STSport

Były zawodnik UFC i czołowy fighter wagi średniej w Europie Tomasz Drwal (19-4) opisał w swoim blogu na oficjalnej stronie internetowej www.tomaszdrwal.pl dzisiejszy poranny bieg. Czytając te panoramiczne opisy ukazujące piękno pasma górskiego Beskidu Wyspowego my ludzie miasta możemy tylko mu pozazdrościć. Co nam bowiem pozostało, jak codzienne bieganie po brudnych, wiecznie zakorkowanych ulicach, wśród smrodu spalin i ironicznych spojrzeń mijanych przechodniów. Bieganie po górach to szczyt marzeń każdego zawodnika, nic bowiem nie poprawia tak wydolności jak biegowy trening górski.

Z bloga Tomasz Drwala:

Dzisiejszy dzień podobnie jak w zeszłym tygodniu rozpocząłem  pobudką   o godzinie  5:45. Biegałem tym razem sam krócej i po płaskim terenie, w dodatku we mgle.  Ciężarki na nogi, gumę na plecy, by tylko dobiec do wyznaczonego miejsca i zrobić swój tzw. rozruch. Bieganie po płaskim we mgle ma się nijak do biegania w górkach. Jak chociażby tydzień temu w okolicach Beskidu Wyspowego. Już na starcie o 6:30 w oddali panorama Tart i wschodzące słońce, wyposażony w dres, czapkę i rękawiczki. Nogi same rwą się do biegu, a płuca wdychają czyste, górskie i rześkie powietrze.

Po kilku kilometrach biegnę już w spodenkach i koszulce. Towarzysze cisną naprzód, dobiegamy do naszego celu którym jest obserwatorium na Lubomirze ( wysokość 904 m.n.p.m.,) . Rozciągamy się, po czym zbiegamy szlakiem czerwonym  w kierunku Węglówki. Wybiegamy na polankę, gdzie na chwilę przystajemy podziwiać jak to mówią Amerykanie „awesome view”.

Panorama jest piękna, mamy widok na Kasinę i cały Beskid Wyspowy ( Lubogoszcz 968 m.n.p.m)  czyli moje rodzinne strony . Czas na powrót, akurat z miejsca gdzie podziwiamy widoki jest jakiś kilometr ostrego podejścia na Lubomir czyli wychodzi 10 setek – 10 sprintów 100 metrów w zestawieniu sprint, unormowanie tętna do 120 uderzeń na minutę i sprint. Szybko jesteśmy na szczycie gdzie w spokoju truchtamy w kierunku schroniska Kudłacze, po drodze wpadamy na miejsce startowe paralotniarzy, by popodziwiać na chwile widoki rozchodzące się na wschodnią płaską część małopolskich wiosek. Dobiegamy do schroniska i pijemy herbatkę, jak zawsze dostajemy tutaj od Gospodarzy  mały poczęstunek na przywrócenie mocy. Zbieramy się, w drodze powrotnej widzimy krakowski smog nad miastem. Wracamy niechętnie, ale jak zwykle czeka już sporo obowiązków w mieście. Dobrze ze góry blisko……. dobrze,  że raz w tygodniu jesteśmy.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.