STSport

Jak napisał fakt.pl Mariola Gołota w swoich wspomnieniach opowiada o tym, że kiedy jej mąż zaczął boksować po wyjeździe do USA. Zanim jednak „Andrew” wrócił na ring, skończył kurs kierowcy ciężarówek. Na jego szczęście szybko porzucił to zajęcie i został bokserem zawodowym

Był rok 1990. Byliśmy już po ślubie. Andrzej nie miał co robić. Ja szłam do pracy, a on siedział w domu z dzieckiem. Brał małą Oleńkę do baru, barmanka ją bawiła, a on piwko pił. Pewnego razu się budzę, słyszę sygnał policyjny, wyglądam przez okno, a Andrzej lekko wypity żegna się z policjantami: „bye bye, thank you”. Policjanci byli tak mili, że zawieźli go do domu, żeby sam nie siadał za kółko.

Jak Andrzej zaczął tutaj boksować? Pierwszą osobą, która go przywitała w USA, był Dick Trindle. Pracował w komisji bokserskiej, był urzędnikiem imigracyjnym, więc szybko się rozniosło w świecie bokserskim, że Andrzej Gołota jest w USA. Ale trochę czasu minęło, zanim zaczął boksować. Wcześniej Andrzej poznał znajomego z Warszawy, który namówił go na jeżdżenie ciężarówkami. Zdał egzamin pisemny, pomyślałam, że to lepsze niż siedzenie w domu. Ale po rozmowach z żonami kierowców stwierdziliśmy, że to jednak nie jest praca dla Andrzeja ze względu na długie rozstania. Ktoś powiedział Andrzejowi, że jest taki gym „Windy City”. Po pierwszym czy drugim dniu treningów zadzwonił Bob O’Donnell i powiedział o Andrzeju: „on jest najlepszy”. Ja nie wiedziałam, że mój mąż to taki dobry pięściarz i nigdy wcześniej nie oglądałam jego walk. Nie chwalił mi się. O’Donnell od razu chciał podpisać kontrakt. To był rok 1991, parę miesięcy po przylocie Andrzeja do USA.

źródło: fakt.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.