STSport

Tomasz Adamek wciąż jest w świetnej formie. Trzyma dietę, trenuje, ale poważnej walki już nie stoczy, nawet gdyby pojawiła się taka propozycja. Wciąż jednak marzy mu się pożegnalny pojedynek.

– Wciąż prowadzę aktywny styl życia, sporo biegam, gram w tenisa. Trzymam wagę, jestem naprawdę w dobrej formie. W rachubę wchodzi tylko jakiś lekki pojedynek na pożegnanie z kibicami. Nic więcej, swoje już w boksie zrobiłem. Ja też kilka razy chciałem kończyć karierę i wciąż wracałem, tyle że to było kilka lat temu. Czas jednak szybko leci, a boks to niebezpieczne zajęcie. Nie ma sensu kusić losu i ryzykować utraty zdrowia. Na szczęście nic mi nie dolega, głowa pracuje prawidłowo, pamięć jest taka jak była, zaburzeń mowy nie ma, a przecież stoczyłem sporo ringowych wojen. Co ważne o pieniądze nie muszę się martwić, to co zarobiłem zainwestowałem w nieruchomości, które teraz wynajmuję, więc z głodu ja i moja rodzina raczej nie umrzemy.Nudy nie odczuwam. Robię za szofera swojej żony, która jest pielęgniarką w szpitalu na Manhattanie, od czasu do czasu pojadę na polowanie, pójdę do kościoła się pomodlić, czy spotkać z kolegami. O aktywnej, sportowej stronie życie już mówiłem. Dbam o swoje ciało, zdrowo się odżywiam jakbym miał na horyzoncie ważną walkę. Po prostu weszło mi to w krew – powiedział Tomasz Adamek w wywiadzie dla Janusza Pindery.

Comments are closed.