STSport

– Do Olsztyna na treningi do mnie przyjeżdżali mistrz świata w K-1 Tomasz Makowski oraz wybitny zapaśnik Dmitrij Smolakow. Dlatego jestem gotowy na dwieście procent – mówi Mamed Chalidow z Arrachionu MMA Olsztyn. W sobotę podczas KSW 23 zmierzy się z Holendrem Melvinem Manhoefem.

Dla Chalidowa najbliższa walka będzie już czternastą podczas gal KSW. Co ciekawe, olsztynianin żadnej z nich nie przegrał. Nic więc dziwnego, że kibice ze stolicy Warmii i Mazur liczą, że podobnie będzie w weekend. Wszystko jednak wskazuje, że pojedynek z Manhoefem w trójmiejskiej Ergo Arenie, będzie dla niego, jednym z najtrudniejszych w karierze.

Rozmowa z Mamedem Chalidowem

Maciej Dzwonnik: Stoczyłeś już 30 zawodowych walk, ale do Trójmiasta zawitasz dopiero drugi raz. Jak wspominasz pierwszą wizytę, dwa lata temu, przy okazji KSW 16?

– Bardzo podobała mi się Ergo Arena, to świetny obiekt do organizacji takich imprez jak gale KSW. Cieszę się, że znów będę tam walczyć. Hala jest bardzo nowoczesna, a do tego chyba nawet większa od Atlas Areny w Łodzi. A im więcej ludzi i większy doping, tym mocniej dodaje to skrzydeł przed samą walką.

A sam występ w Ergo Arenie i wygrana z Mattem Lindlandem? Nie był to chyba trudny pojedynek, Amerykanin był wtedy już u schyłku kariery. Manhoef walczy agresywniej od niego, w dodatku większość swoich wygranych walk kończył przed czasem.

– Mimo to nie umniejszałbym jego zasług i umiejętności Lindlanda. Rok przed walką ze mną zdołał przecież pokonać Kevina Caseya na gali Strikeforce, a w swojej karierze bił się z topowymi zawodnikami, takimi jak Fedor Emelianenko czy Vitor Belfort. Wiek zawodnika to w MMA nie jest wbrew pozorom taka ważna sprawa. Spójrzmy na Dana Hendersona, facet ma 42 lata, a dalej jest w świetnej formie. A czy walka z Manhoefem będzie trudniejsza? Na pewno będzie inna, bo styl walki obu panów mocno się od siebie różni.

Jak wyglądały twoje przygotowania? Z tego co widziałem na treningu, wykonujesz te same ćwiczenia, co cała grupa. Wszyscy prezentują tu zbliżony poziom do twojego?

– To była grupa zaawansowana. Wielu z nich walczy zawodowo, uczestniczy w galach w Polsce i czasem za granicą. Są oczywiście pewne elementy, które są indywidualizowane, ale większość ćwiczeń wykonujemy razem. Przed samą walką z Manhoefem trenowałem dodatkowo każdy możliwy element. Mój klub, Arrachion Olsztyn, odwiedził też sześciokrotny mistrz świata K-1 i muay thai Tomasz Makowski, z którym doskonaliłem stójkę. Potem dojechał mój przyjaciel Dmitrij Smolakow, wybitny rosyjski zapaśnik, dzięki któremu czuję się teraz jeszcze pewniej w parterze.

W grudniu, gdy twoją walkę z Manhoefem odwołano, w ostatniej chwili zakontraktowano ci Kendalla Grove’a. Pokonałeś go w 2. rundzie, a teraz Amerykanin zmierzy się w Ergo Arenie z Michałem Materlą. Czy Materla zwrócił się do ciebie z prośbą o jakieś wskazówki?

– Nie musiał, widział przecież mój pojedynek z Grove’em i na pewno wystarczająco go sobie przeanalizował. Nawet jeśli spostrzegłem u Amerykanina jakieś mankamenty, to Michał walczy inaczej niż ja, takie wskazówki niewiele więc by mu dały. Ale jestem spokojny o jego walkę, Michał to tytan pracy i na pewno sobie poradzi. Musi sobie poradzić.

