Mamed Chalidow prawdopodobnie odrzuci ofertę złożoną mu przez federację UFC. Powodem są zbyt niskie propozycje finansowe, które nie satysfakcjonują czeczeńskiego wojownika. Wywiad z Chalidowem na ten temat przeprowadził portal Wirtualna Polska.
Artur Mazur: Czy przeglądałeś już wstępną ofertę, jaką przesłała do ciebie Federacja UFC?
Mamed Chalidov: Tak, przeglądałem już tę ofertę.
Jak ją ocenisz?
Muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany. To, co dostałem od UFC jest trochę śmieszne.
Co zatem zamierzasz?
Nie wiem, czym sugeruje się UFC, ale jeśli tak mają wyglądać warunki za pierwszą i kolejne walki, to są one nie do zaakceptowania. Jeśli będą godne warunki, to wtedy je przyjmę. Nie mówię, że jestem nie wiadomo kim, ale nie jestem anonimowy. Taki Michael Bisping za jedną walkę dostaje około 500 tysięcy dolarów, a jest ode mnie niżej w rankingach. Ja rozumiem, że on jest tam gwiazdą i nie oczekuję aż takich pieniędzy. Z drugiej strony nie mogę się zgodzić na upokarzające warunki.
Czy nie boisz się, że w USA będziesz musiał coś udowodnić, żeby liczyć na godne pieniądze? W rankingach jesteś wysoko, ale musisz się jeszcze na nowo „narodzić” w świadomości tamtejszych kibiców.
UFC oczekuje widowiskowych walk. Takie walki ich pociągają. Szczerze mówiąc, już udowadniałem walkami w EliteXC w USA, w Japonii, że potrafię tak walczyć i chyba nie muszę tego udowadniać po raz kolejny. Nie chodzi o to, że teraz chcę się wywyższać, tylko mam powoli dość udowadniania. Wiadomo, że chodzi o biznes. Jeśli oni nie widzą we mnie zawodnika wartego dużych pieniędzy, to nie ma sensu się tam bić.
Rozumiem, że swoją ostateczną decyzję uzależniasz od dalszych negocjacji.
Tak. Czekam na dalszy rozwój negocjacji, ale początek jest słaby.
A jak wy oceniacie podejście Mameda Chalidowa? Powinien zgodzić się na warunki UFC i bić się z najlepszymi na świecie czy też powinien dalej walczyć dla federacji KSW? Komentujcie…