STSport

Mistrz sztuk walki nie powinien być postrzegany wyłącznie przez pryzmat swoich osiągnięć.  Rzeczywisty charakter wojownika przedstawia jego drogę, jaką musi przejść, aby osiągnąć doskonałość w MMA. Frank Mir, przebył tą drogę w iście hollywoodzkim stylu. Stanowi on uosobienie prawdziwego artysty sztuk walki, godnego naśladownictwa i gloryfikacji.. Frank zaliczył wielkie wzloty i miażdżące upadki i są to doświadczenia, bez których nie był by tym, kim obecnie jest. Warto dodać, że podróż drogą, którą kroczy nie dobiegła jeszcze końca. Frank wykorzystuje zdobyte doświadczenia z treningów sztuk walk by rozwijać swoją karierę. Z biegiem czasu staje się coraz dojrzalszy, poświęcając swój czas na rozwój tego sportu. 33 Letni-dwukrotny mistrz wagi ciężkiej federacji UFC, ma wiele szans na testowanie swojego potencjału do granic wytrzymałości.

Frank Mirr

Frank Mirr

Redakcja:  W jaki sposób stałeś się zawodnikiem MMA/Jak zainteresowałeś się tą formą walki?

FM: Od dziecka trenowałem Karate. Dorastając zainteresowały mnie pokrewne sztuki walki, które były w stanie rozwinąć moje umiejętności i wiedzę.

Redakcja: Bardziej kojarzony jesteś z jujitsu niż otwartą walką, jednakże słyszałem ze miałeś z początku duże opory w stosunku do nauki jiu-jitsu.

Frank Mirr

Frank Mirr

FM:  Pierwsza dziedzina sztuk walki, którą rozpoczynasz trenować, z reguły dominuje twój styl walki i poglądy na temat skuteczności innych systemów. Jednakże po obejrzeniu pierwszych walk federacji UFC, otworzyłem oczy, obiecałem sobie ze musze rozpocząć treningi brazylijskiego jiu-jitsu, aby rozwinąć i skompletować zestaw własnych umiejętności.

Redakcja:  Wygrałeś dwie pierwsze walki MMA przed dołączeniem do UFC. Pierwszy pojedynek stoczyłeś z byłym mistrzem federacji ADCC Roberto Travenem. Nie było to łatwe starcie, jednak zmusiłeś go do poddania się w pierwszej rundzie. Jakie to było uczucie?

FM:  Szansa i możliwość walki z dwukrotnym mistrzem świata Jiu-Jitsu była niesamowita. Moje podejście do walki w MMA i Jiu- Jitsu opiera na utrzymaniu równowagi. Kiedy wchodzę na ring, jestem po to by zatrzymać i wykończyć swojego przeciwnika. Nie jestem tam by wygrać przez werdykt sędziowski. Chce tak walczyć, aby każdy kibic walkę ze mną zapamiętał na bardzo długo. Przynajmniej tak to sobie zakładam przed każdą walką. Wszyscy znamy cel tego sportu, którym nie jest na pewno umyślne kontuzjowanie swoich rywali, dlatego zawsze daję moim przeciwnikom wystarczającą ilość czasu, aby mogli zasygnalizować chęć przerwania walki. Ze względu na czas, jaki daje swoim oponentom kilku moich przeciwników miało szansę wycofać się z walki przed sytuacja, w której mogliby odnieść poważną kontuzję. W przypadku Roberto Travena, w momencie, w którym zaatakowałem go i zrobiłem mu dosiad, odsłonił swoje ramie, stwarzając szanse na udaną akcję. Impetem mego ciała i ciężarem biodra upadłem na bok, łamiąc nie fortunnie jego ramię. To było coś surrealistycznego.

Lesnar vs.Mirr

Lesnar vs.Mirr

Redakcja:  W kolejnej walce zmusiłeś niezwyciężonego Pete’a Williamsa do poddania zakładając mu dźwignie na bark. Akcję to przemianowano na „Mirlock” od twojego nazwiska. Kto wymyślił ta nazwę?

FM:  Tak na prawdę to nie mam pojęcia. Sytuacja zastosowania dźwigni na bark zdarza się dosyć często. Jeśli masz możliwość jej założenia, a przeciwnik, z którym walczysz nie jest przygotowany do obrony, ma ogromny problem. Dźwignia, momentalnie, jest wstanie wyrwać jego ramie i bark ze stawu. Jeśli przyglądaliście się walce uważnie, możecie zobaczyć grymas bólu na twarzy Pete’a. Nie był w stanie nic zdziałać w tej pozycji.