W drugiej walce wieczoru KSW 23 Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Seanem McCorkle’em. Wydaje się, że 2-metrowy Amerykanin, mający w swoim dorobku zwycięstwa zarówno w UFC, jak i Bellatorze, może być dla Pudzianowskiego jednym z najtrudniejszych przeciwników w karierze.

– Nie znam zbyt dobrze dokonań tego McCorkle’a, nie widziałem jeszcze ani jednej jego walki, stąd trudno mi ocenić, przed jakim wyzwaniem stanie Mariusz. Ale samą przygodę „Pudziana” z MMA oceniam pozytywnie. Zrobił sporo dla naszego sportu, ściągnął ludzi spoza środowiska. Trzeba jednak pamiętać, że bez niego polska scena MMA była już dość mocna. Jego wkład w popularyzację tego sportu trzeba doceniać, ale nie przeceniać.

Początkowo wielu myślało, że walka Pudzianowskiego z Marcinem Najmanem, od której zaczęła się jego przygoda z MMA, to będzie tylko chwyt marketingowy. I że „Pudzian” szybko da sobie spokój z tym sportem.

– A on się wziął do roboty i jest w tym sporcie już kilka lat. Inni, jak wspomniany Najman czy Przemysław Saleta, wpadli na chwilę i po kolejnej chwili już ich w MMA nie było.

A nie denerwuje cię, że miejsce w rozpiskach największych gal MMA w kraju zajmują tacy „zawodnicy” jak ci, których wymieniłeś, czy choćby Robert „Hardkorowy Koksu” Burneika, tancerz erotyczny Dawid Ozdoba czy były piłkarz Jacek Wiśniewski?

– Nie ma co z tego robić tragedii, to są sporadyczne sytuacje. Nadal 99 procent miejsc na rozpiskach większości gal zajmują profesjonalni fighterzy, trenujący MMA na co dzień. A ten jeden procent to taki dodatkowy show, ludzie lubią to czasem obejrzeć i nie ma się co temu dziwić.

Jeszcze w zeszłym roku głośno było o możliwości twojego przejścia do amerykańskiej federacji UFC [największa federacja MMA na świecie – red.], ale na przeszkodzie stanęły względy finansowe. Czy temat twoich walk w USA upadł już ostatecznie?

– Na tę chwilę skupiam się w stu procentach na walkach w Polsce dla KSW. Zbyt ciężko trenowałem tyle lat, by teraz traktowano mnie jak zwykły produkt, na którym można sobie zarobić. Jeśli ktoś podchodzi do mojej osoby stricte biznesowo, tak jak ludzie z UFC, to dlaczego ja mam podchodzić do tego jak mięso armatnie? Nie oczekiwałem jakichś kosmicznych pieniędzy, tylko normalnych na tamtym rynku stawek. Na tę chwilę nie jestem jednak dla nich wart tych pieniędzy. Jeśli panowie z UFC się kiedyś zreflektują i zaproponują stawki adekwatne do moich umiejętności, to tam pojadę.

Gala KSW 23 będzie transmitowana w systemie pay-per-view. Poprzednim razem, przy KSW 20, wielu zawodników narzekało na ten system. Np. Jan Błachowicz w rozmowie z nami żalił się, że przez PPV uciekło mu wielu sponsorów. Tobie też?

– Ja takich kłopotów jak Janek nie mam. Ale złość kibiców rozumiem, lepiej przecież nie płacić 40 zł, niż zapłacić. Dla nich to na pewno lipa. Z drugiej strony to jest biznes i ustalenia na wysokim szczeblu, na które my, zawodnicy, kompletnie nie mamy wpływu. Jeśli Polsatowi i KSW się to kalkuluje, to niech tak robią.

Rozmawiał: Maciej Dzwonnik – olsztyn.sport.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.