Za tydzień Tomasz Adamek 36 l.(48-2, 29 KO) walczy w Mohegan Sun Casino z Dominickiem Guinnem 38 l.( 34-9-1, 23 KO). Z tej okazji Super Express przeprowadził z Góralem z Gilowic ekskluzywny wywiad.
„Super Express”: – Podobno spacerujesz wieczorami ze swoim małym pieskiem yorkiem. Do takiego faceta pasowałby raczej jakiś wilczur. To wygląda chyba komicznie…
Tomasz Adamek: – (śmiech) Nasz york jest bardzo miłym pieskiem. W Polsce, w Gilowicach, mieliśmy dużego wilczura, a tu są trochę inne warunki. Ale wierz mi, że ta nasza mała suczka głośniej szczeka niż niejeden pokaźny pies.
– Twój najbliższy ringowy rywal Dominick Guinn był twoim sparingpartnerem przed walką z Crisem Arreolą. Jak go wspominasz?
– To bardzo silny, waleczny zawodnik, mocno bije. Przesparowałem z nim wiele rund. Z tego, co pamiętam, ani jednej swej walki nie przegrał przed czasem, a to mówi samo za siebie. Nie będzie to łatwy pojedynek.
– Nokautu nie będzie?
– Ja przed walką nigdy nie zakładam, że będzie nokaut. Jeśli za bardzo chce się nokautu, to nic z tego nie wyjdzie. Chcę być szybki i zwyciężyć. A jak – to zobaczymy. W boksie wszystko się może zdarzyć.
– Czy wprowadziłeś jakieś nowe elementy do treningu, kiedy dowiedziałeś się, że walczysz z Guinnem?
– Oglądaliśmy z trenerem jego walki i wiem jedno – muszę być szybki i unikać ciosów.
– Ta walka nie jest wydarzeniem wieczoru. Boli cię, że nie będziesz gwiazdą?
– Absolutnie nie, bo ja nie muszę świecić (śmiech). Kolejność walk ustalała telewizja NBC, ja wychodzę do ringu około dziesiątej w nocy, czyli w czasie największej oglądalności. Z tego, co wiem, dzięki temu zobaczy mnie około 6 milionów ludzi, a ta liczba mówi sama za siebie.
– Ponoć na widowni będzie siedział twój fan Marcin Najman?
– Tak, dzwonił i mówił, że będzie na walce. Wiem, że na moje walki przylatuje zawsze spora grupka fanów z Polski, mam nadzieję, że i tym razem będą mi kibicować.
– Lata lecą, nie jesteś już zmęczony boksem?
– Nie, to jest moja praca. Miałem kilkumiesięczną przerwę od boksu, zregenerowałem się, naładowałem akumulatory i nabrałem dystansu do niektórych spraw.
– Na przykład do sprawy wypadku samochodowego, który miałeś na początku roku? Nigdy nie powiedziałeś, jak zakończyła się ta sprawa.
– Jestem zdrowy, trenuję i wszystko jest w porządku. Koncentruję się na najbliższej walce i na przyszłości.
– Skoro o niej mówimy, czy wiążesz ją z grupą Main Event?
– Oferowali mi najlepsze warunki, więc przyjąłem ich propozycję, szczegółów nie ujawniam.
– Jak realna jest twoja walka o mistrzostwo świata?
– Najpierw chcę wygrać ten pojedynek, następnie powalczyć w październiku. A później zobaczymy.
– Bywasz często w Amerykańskiej Częstochowie. Czy wybierasz się tam w tym roku na pielgrzymkę?
– Tak, kilka dni po walce będę na pielgrzymce z żoną Dorotą. Pielgrzymka potrwa 3 i pół dnia.
– Czy na walce w Connecticut będą kibicować ci księża?
– Tak, myślę, że będzie ich kilkunastu.
– Czy uważasz, że kobiety w ogóle znają się na boksie?
– Boks jest to męski sport i to raczej panowie wolą moje walki oglądać. Panie częściej przychodzą dla towarzystwa, ale też mi kibicują.