STSport

Mateusz Masternak nie będzie już trenował pod okiem Andrzeja Gmitruka. W rozmowie z „PS” 26-letni pięściarz analizuje błędy w przygotowaniach do pojedynku z Grigorijem Drozdem, wyjaśnia przyczyny nieporozumień z trenerem i podsumowuje siedem lat pracy pod okiem szkoleniowca.

Przemysław Osiak (PS): Po tym, jak Andrzej Gmitruk poinformował o zakończeniu współpracy, potwierdza pan, że nastąpił jej definitywny koniec?

Mateusz Masternak: Tak, choć jest mi bardzo przykro, że po siedmiu latach współpracy dowiaduję się o tym z mediów. Po walce z Grigorijem Drozdem liczyłem na szczerą rozmowę w cztery oczy. Myślałem, że potrzebujemy kilku dni, by opadły emocje po sobotnich wydarzeniach, a potem wspólnie ustalimy, co poszło nie tak i co robić dalej. Zamiast tego dowiaduję się, że trener właśnie mnie zostawia.

Próby nakłonienia Gmitruka do zmiany decyzji chyba nie powinniśmy się spodziewać?

Mateusz Masternak: Trener sam już o wszystkim postanowił. Wygląda na to, że decyzję podjął dużo wcześniej, bo z wywiadu w waszej gazecie wynika, że już od dawna nie był zadowolony ze współpracy. Szkoda tylko, że przyznaje się do tego w mediach, a nie w rozmowie ze mną. Po walkach zawsze prosiłem o analizę pojedynku i skuteczności przygotowań. To byłaby też okazja do powiedzenia tego, co trenerowi nie pasuje w naszej współpracy. Jednak nigdy tej okazji nie wykorzystał.

Nie wolałby pan, żeby do rozstania doszło w lepszej atmosferze?

Mateusz Masternak: Oczywiście. Przez wiele lat byliśmy zgranym duetem i kiedyś nie dopuszczałem do siebie nawet myśli, że mogłoby się to skończyć. Ale skoro do tego jednak doszło, liczyłem, że załatwimy to inaczej.

Nie jest wielką tajemnicą, że Gmitruka rozsierdziła opinia Dariusza Michalczewskiego, od niedawna jednego z pańskich głównych doradców.

Mateusz Masternak: Słusznie – „od niedawna”, czyli od jakichś trzech tygodni. Bardzo szanuję Darka i cenię jego wsparcie, jednak on wyraził opinię, a nie podjął decyzję. Przed walką w ogóle nie omawia się takich kwestii, to nie jest dobry czas. Decyzje związane z moją karierą podejmuję w oparciu o rady moich bliskich doradców – Piotra Wilczewskiego, Piotra Wojnowskiego i do wczoraj Andrzeja Gmitruka. Jeśli chodzi o promotorów, to zaproponowali mi pomoc niemieckiego sztabu podczas podpisywania kontraktu, jednak dali mi wolną rękę, a ja nie widziałem innej opcji niż kontynuacja współpracy z trenerem Gmitrukiem. Ona od zawsze miała wielu zwolenników, ale też i przeciwników. Nie rozumiem zatem, dlaczego trener zdecydował o wszystkim na podstawie opinii Michalczewskiego bez rozmowy ze mną.

Autor: Rozmawiał Przemysław Osiak

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.