STSport

Andrzej Gołota (45 l.) to najsłynniejszy z polskich byłych przedstawicieli sportów walki ostatnich dwóch dekad, który nie wyszedł do pojedynku w MMA. Jak ujawnia Kawulski, poważne próby w tym kierunku były jednak podejmowane. Za każdym razem nie udawało się przebić przez gąszcz menedżerów i promotorów.

Maciej Kawulski

Maciej Kawulski

– Najlepsze jest to, że sam zawodnik potwierdza, że każdy z tych ludzi prowadzi jego interesy. Zaczynasz negocjacje, masz w głowie mętlik. Kończysz, dalej masz mętlik. I dalej nic nie załatwiłeś – mówi Kawulski.

W międzyczasie chęć na Gołotę przeszła zarówno jemu, jak i drugiemu współwłaścicielowi federacji Martinowi Lewandowskiemu.

– Myśleliśmy o nim w czasach, kiedy był boom na „Pudziana”, a później jeszcze przed bokserskim pojedynkiem Gołota – Saleta. Pieniądze nie były problemem. Można się przecież wesprzeć zagwarantowaniem mu procentowego udziału w zyskach z imprezy. Gorzej, że jego ludzie, a prawdopodobnie nawet on sam, nie mieli pewności, co w ogóle robić. Kiedyś dostałem od Main Event propozycję zrobienia walki Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowem w formule… amerykańskiego wrestlingu. Sami widzicie, na jakim on musi być etapie świadomości. Dziś to temat zamknięty. On do ringu powinien już wychodzić tylko po to, żeby wręczać puchary – komentuje dla fakt.pl Maciej Kawulski.

źródło: fakt.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.