Wiem czego oczekują ode mnie przed walką z Grano dziennikarze i na pewno też kibice. Nie tylko ci w Ameryce. Nokautu, najlepiej szybkiego. Ja chcę dokładnie tego samego ale na siłę niczego robić nie będę. Takim pięściarskim straceńcem, dziesięć uderzeń na twarz, żeby oddać jedenaście, jak walkach z Briggsem, już nigdy nie będę. To chyba wszyscy rozumieją – mówi Tomasz Adamek (48-2, 29 KO), który za miesiąc, 3 sierpnia, walczyć będzie z Tonym Grano (20-3, 16 KO) w Mohegan Sun Casino.
– Byli tacy kibice, którzy pisali po twoim ostatnim publicznym wystąpieniu promocyjnym, że to chyba fotomontaż, a nie prawdziwy Adamek. Dla mnie też wyglądałeś jak z początków walk w junior ciężkiej.
Tomasz Adamek: Jaki fotomontaż, to ja. Ja się nie odchudzam. Jest lato, gorąco, wagę się traci szybciej. Do tego mam od ponad dwóch miesięcy u siebie nowego domownika czyli Rogera Bloodwortha. Czy trenuje przez sześć dni w tygodniu, przez ostatnie dziewięć tygodni. Zagadka rozwiązana.
– Nie boisz się przejścia ze skrajności w skrajność? Bardzo długa przerwa, a potem bardzo długi obóz treningowy?
Za dobrze się znamy z Rogerem. Do tego jak czuję się zmęczony, to od razu robimy przerwę. Ja doskonale znam swój organizm, zresztą dostałem nauczkę w minionym roku, kiedy przesadziłem z liczbą walk i za to zapłaciłem, nie będąc w ringu taki jaki chciałem, bijąc się tak, jak potrafię. To już było, teraz jest 2013 rok. Dla Rogera jestem takim specjalnym projektem, już nikogo nie chce więcej trenować. Propozycje ma, telefony dzwonią, ale ja chyba będę jego ostatnim. To do czegoś zobowiązuje.
– Pęknie granica 220 funtów czyli 99 kilogramów na Tony Grano?
Dlaczego nie? Po treningach mam 98 kg, a wszystko normalnie jem, niczego nie odpuszczam. To znaczy odpuszczam tylko te potrawy, których trenując jeść za często nie można. Nie mam jakiegoś specjalnego przywiązania do kilograma w tą czy tamtą stronę. Kibice mają, a ja nie.
– Wiesz, że kiedy ostatnio rozmawiałem z kolegami po fachu, Steve Kimem z Maxboxing i Danem Rafaelem z ESPN powiedzieli, że pewnie mógłbyś wybierać rundę, kiedy skończysz Grano.
Bo oni nie walczą, tylko piszą. Stukanie w klawiaturę jest łatwiejsze.
– Ale przyznasz, że bez względu na to, jak ciężko trenowałby Grano – wiemy, że haruje na Florydzie – pewnych rzeczy, których masz ty, i tak mieć nie będzie. Czyli i tak będziesz 3 sierpnia w Mohegan Sun zdecydowanym faworytem.
Ja nie mówię, że jest inaczej. Ja wiem, czego oczekują ode mnie przed walką z Grano dziennikarze i na pewno też kibice. Nie tylko ci w Ameryce. Nokautu, najlepiej szybkiego. Ja chcę dokładnie tego samego ale na siłę niczego robić nie będę. Takim straceńcem jak walkach z Briggsem, dziesięć uderzeń na twarz, żeby oddać jedenaście, już nigdy nie będę. To chyba wszyscy rozumieją.
– To nie jest zapowiedź defensywnego Adamka?
Na pewno nie! Czy ty mnie kiedyś widziałeś uciekającego po ringu? Nie i nie zobaczysz. Nawet w tej walce z Witalijem, o której nawet nie chcę mówić bo wtedy nic nie zagrało, coś próbowałem zrobić. Niech kibice przypomną sobie 2010 rok i Arreolę. To jest zapowiedź takiego Adamka.
– Wiaczesław Głazkow jako sparingpartner wygląda jak przeciwnik lepszy od tego, który wyjedzie na ring w Mohegan Sun.
Tego też nie wiemy, zresztą dla mnie zawsze były śmieszne rozmowy o tym, że ktoś doskonale wygląda na sparingu, więc jest faworytem, albo odwrotnie. Co ma wspólnego bicie się w wielkich rękawicach, kaskach, bez presji, z przerwami, od prawdziwej walki na ringu? Dla mnie nic. Jakby płacili za to, jakim mistrzem jesteś na sali treningowej, to znam paru takich, których nigdy by kibic nie zobaczył na prawdziwej walce. Z Głazkowem zaczynamy w przyszłym tygodniu, zobaczymy co potrafi. Ja parę rzeczy dodałem, potestujemy je właśnie na nim.
– Grasz w tenisa, kiedy tylko masz czas – oglądałeś polski ćwierćfinał Wimbledonu?
Bratobójczego tenisa Jerzego z Łukaszem na Wimbledonie nie oglądałem bo miałem trening. Może teraz przesunę trochę zajęcia, żeby zobaczyć Agnieszkę i Jurka w półfinałach. Wielka rzecz oglądać Polaków w Stanach, słuchać jak wszyscy ich chwalą. Nie znam ani jednego ani drugiego osobiście, ale może jak przyjadą na US Open do Nowego Jorku, to będzie okazja się spotkać.
Rozmawiał: Przemek Garczarczyk