„Przegląd Sportowy” podał parę dni temu, że w organizmie byłego mistrza świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej, po walce z Arturem Szpilką (17-1, 12 KO), wykryto podwyższony poziom boldenonu.
O komentarz w tej sprawie pokusił się Mateusz Borek. Dziennikarz Polsatu stanowczo stanął w obronie sportowca.
Borka denerwuje fakt, że „Gorala” porównuje się do Dawida Kosteckiego (39-2, 25 KO), który wpadł na stosowaniu sterydów anabolicznych i dopalaczy.
– To, co zrobiono Adamkowi, to chamstwo i na jego miejscu szedłbym z tym do sądu – mówi wprost na łamach „PS”.
I zastanawia się, dlaczego wyniki badań nie trafiły nigdy do „Górala”, jego promotorów, czy federacji IBF, o której pas (IBF International) bokserzy się bili na walce wieczoru zeszłorocznej gali Polsat Boxing Night.- Ktoś chce za wszelką cenę wmówić mediom, że Adamek jest prawie jak Kostecki. Nie wiem, dlaczego. Może to chęć zniszczenia jego wizerunku? Zburzenia pomnika? Tak jest najłatwiej – uderzać, gdy druga strona za bardzo nie może się bronić – dodaje Borek.
Komentator „słonecznej” telewizji rozmawiał z jednym z członków komisji antydopingowej, aby dowiedzieć się, czy Adamkowi coś grozi za to, że próbka A dała wynik „analitycznie podejrzany”.
Z jego informacji wynika, że bokser nie ma się o co martwić.
– To termin, który stosuje się w sportach olimpijskich i oznacza tyle, że od tego czasu zawodnikowi zaczynamy się przyglądać. Nic więcej. A boldenon to substancja, która może się dostać do organizmu przez zastrzyk, ale również ze względu na obecność bakterii – tłumaczy.
Za Adamkiem dodatkowo przemawia fakt, że o 1 stycznia podwyższono próg dozwolonej ilości boldenonu w organizmie.
– A to oznacza, że gdy Adamek poprosi o zbadanie próbki B, wynik, który wcześniej był analitycznie podejrzany, zostanie uznany w opisie za negatywny. Mimo że będzie taki sam – zaznacza Borek.
„Góral” przegrał na gali Polsat Boxing Night ze Szpilką decyzją sędziów. Od tego czasu nie boksował.
źródło:WP