Ostatnio ludzie pytają mnie, czy podoba mi się MMA – po naszemu mieszane sztuki walki. Odpowiadam więc, że uczucia mam… mieszane. Z jednej strony mamy Mameda Chalidowa, który jest mistrzem w swoim fachu, z drugiej nie brakuje pajaców, których występy budzą gromki śmiech – pisze felietonista Faktu, Dariusz Michalczewski.

– Namnożyło nam się gal MMA. Gwiazd jest niewiele. A czasami największymi nie są najlepsi zawodnicy – powiedział Dariusz Michalczewski dla Faktu –  No bo przecież mistrzami MMA nie są Mariusz Pudzianowski czy Robert Burneika. „Pudzian” i „Hardkorowy koksu” lepsi są w wyciskaniu i noszeniu ciężarów niż w przewracaniu rywali na macie. Ale jak to ktoś powiedział a propos lotniarza, który atakował Pałac Kultury i Nauki – jaki kraj, tacy terroryści…

– Jest zapotrzebowanie na pajaców, skoro tacy też się pojawiają. Nie tylko w MMA, także w innych dyscyplinach. W boksie również nie brakuje przebierańców. A co dopiero w innych dziedzinach życia. Są tacy, którzy kochają robić z siebie pośmiewisko.
Na szczęście mamy też prawdziwych mistrzów. Takich, których podziwia cały świat. Niedawno wszyscy zachwycali się bramkami Lewandowskiego, potem smeczami Radwańskiej i Janowicza, teraz z zapartym tchem oglądają Kwiatkowskiego w Tour de France. Mamy gwiazdy wielkiego sportu. Taką też był Mariusz Pudzianowski. Jako strongman nie miał sobie równych.
„Pudzian” to najsilniejszy człowiek świata. Był idolem wielu młodych ludzi. Nadal nim jest. Tyle że czar prysł, gdy wziął się za MMA. Okazało się, że brakuje mu kondycji. Przegrał jedną walkę, drugą. Dużo stracił ze swojego wizerunku. Niepotrzebnie pchał się tam, gdzie nie jego miejsce.
-Ważne jest, by robić to, co umie sie najlepiej. I by wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Wszystkim naszym mistrzom życzę, by nie rozmieniali się na drobne i kończyli karierę z przytupem- powiedział dosadnie Michalczewski.