Redakcja:  W kolejnej walce doświadczyłeś pierwszej, zaskakującej porażki, gdy w pierwszej rundzie przez KO pokonał cię Ian Freeman. Co wyniosłeś z tego doświadczenia/walki/porażki?

FM:  Analizując tą walkę wiem, że nie lubię dalekich podróży. Mam problemy z adaptacją i ciężko przyzwyczajam się do zmiany stref czasowych i unikam tego rodzaju sytuacji. Z całym szacunkiem Freeman to ciężki i niewygodny przeciwnik, ale jest do pokonania. Podczas tej walki oprócz zmiany czasowej i zmęczenia, jakie czułem brakowało mi po prostu doświadczenia, moje treningi nie były zbyt profesjonalne i źle taktycznie rozegrałem tą walkę.

Redakcja:  Po przykrej wpadce, w kolejnym starciu pokonałeś Tank’a Abbot’a i Wesa Simsa dwukrotnie przez TKO i KO umożliwiając ci rywalizacje o pas mistrzowski wagi ciężkiej UFC z Timem Sylvia. Wygrałeś z nim w dramatycznych okolicznościach, łamiąc mu rękę w pierwszej rundzie. Czy kiedykolwiek przydarzyła ci się coś takiego?

FM:  Tak, Roberto Tavern po starciu ze mną miał także połamaną rękę, Pet’e Williams ramie a Tank Abbot staw skokowy. Jest to wyłącznie bilans walk w UFC. Ciekawym przypadkiem jest Tim Sylvia, któremu zdruzgotałem przedramię. Nalezą mu się słowa uznania, gdyż mimo ciężkiego urazu ciągle próbował walczyć. Zamierzał kontynuować walkę przy użyciu jednej ręki.

Redakcja:  Jak przygotowywałeś się do walki mistrzowskiej? Jakie to było uczucie wygrać pas UFC wagi ciężkiej?

FM:  Szczerze… było to dziwne uczucie. Publiczność nie dostrzegła, ze złamałem Timowi rękę na pół, wiec byli zaskoczeni nagłym przerwaniem walki. Jestem dumny z tego mistrzostwa, zdobywając je w tak młodym wieku, lecz muszę także przyznać, że walka o utrzymanie tytułu z Nogueirą przyniosła mi zdecydowanie większą satysfakcję.

Redakcja:  Opowiedz nam o tym, co się wydarzyło we wrześniu 2004 roku?

FM:  Wiele o tym wydarzeniu napisano, więc przejdę do meritum. Miałem otwarte złamanie w wyniku zderzenia się z samochodem, gdy jechałem na motocyklu. W wyniku zderzenia przeleciałem 30 metrów i uderzyłem głową w krawężnik. Chciałem wstać, lecz stan mojej nogi był przerażający. Zrobiło mi się niedobrze i zwymiotowałem do kasku. Przewróciłem się. Ludzie obserwujący całe zdarzenie byli pewni, że nie żyję, jednak byłem przytomny i w pełni świadomy, w jakim stanie się znajduję. Zabrano mnie na intensywną terapię i przeprowadzono operację. Po zabiegu lekarz poinformował mnie, że już nigdy nie będę w pełni sprawny, nie mówiąc już o możliwości walki na zawodowym ringu. Szansa na zdobycie tytułów mistrzowskich i stanie się jednym z najlepszych fighterów w historii sportu była niezwykle niska.

Redakcja: To musiały być ciężkie chwile. Co było najtrudniejsze?

FM:  Najgorsze było to, że tuż przed wypadkiem zdobyłem pas mistrzowski. W dodatku zbliżał się termin mojego ślubu, razem z moją partnerką chcieliśmy założyć rodzinę. Oczekiwaliśmy przyjścia na świat naszego drugiego dziecka. Wypadek spowodował ze nie byłem w stanie zapewnić bezpieczeństwa finansowego swoim bliskim. W tym okresie bardziej martwiłem się o moją żonę i dzieci niż o siebie.

Redakcja: Dzięki komu lub czemu zawdzięczasz prawidłowy przebieg rehabilitacji?

FM:  Szczęściu i sile woli. Chciałem z powrotem wrócić na ring i walczyć, chociaż dawno mnie skreślono.

Redakcja: Twój powrót, nie przebiegał bezproblemowo. Pierwszą walkę po wypadku przegrałeś z Danem Christisonem przez nokaut w pierwszej rundzie i ponownie w kolejnej walce zostałeś pokonany przez Brandona Verę, także przez KO. Jak się wtedy czułeś, jaki był twój stan psychiczny? Przeszła ci przez myśl chęć rezygnacji?

