Jednym z kandydatów do skrzyżowania rękawic z Mamedem Chalidowem podczas grudniowej KSW 25 jest Ryuta Sakurai. Sprawa rywala dla Chalidowa może się wyjaśnić w ciągu tygodnia.
Niemłody, bo 42-letni Japończyk był rywalem Chalidowa trzy lata temu na gali w Katowicach. Walka zakończyła się remisem. Nie brakowało jednak fachowców, którzy byli zdania, że gdyby pojedynek toczył się poza granicami Polski, sędziowie by już nie byli tak przychylni dla wojownika z Kaukazu. Od tamtego czasu Chalidow wygrał siedem walk z rzędu. Wszystkie przed czasem.
– Uważam zestawienie z Sakuraiem za bardzo ciekawe. Po poprzedniej walce tych dwóch pozostało zbyt wiele niedomówień. Mamed też chciałby w ringu coś udowodnić – mówi Martin Lewandowski. – Ale dopóki nie będzie podpisanej umowy, nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Widziałem wiele sytuacji, gdzie zawodnik miał już dosłownie w ręku bilety lotnicze, a do pojedynku i tak nie dochodziło. Wydaje mi się, że kwestia rywala dla Mameda to około tygodnia. Rozmowy trwają. Kiedy my myślimy, oni tam w Japonii śpią i odwrotnie – dodaje Lewandowski.
Nie chce powiedzieć, kto jest drugą opcją. Zdradza tylko, że chodzi o zawodnika, który jeszcze nigdy nie walczył z Chalidowem. Współwłaściciel KSW ujawnia, że ze strony jego federacji jest duża chęć sprowadzenia do Polski Jorge Santiago, z którym Chalidow dwa razy bił się na galach Sengoku w Japonii. Jedną walkę Czeczeniec sensacyjnie wygrał. W rewanżu, w którym stawką był pas wagi średniej, Brazylijczyk wygrał jednogłośną decyzją. I znowu – były kontrowersje. Trenerzy Chalidowa do dzisiaj twierdzą, że z pięciu rund, trzy wygrał wtedy Mamed.
– Temat zrobienia trzeciej walki tych panów parokrotnie już mieliśmy na tapecie. Sprowadzenie Santiago od strony finansowej nie jest czymś, co by przekraczało nasze możliwości. Problem jest inny – chyba sam Brazylijczyk nie jest za bardzo zainteresowany takim pojedynkiem. Już wie, że Mamed dla niego jest bardzo nieprzyjemnym przeciwnikiem, a ewentualna porażka mogłaby mu zaszkodzić w planowaniu dalszej kariery – twierdzi Lewandowski.
przegladsportowy.pl