STSport

Dariusz Michalczewski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego powiedział, że darzy sympatią Tomasza Adamka, jednakże nie widzi jego żadnych szans na zwycięstwo z którymkolwiek z braci Kliczko.

Dariusz Michalczewski( foto: menshealth.pl)

Dariusz Michalczewski( foto: menshealth.pl)

Przegląd Sportowy: Mariusz Wach przegrał z Władymirem Kliczką, co oznacza, że nie udało nam się już siódme podejście do mistrzostwa świata w wadze ciężkiej. Długo poczekamy na ten tytuł?

Dariusz Michalczewski: Ten mistrz chyba się jeszcze nie urodził. A jeżeli się urodził, to i tak przyjdzie nam poczekać na jego sukcesy.

Tomasz Adamek znowu chce walczyć o pas, tym razem z Władymirem. Nie wierzy pan w jego sukces?

Dariusz Michalczewski: Lubię Tomka, szanuję, ale z Władymirem ma jeszcze mniejsze szanse, niż miał Wach. Tomek nie da mu rady, nie jest w stanie go wypunktować. Może boksować z Arreolą czy z Chambersem, z takimi kolesiami zawsze wygra. Z olbrzymami – nie. Roy Jones poszedł kiedyś do kategorii ciężkiej i pokonał Johna Ruiza. Z takim Lennoksem Lewisem nie miałby szans. Tomek nie ma szans z Kliczkami.

A co z tytułami w innych kategoriach wagowych? Teraz mamy jednego zawodowego mistrza świata – Krzysztofa Włodarczyka – w wadze junior ciężkiej.

Dariusz Michalczewski: Diablo, Adamek czy Wach jakiś czas pociągną też nasz boks. A potem? Może być pustka, chociaż bardzo chciałbym się mylić. Dla mnie wielką nadzieją jest Masternak. Dobry chłopak, poukładany, najbardziej stabilny. Z niego może być duży zawodnik. Ale mistrzów, nawet kandydatów na mistrzów, będzie coraz mniej, bo nie ma z kogo wybierać.

Dlaczego młodzi ludzie nie chcą trenować boksu? Nie tylko u nas, w Ameryce jest tak samo.

Dariusz Michalczewski: Dzieciaki wolą grać w futbol amerykański, koszykówkę, bejsbol, u nas próbują karate i taekwondo. Gdzieś po szkołach ćwiczą, bo nie ma sal treningowych. A jeżeli odwrócą się od boksu, to będzie koniec. To najcięższy sport – dużo wyrzeczeń, często dostaje się po pysku. Świat się zmienia – ludziom nie chce się chodzić do sklepu, zakupy robią w internecie. Wszystko jak najmniejszym nakładem sił, jak najwygodniej, zarobić, ale się nie narobić. Tak samo jest w sporcie.

Młodzież zawsze chciała naśladować mistrzów. Coś się zmieniło?

Dariusz Michalczewski: Chyba tak, skoro dzisiaj nastolatkowie załatwiają sobie zwolnienia z wuefu. Ja byłem zapatrzony w Alego, jak go spotkałem, to pocałowałem w rękę. Kiedy po raz pierwszy grałem w piłkę z Bońkiem, Latą, Tomaszewskim i Żmudą, to ze szczęścia prawie narobiłem w gacie. A byłem już mistrzem świata trzech federacji. Brak jest u nas szacunku dla mistrzów, ludzie identyfikują się z przegranymi. Ja wolę, jak ktoś mi zazdrości, niż się nade mną lituje. U zwycięzców od razu szukamy wad – a to, że jest arogancki, a to bezczelny, pewnie się naszprycował, na pewno nie zapłacił podatku. Wach przegrał, a dla nas to wielkie szczęście, że przetrwał dwanaście rund. Polska zremisowała z Anglią 1:1, ale sukces! No kurde mol, dlaczego tak jest? Jak ja bym chciał, żeby nasi bokserzy zdobywali mistrzostwo za mistrzostwem, każdemu tego życzę. A nasz boks jest na dnie, o amatorskim nie ma co mówić. W ogóle polski sport jest słaby.

Pan gdzie by wylądował, gdyby nie boks?

Dariusz Michalczewski: Nie lubię gdybać. Byłem niegłupi, taki cwaniak. I dobrze boksowałem. Może zszedłbym na złą drogę, ale na tej zasadzie to równie dobrze mógłbym być i księdzem. Chociaż wiadomo, że bliżej mi było do tej złej drogi. Miałem boks, treningi, to było najważniejsze. Pięściarze przeważnie wychodzą z biednych rodzin. Trzeba im pomóc, co jest zadaniem dla miasta, dla państwa. Ta pomoc się opłaci, bo boks to sport bardzo pożyteczny, za jednym pacnięciem zabija się dwie muchy – tych chłopaków, którzy najwięcej rozrabiają, zgarnia się z ulicy na trening, a w przyszłości najlepsi mogą dla nas zdobywać pasy czy medale.

Pan może im pomagać, ma pan przecież fundację.

Dariusz Michalczewski: Staram się. Ale tych stypendiów dla pięściarzy nie dawaliśmy dużo, młodzież naprawdę nie garnie się do boksu. A bywało i tak, że ktoś dostawał stypendium i przestawał przychodzić na treningi, bo odbijała mu palma. Takie czasy.

boks.przegladsportowy.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.