FM:  Nie. Oczywiście porażki były frustrujące, miałem pretensje do samego siebie. Z drugiej strony byłem silny mentalnie i otrzymywałem wsparcie od swoich bliskich.

Redakcja: W następnej walce zmierzyłeś się z Anthonym Hardonk’iem i pokonałeś go przez Kimure w pierwszej rundzie. Jaki wpływ miało to zwycięstwo na ponowny rozkwit twojej kariery?

FM:  Ogromny. Wypadek na motocyklu spowodował, że musiałem się zmierzyć z wyzwaniem udowodnienia swojej pełnej sprawności zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Pragnąłem walczyć na najwyższym możliwym poziomie. UFC postawiło sprawę jasno było to –wóz albo przewóz. W przypadku przegranej, zmuszony byłbym usunąć się z rywalizacji w UFC i rozwijać się gdzie indziej. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię. UFC żądała powrotu starego Franka Mir’a. Odpowiedziałem, że ujrzą nowego Franka i to wkrótce zaprezentowałem.  Nie walczę dla fanów. Nie zrozum mnie źle, kocham ich, ale jako wojownik, walczę by testować swoje możliwości, poznać swoje granice, by być najlepszym w każdej możliwej sytuacji. Walka w klatce jest czysta, jesteś ty i twój przeciwnik. Generalnie zawodnicy MMA posiadają podobny potencjał, aczkolwiek każdy z nas posiada inny zestaw/unikalnych umiejętności. W przypadku Brocka byłem trochę zaskoczony faktem, że postrzegano go, jako faworyta walki. W rzeczywistości wystarczyło mi 90 sekund by odnieść zwycięstwo.

Redakcja: Następnie wyznaczono cię na przeciwnika i trenera Antonio Rodrigo Nogueira zwycięzcę 8 edycji serii reality show „The Ultimate Fighter” by następnie zmierzyć się z nim w walce o pas mistrzowski wagi ciężkiej. Jakie to było uczucie. Jak czułeś się w roli trenera?

FM:  W roli trenera czułem dużą satysfakcję, pomimo ciągłych przeszkód kreowanych ze strony ekipy produkującej show. Jest to reality show, który rządzi się swoimi prawami, gdzie pewne sytuacje są determinowane napisanym, gotowym scenariuszem. Miałem szanse trenować, uczyć i dzielić się doświadczeniem od grupy świetnych ludzi, m.in. od Demian Maia i Roberta Drysdale. Chociaż miałem także okazję poznać kilku idiotów.

Redakcja: Jakie było twoje nastawienie przed walką z Nogueirą?

 FM:  Byłem pełen optymizmu. Byłem silniejszy, szybszy, posiadałem lepszą pozycję w walce dzięki współpracy z najlepszymi specjalistami BJJ na świecie. Obawiałem się się jedynie jego wojowniczej natury, która umożliwiała mu wielokrotnie przezwyciężyć kryzys w walce. Za to ma mój największy szacunek.

Redakcja: Pojedynek z Nogueirą był wówczas twoim największym testem. Wprowadziłeś jakiekolwiek zmiany do swoich przygotowań przed walką?

FM:  Generalnie mój trening pozostał niezmieniony. Wprowadziłem lekkie modyfikacje. Wykorzystałem urządzenie hypoxic znajdujące się w Hypoxico w Nowym Jorku, gdzie zajął się mną Mathew Formato. Biegałem sprinty, których wcześniej nigdy nie trenowałem.

Redakcja: W walce dokonałeś, rzeczy, której nikomu wcześniej nie udało się osiągnąć, pokonałeś Nogueirę. Byłeś tym faktem zaskoczony?

FM:  Nie, nie byłem gdyż przewidywałem stoppage, submission. Jako profesjonalny zawodnik musisz być skoncentrowany i pozytywnie nastawiony by być w stanie odpowiednio zareagować na przebieg walki.

Redakcja: Czy pokonanie Nogueire i zdobycie tytułu mistrzowskiego przyniosło więcej satysfakcji od pokonania Tima Sylvia?

FM:  W rzeczy samej – było. Nogueira posiadał status legendy. Bez urazy dla Tima, ale Noguera był znacznie potężniejszym przeciwnikiem.

Redakcja: Słyszałem pogłoski, że uzupełniałeś swoje przygotowania poprzez stosowanie suplementu przedtreningowego Fight Factor produkowanego przez Nutrabolics tuż przed walką z Nogueirą? Masz ochotę je skomentować?

