STSport

Tomasz Adamek w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego wypowiedział się na temat przebiegu walki, siły ciosów Cunninghama i odpoczynku jaki zamierza sobie teraz zafundować po ostatnim pojedynku.

Przegląd Sportowy: Zwyciężył pan walkę, przynajmniej zdaniem sędziów, ze Steve’em Cunninghamem w Bethlehem, ale chyba nie ma za bardzo czego gratulować.

Tomasz Adamek: Co ja mogę powiedzieć? Nie oceniam pracy sędziów. Podobno zadałem o czterdzieści procent mocnych ciosów więcej od niego. Były dyskusje na ten temat. Mówili, że liczą się czyste uderzenia, a nie takie „drapane”. Oczywiście, walka była bardzo wyrównana, ale mnie się wydaje, że byłem minimalnie lepszy. Sędziowie też tak uznali.

Po ostatnim gongu nie mógł pan być spokojny o werdykt.
Tomasz Adamek: Nigdy po takim pojedynku nie możesz być spokojny, bo nie wiesz jak walkę widzieli sędziowie. Tym razem liczyli czyste i mocne ciosy.

Cunningham zaskoczył pana swoją taktyką? Nie było wojny, jak podczas pierwszego waszego pojedynku w 2008 roku.
Tomasz Adamek: Przypuszczaliśmy, że będzie biegał po ringu, ale że aż tak? To trochę zaskoczenie. Widowisko nie było więc takie, jakie mogło być, bo nie da się za kimś latać przez dwanaście rund. Robiłem co mogłem, ale było jak było.

Ma pan już za sobą walki, w których był pan zdecydowanie lepszy niż w sobotę.
Tomasz Adamek: Na pewno tak. Trener Roger Bloodworth po walce powiedział, że muszę odpocząć. To był mój czwarty pojedynek w ciągu dziewięciu miesięcy. Potrzebuję teraz spokoju, więc nie ma mowy o szybkim kolejnym starciu. Muszę się zregenerować.

Cunningham twierdzi, że nie uciekał, a walczył tak, jak pan z Chrisem Arreolą.
Tomasz Adamek: Zapomniał tylko o statystykach. Porównajmy je z tych obu walk. O czym w ogóle rozmawiamy? Można zmieniać tempo jak Cunningham, ale trzeba też zadawać celne ciosy. Gdybym ja nie atakował, w niektórych rundach nie byłoby żadnych uderzeń. Musiałem biegać za nim.

A dlaczego nie próbował pan uderzać rywala w korpus?
Tomasz Adamek: Chyba za bardzo chciałem mu urwać głowę i może dlatego skupiłem się na trafianiu go na górę? Chociaż kilka razy atakowałem go też na korpus, pod łokieć. W którymś momencie poczułem jednak jego prawą rękę i już nie chciałem ryzykować. Generalnie jednak nic mi nie zrobił. Przed chwilą się obudziłem po tej walce, spojrzałem w lustro i nie mam żadnych śladów. Cunningham nigdy nie miał mocnego uderzenia i nie czuje się jego ciosów. Ja kilka razy go trafiłem i musiał klinczować. Miałem go na widelcu, ale zachowywał się mądrze i wytrzymywał do gongu.

Może za późno pan atakował? Tak bardziej zdecydowanie to głównie przed końcem rund. Taki był element taktyki?

Tomasz Adamek: Musiałem akcentować końcówki, bo Cunningham biegał wokół, czasem „rzucając” lewą ręką. Chciałem więc, żeby te rundy punktowano na moją korzyść.

Znowu pojawia się temat zmiany trenera. Wielu twierdzi, że przydałby się w pana narożniku ktoś inny niż Roger Bloodworth.
Tomasz Adamek: Nie ma tematu, żadnych zmian nie będzie. Ile ja w tej walce przyjąłem ciosów? Ogólnie bardzo mało, a czystych praktycznie w ogóle. W 2008 roku było zupełnie inaczej.

Wtedy zdołał pan posadzić Cunninghama na deskach trzy razy.
Tomasz Adamek: Takie życie. Teraz Cunningham był świetnie przygotowany, nie przespał obozu i pod względem kondycyjnym mógł się podobać. Dał radę biegać po ringu przez pełne dwanaście rund.

Wielu ekspertów twierdzi, że wypadł pan gorzej, bo za dużo ważył.
Tomasz Adamek: Po co rozmawiać na ten temat? Przecież nie podjadam i nie podpijam, żeby tyle ważyć. 101 kg to moja normalna waga. Mam 36 lat i nie będę ważył 93 kilogramy, jak Cunningham. Wnoszę na wagę tyle, ile wnoszę.

Możliwy jest rewanż? Cunningham nie miałby pewnie nic przeciwko.
Tomasz Adamek: Nie wiem, za wcześnie, żeby teraz o tym mówić. Plan był taki, że będę walczył o pozycję numer jeden w rankingu IBF. A czy ja bym chciał? Jeżeli będzie taka opcja, dlaczego nie? Pytanie jednak, co taka walka miałaby mi dać?

Wyjaśniłaby niedomówienia. To chyba dużo.
Tomasz Adamek: Jeżeli będę miał walkę o pozycję numer jeden, nie będę rozważał rewanżu. Ale tak jak mówię – poczekajmy i zobaczymy co się wydarzy w ciągu najbliższych tygodni. W boksie wszystko jest możliwe.

Jak długiej przerwy pan potrzebuje?
Tomasz Adamek: Na pewno długiej. Niektórzy mówili, że za tydzień czy dwa wrócę do sali, ale myślę, że nie. Miesiąc lub dwa muszę odpocząć. Roger twierdzi, żeby na razie nic nie robić. Za mną rok, w którym stoczyłem cztery walki i właściwie cały czas trenowałem.

Pana współpromotorka Kathy Duva z grupy Main Events miała powiedzieć, że ewentualna walka z Kubratem Pulewem o pozycję numer jeden w rankingu IBF niekoniecznie odbędzie się w Europie.
Tomasz Adamek: W tej chwili to tylko gdybanie i nic więcej. Teraz są święta, a dopiero po nich możemy podyskutować i rozważyć różne opcje.

W jakim humorze spędzi pan Boże Narodzenie?
Tomasz Adamek: W radosnym, bo to radosne święta. Po drugie, wygrałem walkę. To będą tradycyjne, polskie święta, z karpiem, pierogami. Choinkę ubrała już moja żona, kupiła też prezenty, bo ja nie miałem czasu.

 Rozmawiał KAMIL WOLNICKI( Przegląd sportowy)

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.