STSport

Profesjonalna Liga MMA po raz kolejny przeszła do annałów i historii polskich Sportów Walki. Stało się tak za sprawą pierwszej niezapowiedzianej kontroli antydopingowej, po gali PLMMA 20 w Pruszkowie w sobotni wieczór 14 września. jak poinformował nas Mirosław Okniński, twórca projektu PLMMA, tuż po gali pojawili się upoważnieni urzędnicy działający w imieniu Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie na zlecenie Ministerstwa Sportu, które stało za tą akcją. Kontroli chciano poddać dwóch zawodników występujących w walce wieczoru: Józefa Warchoła i Kamila Bazelaka.

Pierwszy poddał się takiemu badaniu, drugi zaś odmówił, do czego miał zresztą pełne prawo. Jako powód (oświadczenie poniżej) podał właśnie formalne uchybienia, w tym brak wcześniejszego powiadomienia o fakcie kontroli ani przez organizatora, ani przez samą Komisję lub zlecające takie badania Ministerstwo Sportu. Również Bazelak, jako powód podał też mało poważny wygląd (jego zdaniem) urzędników i uznał, iż ktoś sobie robi po prostu żarty. Trzeba przyznać, że z informacji jakie uzyskaliśmy, sama procedura badania była dość specyficznie przeprowadzona. Dowodem jest fakt, iż urzędnicy nie wręczyli podpisanych kopi protokołów kontrolowanym zawodnikom, ani także organizatorowi a jest to wymóg formalny, z którym trudno dyskutować. Według naszych informacji wynika, iż nie był powiadomiony także organizator gali o takiej chęci badania.

Inne to podstawa prawna do badań w sporcie niekwalifikowanym jakim jest MMA. Jak dotąd ten sport był kompletnie niezauważany przez urzędników MS, stąd dość ciekawa inicjatywa i wyjście naprzeciw oczekiwaniom środowiska, które za właśnie pieniądze i z własnej pracy stawiało ten sport na nogi. Być może podstawą ma być wydźwięk społeczny imprez MMA, ale tu trudno zrozumieć, dlaczego w pierwszej kolejności urzędnicy nie skierowali swoich kroków do większych podmiotów robiących gale, transmitowane w otwartych telewizjach i mających większy wydźwięk społeczny i oddziaływanie na młodzież, bo to ją chcą choronić urzędnicy od pokus brania sterydów i innych środków przecież. Mimo wszystko to wygląda dość kuriozalnie, bo większość środowiska wie, że koksowanie się jest powszechnością w zawodowych sportach walki.

Być może kontrola jest próbą inwestycji w MMA a za tym pójdą dotacje dla klubów zamiast np. na koncerty Madonny czy w kolejne remonty Stadionu Narodowego lub odprawy dla managerów zarządzających tym obiektem? To oczywiście ironiczny żart i wszyscy wiemy, że ze strony MS nie pójdą żadne dotacje, wsparcie czy jakiekolwiek inne finansowe ruchy. Za to do kontrolowania jak widać chęci nie brakuje urzędnikom. Nikt nie ma wątpliwości, że Sporty Walki potrzebują kontroli, ale warto by wiedzieć na jakich zasadach będą one robione.

Co na to środowisko? Sam Mirosław Okniński jest zwolennikiem takich badań i czystości w MMA. W ubiegłym i tym roku zapowiadał, iż badania staną się faktem w PLMMA a w sprawie testów występował do Komisji, Profesjonalny Związek MMA na czele którego stoi Andrzej Parzęcki. To nie koniec rewelacji, bowiem według informacji przekazanych nam przez Oknińskiego – badaniom poddani zostaną zawodnicy innych polskich organizacji MMA. Wynika to z rozmów jakie przeprowadził on wraz z urzędnikami Ministerstwa Sportu. Okniński ma zaplanowane spotkanie w tej sprawie w Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie…

źródło: fightsport.pl

foto: fightsport.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.