W niedzielę bokser Tomasz Adamek (49-4, 29 KO) – który na stałe mieszka w USA- przyleciał do Polski, aby odbyć główne przygotowania do walki z Przemysławem Saletą (44-7, 22 KO). Oświadczył, że pojedynek w Łodzi nie musi być ostatnim w karierze.
-Nie powiedziałem, że będę się teraz żegnał z boksem zawodowym. Wszystko zawsze zależy od walki— powiedział na terenie Kraków Airport zawodnik rywalizujący w wadze ciężkiej.
Doprecyzował po chwili, że się „pokusi” o stanięcie po raz kolejny na zawodowym ringu jeśli 26 września odniesie „piękne zwycięstwo”.
-Moja żona, a także Ziggy (Rogalski, menadżer boksera – red.) mówią mi, że wystarczy, swoje już zrobiłem. Jednak czuję niedosyt, ponieważ ostatnio nie poszło tak jak powinno— uważa był mistrza świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej.
Przegrał dwie ostatnie walki, z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem oraz Arturem Szpilką.
Z Balic pojechał do swoich rodzinnych Gilowic. Spędzi tam jedną noc, a w poniedziałek uda się do Łomnicy koło Karpacza:
-Nie byłem tam nigdy— przyznał Adamek.
Nie poinformował, z kim będzie tam sparował, ale przyznał, iż w przygotowaniach pomoże mu m.in. Mariusz Wach. Nie chciał szeroko mówić o najbliższym rywalu.
-Kibice go znają, a ja nigdy nie oceniam przeciwnika. Wszystko zweryfikuje ring. Zamierzam udowodnić, że Adamek to stary wojownik.
Zawodnik miał dotrzeć do Polski w sobotę. Wyjaśnił, że ze względu na zamieszanie na lotnisku w Stanach Zjednoczonych jego podróż przesunęła się o jeden dzień.
źródło: wsumie.pl