Trzy lata po debiucie na zawodowym ringu Kamil Łaszczyk (16-0, 7 KO) wykonał duży krok w kierunku zaistnienia w świadomości amerykańskich kibiców i promotorów. 23-latek z Wrocławia na oczach Mike’a Tysona w Chicago wypunktował Daniela Diaza.
Pojedynek Łaszczyk – Diaz, poprzedzający walkę wieczoru w chicagoskiej UIC Pavilion, był transmitowany w dość prestiżowym cyklu ESPN Friday Night Fights. Współkomentował go charyzmatyczny trener Teddy Atlas, a w jednym z pierwszych rzędów przy ringu zasiadł jego dawny podopieczny Mike Tyson. Legendarny mistrz wagi ciężkiej od kilku miesięcy działa na rynku promotorskim, choć bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że użycza wizerunku projektowi o nazwie Iron Mike Productions.
– Kamila czeka bardzo trudna przeprawa. Po zakończeniu walki będziemy znacznie mądrzejsi. Dowiemy się, na jakim etapie kariery jest Kamil. Walka z Diazem jest też bardzo istotna z medialnego punktu widzenia, może pozwolić mu zaistnieć w USA. Jeśli wszystko zakończy się po naszej myśli, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pójdziemy dalej – mówił przed pojedynkiem Mariusz Kołodziej, promotor Łaszczyka i właściciel firmy Global Boxing Promotions.
Łaszczyk nie zawiódł. Choć nie ustrzegł się błędów w defensywie, po ośmiu rundach sędziowie nie mieli wątpliwości, że zasłużył na wygraną. Dwóch z nich punktowało 79:72, trzeci – 78:73. Atlas na swojej karcie zapisał rezultat 79:72. W pierwszej rundzie 34-letni przeciwnik z Nikaragui, pretendent do tytułu mistrza świata WBA wagi koguciej z 2011 roku (przegrał przed czasem z Kokim Kamedą), znalazł się nawet na deskach. Diaz trafił Łaszczyka w głowę mocnym prawym prostym, lecz Polak natychmiast zrewanżował się własnym prawym, po którym rywal stracił równowagę i był liczony. Zwycięstwo na tej samej gali odniósł też niespełna 21-letni Patryk Szymański (waga junior średnia), który w 2. rundzie znokautował Daniela Hicksa.
Półtora roku temu Łaszczyk zdecydował się walczyć w kategorii piórkowej (limit 126 funtów – ok. 57,2 kg), choć debiutował w superpiórkowej (130 funtów – ok. 59 kg), a zdarzało mu się ważyć jeszcze więcej. – Kamilowi potrzeba jeszcze około roku sparingów z mocnymi zawodnikami. Jeśli jednak nadal będzie się prawidłowo rozwijał, a już teraz zajmuje trzecie miejsce w rankingu WBO, to jeszcze w bieżącym roku będziemy czynili starania, aby przybliżyć go do walki o mistrzostwo świata – mówi Kołodziej, który jednego ze swoich zawodników doprowadził już do walki o tytuł, a właściwie tytuły. Mowa o Mariuszu Wachu, który listopadzie 2012 roku nie sprostał Władymirowi Kliczce, czempionowi federacji IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej.
Wagę piórkową, siódmą z siedemnastu w boksie zawodowym (licząc od najlżejszych), można zaliczyć do mocno obsadzonych. 1 marca w San Antonio, w pojedynku o mistrzostwo WBO właśnie tej kategorii, może dojść do historycznego wydarzenia. Jeśli dwukrotny mistrz olimpijski (z 2008 i 2012 roku) Wasyl Łomaczenko upora się z Orlando Salido, sięgnie po mistrzowski tytuł w boksie zawodowym już w drugiej zawodowej walce!
Liderem zestawienia najlepszych pięściarzy wagi piórkowej według amerykańskiego magazynu „The Ring” jest mistrz organizacji WBC Jhonny Gonzalez. 32-letni Meksykanin tytuł zdobył latem ubiegłego roku, gdy sensacyjnie znokautował w 1. rundzie swojego rodaka Abnera Maresa (obecnie 3. w rankingu „The Ring”). Drugi jest Salido, a czwarty mistrz IBF Jewgienij Gradowicz. Tytuł superczempiona WBA należy do Simpiwe Vetyeki (5. na liście), a pas regularnego mistrza tej federacji do Nicholasa Waltersa (7.).
Więcej o boksie na stronach internetowych „Przeglądu Sportowego”
Przemysław Osiak, „Przegląd Sportowy”