STSport

„Podróżnik, maratończyk, dobra dusza”. Tak o sobie pisał na facebooku pisał Piotr Kuryło, o którym stało się kilka lat temu bardzo głośno, bynajmniej nie z powodu jego sportowych osiągnięć. Za swój zwyrodniały czyn biegacz stracił stracił reputację, sponsorów i żonę.

Piotr Kuryło

pies suczka Piotra Kuryło

Piotr Kuryło był wybitnym biegaczem. Wziął udział czterokrotnie w ultramaratonie z Aten do Sparty (246 km), a w 2007 zajął w tym biegu 2 miejsce. W 2014 roku pobiegł z Augustowa do Watykanu na kanonizację Jana Pawła II. Kuryło mocno deklarował swoją wiarę katolicką, jednakże to, co zrobił później stanęło w sprzeczności z miłosierdziem chrześcijańskim.
Piotr Kuryło jak prawdziwa bestia w ludzkiej skórze, w najbardziej gorący dzień w roku przywiązał swoją 13-letnią suczkę Sarę, która notabene była szczenna, do bramy schroniska. Twierdzi, że zrobił dobry uczynek, bo mógł uwiązać zwierzę do drzewa w jakimś lesie, albo je po prostu wypędzić. Takie sobie znalazł wytłumaczenie! Wyrzucił pieska po tylu latach, złamał zwierzęciu serce i zostawił je w upalny dzień narażając zwierzę na odwodnienie i udar słoneczny. Porzucił suczkę, ponieważ nie znalazł opiekuna na czas swojego wyjazdu na maraton do Grecji. Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Piotra Kuryło. Kuryło poddał się dobrowolnie karze i zapłacił 2,5 tysiąca grzywny. To, co uczynił spowodowało, że spotkał się z ostracyzmem społecznym i mocną krytyką w mediach. Portale informacyjne, typu Newsweek, piętnowały go, pisząc, że nie ma dla niego już miejsca w sporcie. Kuryło wycofał się z rywalizacji i pracował, gdzieś w Anglii w budowlance.
Zastanawia nas moralność tego człowieka, brak uczuć wyższych i empatii. Jak tak znany sportowiec, deklarujący swoją wiarę chrześcijańską mógł okazać się tak bezdusznym człowiekiem? Myśleliśmy, że sport uczy pokory i wrażliwości na krzywdę innych? Widocznie, nie każdego!

foto:facebook

Categories: Polecamy 0 like

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.