Mike Tyson opowiada o odgryzieniu ucha Holyfieldowi.
– Byłem wtedy naprawdę zwariowany. Szczerze mówiąc byłem święcie przekonany, że nie należała mi się wówczas dyskwalifikacja, co najwyżej ostrzeżenie. Na szczęście w późniejszych latach nauczyłem się lepiej odróżniać dobro od zła. Tamtej nocy nie czułem się jakbym zrobił coś nie tak. Chciałem wygrać ten rewanż naprawdę mocno, myślałem tylko o tym. Często zderzaliśmy się w wymianach głowami, jednak on to robił znacznie lepiej niż ja. Potrafił się przed tym bronić, ja nie. Znów niczym w pierwszej naszej walce po takim faulu poleciała mi krew. Chciałem się poskarżyć sędziemu, ale Mills Lane nie dał mi żadnej możliwości, by to uczynić. W pewnym momencie wszystko przestało się dla mnie liczyć. Próbowałem się odgryzać swoimi uderzeniami głową czy atakami łokciem, jednak to nie dało rezultatu. Musiałbym chyba zacząć bić poniżej pasa – wspomina najmłodszy w historii mistrz świata wszechwag.