Ostatniej nocy w Houston w Teksasie odbyła się gala UFC 136. Dwie walki o tytuły mistrzowskie zakończyły się zwycięstwami mistrzów – Frankie Edgar pokonał przez TKO Graya Maynarda, a Jose Aldo – Kenny’ego Floriana. Najwięcej emocji przyniósł jednak pojedynek Leonarda Garcii z Nam Phanem, zakończony zwycięstwem tego drugiego po decyzji sędziów.
Frankie Edgar już trzeci raz mierzył się na UFC z Grayem Maynardem. Pierwszy pojedynek zakończył się zwycięstwem Maynarda, drugi remisem – teraz w pojedynkach mamy idealna równowagę, bo Edgar pokonał przez TKO pretendenta.
Wszystko zaczęło się jednak od huraganowych ataków jego przeciwnika. Właściwie ciężko uwierzyć, że Edgar ustał po potwornym podbródkowym Maynarda w pierwszej rundzie. To starcie mistrz zdecydowanie przegrał, ale w każdym następnym był coraz lepszy, a jego rywal słabł w oczach. Być może nie była to dominacja, ale na pewno spokojne prowadzenie.
Na niewiele ponad minutę przed końcem czwartej rundy Maynard nadział się na prawy sierpowy Edgara. Gdy ten zobaczył tylko, że jego rywal jest zamroczony, to dopadł do niego – poprawił jeszcze dwoma prawymi i już w parterze lewym. To był koniec. Maynard jeszcze dłużą chwilę siedział w miejscu, w którym chwilę wcześniej padł i dochodził do siebie. – Trafiłem go raz, a potem chciałem zabić – skomentował mistrz. – Pas został tam, gdzie jego miejsce – dodał. Na tym zakończył się trzyodcinkowy serial pod tytułem „Edgar vs Maynard”. Pomimo tego, że z bilansu walk wynika, że były to wyrównane pojedynki, to w rzeczywistości jednak prawdziwym zwycięzcą może czuć się tylko Frankie Edgar.
Przebieg drugiego pojedynku o tytuł mistrzowski – Jose Aldo vs Kenny Florian – eksperci przewidywali w następujący sposób: jeżeli Aldo nie pokona w pierwszych dwóch rundach, to większe szanse na zwycięstwo ma Florian. Oktagon zweryfikował jednak, jak bardzo się mylili.
Od początku zaatakował Florian i to do niego należała pierwsza runda. Kontrolował walkę, próbował obaleń, dobrze się bronił.
Jednak z każdą minutą kolejnych starć słabł w oczach, a rozkręcał się Brazylijczyk. Już pod koniec drugiego starcia mocno zarysował swoja przewagę. W trzeciej rundzie obijał prawą nogę Floriana potężnymi low-kickami. Po jednym z takich kopnięć przeciwnik zachwiał się, a po chwili na jego głowie wylądowały dwa celne i mocne ciosy. O dziwo jednak Amerykanin przetrwał tę nawałnicę i zdołał wytrzymać wszystkie pięć rund.
Po 25 minutach walki sędziowie jednogłośnie wskazali na zwycięstwo Jose Aldo. Punktowali trzy razy po 49-46. Dla Aldo było to trzynaste zwycięstwo z rzędu, a dla Floriana już druga porażka w walce o mistrzowski pas. – Kenny udowodnił, że jest inteligentnym zawodnikiem. Przygotował taktykę, którą chciał realizować. Spodziewałem się jednak, że będzie próbował mnie obalać przy siatce i byłem na to przygotowany – podsumował mistrz.
Najlepszą walką wieczoru okrzyknięto pojedynek Leonardo Garcii i Nam Phana. Amerykanin wietnamskiego pochodzenia zaczął bardzo mocno i już w pierwszej rundzie powinien znokautować swojego rywala. Ten jednak – pomimo silnych ciosów – wciąż trzymał się na nogach. Druga runda podobnie. Nam Phan atakował, a Garcia słaniał się na nogach i chyba tylko siłą woli bronił się przed ciosami rywala. Zdołał jednak wykrzesać z siebie na tyle siły, żeby w trzeciej rundzie poważnie zagrozić Phanowi. Był bardzo bliski nokautu, gdy zadał kilka celnych ciosów i sprowadził rywala do parteru. Ostatecznie zabrakło jednak sił i czasu, a jednak wygrana runda nie pozwoliła cieszyć się z wygrania całego starcia. Sędziowie punktowali jednogłośnie 29-28 dla Phana. – Będzie trzecia walka z naszym udziałem! – zapowiedział Garcia. Jeżeli miałaby być tak emocjonująca jak ta, to na pewno wszyscy fani MMA będą czekać na nią z niecierpliwością.
Ciekawie zapowiadał się również pojedynek Chaela Sonnena z Brianem Stannem. Ten, kto ją wygra będzie miał możliwość już wkrótce zmierzyć się z niekwestionowanym mistrzem – Andersonem Silvą.
Pojedynek miał jednostronny przebieg – dominował w nim Sonnen. Praktycznie cały czas trzymał rywala w parterze i nie pozwalał na żadne akcje ofensywne. Stann jeszcze w pierwszej rundzie miał silę, żeby bronić się skutecznie. Jednak z biegiem czasu słabł coraz bardziej. Na 1 minutę i 9 sekund przed koniec drugiej rundy Sonnenowi udało się założyć mocny, trójkątny uścisk na szyję rywala, który chwilę później odklepał koniec walki.
W krótkiej rozmowie po pojedynku Sonnen w żołnierskich słowach powiedział, co myśli o mistrzu – Andersonie Silvie. – Anderson Silva! You suck! – chyba nie wymaga to tłumaczenia. Po czym wyzwał go na pojedynek. – Jeżeli przegram, to opuszczę UFC na zawsze – zapowiedział.
Warto odnotować jeszcze nieoczekiwane, błyskawiczne zwycięstwo Joe Lauzona nad Melvinem Guillardem. Walka trwała niecałą minutą, a nieszczęście dla Guillarda zaczęło się od niezbyt czystego lewego, który zadał mu rywal. Był jednak na tyle mocny, że zachwiał go, co od razu wykorzystał przeciwnik. Przyparł go do parteru i założył duszenie. Walka trwała ledwie 47 sekund.