STSport

Mariusz Pudzianowski ostatnio ostro zaatakował swojego byłego trenera. Na jego stronie internetowej ukazał się wpis dotyczący Mirosława Oknińskiego: „Ten pan może trenować słonia w cyrku ale to trzeba też potrafić robić!Pytanie: dlaczego wszyscy zawodnicy po krótkiej współpracy szybko odeszli? Nim tam pójdziesz zadaj sobie to pytanie!!”.

Zapytaliśmy Mirosława Oknińskiego co na ten temat sądzi.

Mirosław Okniński

Mirosław Okniński

Redakcja: Czy czytał Pan ostatnie artykuły zainspirowane wypowiedzią Mariusza Pudzianowskiego dotyczące Pańskich kompetencji trenerskich?

Mirosław Okniński: Czytałem (śmiech).To co robi Mariusz to totalna dziecinada.Ja ze swojej strony powiem tylko tyle, że wolę trenować te słonie niż osła.

Redakcja: Uważa Pan go za osła?

Mirosław Okniński: (śmiech) Mariusz Pudzianowski za wszelka cenę usiłuje podważyć moje kompetencje trenerskie. Próba takiego zdyskredytowania mnie nic mu nie da, gdyż mój klub Okniński MMA zwyciężył w ostatnim czasie 5 lub 6 amatorskich turniejach MMA,nie pamiętam teraz dokładnie. Byliśmy drużynowym mistrzem polski amatorskiego MMA i wicemistrzem Polski amatorskiego MMA. Moi zawodnicy wygrywają zarówno walki zawodowe jak i amatorskie.
Moi dwaj zawodnicy,którzy zaczęli trenować u mnie w podobnym czasie jak Mariusz Pudzianowskim mają bilans walk zawodowych po 8 wygranych. Mowa oczywiście o Marcinie Naruszczka i Krzysztofie Jotko. Marcin Naruszczka zdobył teraz pas mistrzowski w niemieckiej federacji.I to wszystko dla Pudzianowskiego nic nie znaczy.Powinien mocno się zastanowić nad tym co plecie…

Redakcja: Jak układały się relacje pomiędzy Panem a Mariuszem Pudzianowskim w okresie, kiedy przygotowywał go Pan do walk w MMA?

Mirosław Okniński: Pudzian do pierwszej walki bezwzględnie mnie słuchał i przyniosło to wymierny efekt w postaci błyskawicznego zwycięstwa nad Marcinem Najmanem. Ciężko pracował, wkładał w to mnóstwo wysiłku i zaangażowania. Byłem z niego dumny. W tamtym czasie w treningi Mariusza próbował ingerować jego brat Krystian i doradzał mu swoją debilną taktykę walki.Chciał aby Pudzian walczył z El Testosteronem na pięści.Szybko jednak go sprowadziłem na ziemię i Mariusz zrealizował mój plan czyli atak low-kickami a potem ground and pound na ziemi.Gdyby Pudzian wtedy nie słuchał mnie, a swojego braciszka to dostał by od Najmana K.O. i tak by się skończyła jego kariera w KSW. Pudzianowski wtedy nie potrafił kompletnie boksować,chociaż chwalił się wszem i wobec,że ma za sobą 7 lat treningów boksu. Kiedy miało dojść do jego kolejnej walki z Japończykiem Yusuke Kawaguchi to Pudzian zachłyśnięty pokonaniem Najmana przestał mnie kompletnie słuchać. Zaczął brać z powrotem sterydy, chociaż tłumaczyłem mu,że po testosteronie gęstnieje krew przez co tlen wolniej dostarczany jest do mięśni, co z kolei powoduje kłopoty wydolnościowe. Ciężko jest dobrze dotlenić 130kg mięśni przy gęstej krwi. Było to jednak gadanie do pustej ściany.
Mariusz uwierzył w to,że jest w stanie pokonać każdego na świecie. Nie chciał trenować parteru tylko rzuty.Nie chciał się uczyć tego co mówiłem tylko miał swoją filozofię na trening. Stwierdził,że sam wie, co jest dla niego najlepsze. W rezultacie walkę z Kawaguchim ledwo wygrał, gdyż siadł kondycyjnie.Gdyby nie moje krzyki z narożnika mówiące co ma robić to tą walkę by na 100% przegrał. Kolejny pojedynek zakontraktował sobie z Timem Sylvią. Tłumaczyłem mu,że jest za wcześnie na taka walkę i że nie jest gotowy,ale on wiedział lepiej. Dla niego liczyła się tylko kasa jaką mógł na tym zarobić. No i przegrał.Przy tym zaczął winić mnie za porażkę, gdyż sam nie potrafił przyznać się do własnych błędów. I w rezultacie definitywnie się rozstaliśmy.Sądzę, że gdyby nie kilku przemądrzałych doradców u jego boku w tym i braciszek-śpiewak to nasza współpraca byłaby cały czas na świetnym poziomie,a Mariusz zrobiłby niesamowitą progresję. Dzisiaj byłby najlepszym ciężkim w naszym kraju.

Mirosław Okniński poddaje duszeniem Mariusza Pudzianowskiego

Mirosław Okniński poddaje duszeniem Mariusza Pudzianowskiego


Redakcja: Słyszeliśmy,że proponował Pan mu treningi za granicą z wyśmienitymi zawodnikami?

Mirosław Okniński: To prawda.Załatwiłem mu możliwość trenowania pod okiem Mario Sukata,sparingi i treningi z Cheickiem Kongo i Michaelem Bispingiem,ale Pudzianowskiemu było żal na to pieniędzy.Mieliśmy również razem lecieć do American Top Team, ale Pudzianowski powiedział,że to mu niepotrzebne, bo będzie sobie teraz ustawiał walki, bo nie może sobie pozwolić na przegraną. Nie wiedziałem czy sobie ze mnie żartuje czy mówi całkiem poważnie,ale nie chciałem oczywiście w czymś takim uczestniczyć. Mniej więcej w tym samym okresie z powodu konfliktu między nami rozstaliśmy się w mocno niezdrowej atmosferze. Później doszły te kwestie z próbami zastraszenia, ale o tym już nie chce mi się po raz kolejny mówić.

Redakcja:Nie żałuje Pan zatem,że tak wszystko się ułożyło?

Mirosław Okniński: żałuję tylko tego,że Mariusz Pudzianowski tak naprawdę nie jest tą samą osobą, którą widzimy w mediach.Brak mu klasy, skromności, pokory. Na dodatek próbuje mnie obrażać i dyskredytować moje kwalifikacje trenerskie,a to dzięki mnie wygrał przecież swoje pierwsze walki.

Redakcja: Dziękujemy za rozmowę.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.