażki z Dos Santosem i Silvą, istnieje garstka zawodników wagi ciężkiej, którzy mogliby być godnymi przeciwnikami dla zwycięzcy walki Dos Santos-Mir, ale żaden z nich nie jest rozpoznawalny bardziej niż dwóch finalistów Grand Pix Strikeforce w wadze ciężkiej.

Niezależnie od tego, kto wygra w turnieju Strikforce Barnett czy Cormier zorganizowanie potem walki mistrza Strikeforce wagi ciężkiej o tytuł mistrza UFC wagi ciężkiej powinno być łatwym zadaniem. Poza tym Barnett jest byłym mistrzem UFC, a Cormier jest byłym Olimpijskim zapaśnikiem, do tej pory niepokonanym  w MMA, co dodatkowo zwiększa ich popularność.

źródło:bleacherreport.com