STSport

Jak podaje ofensywni.przegladsportowy.pl, Łukasz Łapszyński, 20-letni siatkarz Cuprum Lubin i młodzieżowej reprezentacji Polski oddał szpik, który trafił do 8-letniej dziewczynki z Polski. – Cieszę się, że mogłem to zrobić – mówi siatkarz, który dochodzi do siebie po zabiegu.

Wczoraj pierwszy raz lekko trenował. – Pobiegałem za piłką, delikatnie ją odbijałem. Na więcej nie mogę sobie pozwolić. Ciągle czuję ból, jakby plecy były poparzone. Ból jednak przejdzie, a zostanie satysfakcja. Co to jest miesiąc z życia zawodowego, skoro mogłem uratować komuś życie. Nie ma nawet co tego porównywać – mówi zdecydowanie.

Zespół Cuprum należy do Drużyny Szpiku. Siatkarze z Lubina zostali przebadani, a później zarejestrowani jako dawcy w banku szpiku. W październiku ubiegłego roku Łapszyński dowiedział się, że prawdopodobnie znaleziono jego genetycznego bliźniaka. – Zaczęło się dodatkowe sprawdzanie, badania krwi czy testy na obecność wirusów. Po kolejnych trzech tygodniach pobrano ode mnie krew, żebym ją dostał po zabiegu, kiedy organizm będzie osłabiony – opowiada.

Szpik pobrano 15 stycznia w Klinice Hematologii i Transplantacji w Poznaniu z jego talerza biodrowego. – Przez kilka następnych dni czułem się fatalnie. Nie mogłem leżeć na plechach i miałem ograniczone ruchy. Jest już lepiej, organizm się regeneruje. Lekarze przestrzegali, że mogę wymiotować, mieć bóle głowy czy częściej chorować, bo mam mniejszą odporność. Na szczęście nic takiego nie czułem – opisuje Łapszyński.

Zawodnika spotkaliśmy w ubiegłym tygodniu na treningu jego drużyny. Nie mógł wysiedzieć z domu i przyszedł do hali. Przyglądał się swoim kolegom i przekładał punkty. – Po cichu liczę, że w następny weekend będę już mógł zagrać mecz. Nie chcę się śpieszyć, bo wciąż czuję ból w plecach, ale myślę, że niedługo przejdzie – mówi z nadzieją.

Zapewnia, że kiedy dowiedział się o możliwym zabiegu, nie czuł niepokoju, tylko radość. – Wcześniej grałem w Radomiu. Tam zachorował na białaczkę mój bardzo dobry kolega, Kuba Pastuszka. Pamiętam, że bardzo długo czekał na dawcę. W końcu udało się go znaleźć, Kuba wyszedł z tego i dziś pracuje w fundacji „Spiczaści”. Kiedy dowiedział się, że oddam szpik, dostałem od niego miłą wiadomość. Teraz widzę po swoich znajomych, że zainteresowali się tym, co mogą zrobić dla innych. Pytają, gdzie się zapisać na badania, czy to nie boli, część z nich zapowiedziała, że pójdzie się zarejestrować do banku szpiku – opowiada siatkarz Cuprum.

Lubinianin nie wiedział, do kogo trafi jego szpik. O tym, że biorcą będzie ośmiolatka, dowiedział się przypadkowo od lekarzy. – Jeżeli szpik się przyjmie, po roku możemy się spotkać. Jest tylko jeden warunek – biorca i dawca muszą wyrazić zgodę. Ja już to zrobiłem. Nie wiem, jak druga strona – kończy Łapszyński, siatkarz, który wskazał drogę innym.

źródło: Przegląd Sportowy,Łukasz Olkowicz
(fot:ks.cuprum.pl)

Categories: Polecamy 0 like

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.