STSport

Marcin Tybura (29 l.) to polski zawodnik MMA, który podbija Rosję, jest jedną z gwiazd federacji Global M-1 w wadzę ciężkiej. W rozmowie z „Super Expressem” opowiada o tym jak trafił Rosji, a także czy zdecydował by się na pojedynek z Mariuszem Pudzianowskim (37 l.)

– Mariusz jest silny. Kilka lat już mu zajęło trenowanie, więc jakieś techniki opanował. Z pewnością byłoby ciężko. Nie wiem czy chciałbym walczyć akurat z Mariuszem, bo wyszłoby tak jakbym chciał robić karierę na jego plecach – dodaje Tybura, który już kilkakrotnie negocjował z federacją KSW. Jak na razie porozumienia osiągnąć się nie udało.

– Marcin nie lubisz Polski? Masz 29 lat na karku a niewiele się o Tobie u nas słyszało. Ostatnio przede wszystkim walczysz na wschodzie. Świadomy wybór, czy w Polsce nie było zainteresowania Twoją osobą?

– W Polsce było zainteresowanie, ale na tych mniejszych galach. Szansa zawalczenia na większej gali pojawiła się z Rosji. Od razu był kontrakt na sześć walk, bo tam dobrze dbają o wagę ciężką, więc kiedy kontraktują zawodników tej kategorii to na dłuższe okresy. Dobrze, że wypaliło. Cztery walki wygrane przyniosły mi większy rozgłos.

– Po co Ci te mieszane sztuki walki? Z Twoją posturą mógłbyś grać w kosza, piłkę nożną. Tam lepiej płacą…

– Trudno powiedzieć. Kiedy zaczynałem przygodę ze sportami walki nie marzyłem, że tak to się rozwinie. Z czasem pojawiły się pierwsze mniejsze sukcesy. Teraz właściwie codziennie trenuje . Nie wyobrażam sobie dnia bez tego.

– Mieszane sztuki walki wzięły się z zamiłowania do walki, bójek, zdarzało Ci się walczyć na ulicy?

– Zdarzało. Wiadomo jakieś dyskoteki i tego typu rzeczy. To, że poszedłem na trening sztuk walk wzięło się z tego, że czasami ktoś zatrudniał mnie jako bramkarza na dyskotece, bo byłem duży. Stwierdziłem, że skoro jestem duży to fajnie byłoby coś umieć. Kiedy pierwszy raz poszedłem na MMA to nie wiedziałem co to jest.

 – Jaki prywatnie jest Marcin Tybura?
– Trzeba by zapytać osoby które na co dzień ze mną obcują. Raczej spokojny ze mnie człowiek.

– Czy to oznacza, że emocje rozładowujesz w ringu?

– Raczej tak. Na treningach, w ringu.

– Jak odbierana jest Twoja osoba przez miejscową, rosyjską publiczność? Chyba zbudowałeś sobie tam silną pozycję…

– Tak, mam już tam swoich fanów, mogę liczyć na ich ogromny doping.

– Masz na swoim koncie 10. walk. Wszystkie wygrane, w tym osiem przed czasem. Zawsze dążysz do wygranych przed czasem?

– Zawsze staram się walczyć tak jak trener podpowiada i korzystać z tego co rywal daje. Jeżeli jest szansa żeby skończyć pojedynek przed czasem to staram się ją wykorzystać. Nie staram się jednak na siłę szukać poddania, czy nokautu. To musi przyjść spontanicznie.

– Oglądając Twoje walki można zauważyć, że świetnie radzisz sobie w parterze….

– W parterze czuję się lepiej, pierwsze walki wygrywałem głównie sprowadzając rywali do parteru. Teraz cały czas pracujemy nad stójką, uderzeniami, kopnięciami aby się nie zamykać tylko w parterze. Bo jak kiedyś trafi się mocniejszy grappler ode mnie, to będzie trzeba walczyć w stójce.

– Do najmłodszych już nie należysz…Może przyszedł czas żeby zaistnieć na polskiej scenie MMA? Kontaktował się z Tobą ktoś z federacji KSW?

– Z KSW rozmawiałem już niejednokrotnie, ale na razie nic z tego nie wyszło. Mój kontrakt z M-1 jest nadal wiążący, a KSW zapewne też chciałoby podpisać umowę na więcej walk.

– Czy to oznacza, że prędzej czy później Marcin Tybura pojawi się na gali KSW?

– Nie mówię nie. KSW też jest dobrą, dużą organizacją, mającą ogromne możliwości.

– W MMA pojawiają się zawodnicy z innych dyscyplin sportu jak chociażby Mariusz Pudzianowski, Przemysław Saleta, czy Marcin Najman? To dobry pomysł?

– Nie chce ich oceniać. Jeżeli chodzi o Mariusza Pudzianowskiego to zrobił dużo dla popularyzacji tego sportu. Wcześniej ludzie nie wiedzieli co to jest MMA. Teraz praktycznie każdy kto słyszy to hasło potrafi powiedzieć, że tam walczy Mariusz Pudzianowski.

– Wygrałbyś z Pudzianowskim?

– Nie wiem. Mariusz jest silny. Kilka lat już mu zajęło trenowanie, więc jakieś techniki opanował. Nie wiem czy bym chciał walczyć akurat z Mariuszem, bo wyszłoby tak jakbym chciał robić karierę na jego plecach.

– Na najbliższej gali KSW zamiast ringu pojawi się klatka. Pomysł fajny?

– Jeżeli chodzi o zawodników to każdy powie, że woli walczyć w klatce. Kibice wolą ring, bo widoczność jest lepsza, zawodnicy są bliżej publiczności. Walczyłem w klatce, teraz robię to w ringu i nie odczuwam dużej różnicy. W klatce jest trochę bezpieczniej.

– Za Tobą pojedynek z Chorwatem Perakiem. Ciężka to była batalia, ostatecznie udało się wygrać przez TKO…

– No, ciężka. Rywal miał sporo walk na koncie i tylko trzy przegrane. Nastawiałem się na pełne trzy rundy. Przed samą walką doznałem lekkiej kontuzji więc musiałem przyjąć środki przeciwbólowe przez co czułem się trochę niepewnie. Ale udało się wygrać.

– Wcześniej z Maro Perakiem walczył Jan Błachowicz. Kontaktowałeś się nim przed swoim pojedynkiem?

– Nie. Nigdy nie rozpytywałem o swoich przeciwników innych zawodników, bo z każdym rywalem walczy się inaczej.

– Ta wygrana przybliżyła Cię do walki o pas mistrzowski federacji Global M-1 w wadze ciężkiej. Wiadomo już z kim będziesz walczył?

– Właścicielem tego pasa jest najlepszy polski ciężki Damian Grabowski. Już wcześniej była możliwość żebyśmy stoczyli pojedynek o ten pas, ale Damian był kontuzjowany. Nie wiem jak teraz będzie, czekam na ofertę.

– Od Twojego ostatniego pojedynku minęło kilka naście dni. Co teraz robisz?

– Mam przerwę treningach, jeszcze przynajmniej przez najbliższy tydzień. Organizm jest trochę zmęczony, potrzebuje odpoczynku.

– Czego Ci życzyć na przyszłość, występów na galach UFC?

– Każdy zawodnik chciałby znaleźć się w lidze jaką jest UFC. To byłoby super życzenie. Sam bym sobie życzył żebym mógł tam kiedyś wystąpić.

autor: Konrad Reluga/gwizdek24.se.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.