FM:  Korzystałem zarówno z Fight Factor oraz z Fighter’s Food. Stak daje świetne rezultaty, natomiast Fighter’s food ma świetny smak i wysoką rozpuszczalność/ smakuje znakomicie.

Redakcja: Wykorzystywałeś w swojej diecie inne specyficzne suplementy przygotowując się do pojedynku?

FM:  Stosowałem multiwitaminy VitaBolic, Glucosamine, zestaw protein/białek IsoBolic, Anabolic Window, oraz uzupełniałem poziom niezbędnych kwasów tłuszczowych.

Redakcja: A co ze strategicznym aspektem przygotowania do walki. Przygotowujesz jakiś specjalny plan przed walką, czy stosujesz raczej tą samą sprawdzoną taktykę?

FM: Przystępuje do każdego pojedynku gotowy, bez względu na okoliczności. Jestem gotowy do walki zapaśniczej i bokserskiej. W zależności od przeciwnika istnieje większe prawdopodobieństwo, że określona walka potoczy się w określonym kierunku według określonej sztuki walki, jednakże musisz być przygotowany na wszystko.

Redakcja: Na początku twojej kariery krytykowano cię za brak przygotowania kondycyjnego. Czy taka sytuacja powtórzy się kiedykolwiek?

FM: Robie wszystko, co w mojej mocy by pozostać w formie.  Przygotowywałem się do pojedynki z Wesem Sims jednak mało, kto wie, że ma on nadzwyczajne długi nogi. Założył mi nimi dźwignię na mój tułów, która skutecznie zniechęca do walki. W walce z Ian’em Freemanem szarżowałem, co ostatecznie zakończyło się przegraną. Natomiast mierząc się z Danem Christosonem byłem w kiepskiej formie. Najważniejsze to pozostanie szczerym wobec samego siebie, gdyż umożliwia to pracą nad poprawą rzeczy, obszarów, w których masz braki.

Redakcja: Jakie różnice w treningu występują między MMA a kulturystyką i fitness?

FM:  Stosuję w trening kulturystyczny i wtedy koncentruję się na określonej partii i ruchu. Dla przykładu ćwicząc, wykonuje przysiady, skłony oraz leg curls. W przypadku treningu konkretnie pod MMA wykonuje przysiady z wyskokiem. Rozciągam się również na maszynie.

Redakcja: Jak wygląda Twój codzienny trening?

FM:  Trenuje od godziny 11: 00 do 13: 00 uderzenia, walkę na ringu, następnie ćwiczenia aerobowe. Po treningu czysto fizycznym od około 16: 45 do 20: 00 pracuje na techniką. Dwa do trzech razy w tygodniu trenuje wolnymi ciężarami, staram się także uprawiać sprinty.

Redakcja: Jakimi suplementami się posiłkujesz w swoim treningu?

FM:  Tak jak mówiłem wcześniej, Fight Factor przed każdym treningiem. Anabolic window po każdym treningu, Fighter’s Food rano przed posiłkiem. Mieszanka białkowa IsoBolic przed każdym posiłkiem oraz między posiłkami, multiwitaminy VitaBolic, a także glutaminę GlutaBolic.

Redakcja: A jakie są twoje ulubione potrawy?

FM:  Bez dwóch zdań Sushi.

Redakcja: Denerwujesz się przed walką?

FM:  Oczywiście. Zwiększony poziom adrenaliny działa pobudzająco. Z resztą jest to dowodem na moją pełną koncentrację przed walką. Jednakże, tuż przed walką jestem raczej spokojny. Zazwyczaj przed pojedynkiem, w szatni, odpoczywam lub najzwyczajniej śpię. Gdy pojawiam się w klatce, osiągam stan pełnej determinacji, którą ciężko opisać. Jest to chwila, na którą czekałem i do której przygotowywałem się. Jest zwieńczeniem poświeconego bólu wysiłku i czasu. Te wyrzeczenia stanowią powód uczestniczenia w walce.

Redakcja: Trenujesz w lokalu o nazwie Striking Unlimited? Opisz nam swoją siłownię.

FM:  Mamy dobrze wyposażoną siłownię z klatką, ringiem bokserskim i workami treningowymi. Moim głównym trenerem jest Ken Hahn ze Striking Unlimited. Szczerze polecam jego usługi. Jego metody przynoszą rezultaty i do tego jest świetnym partnerem w treningu.

Redakcja: Jeśli nie zawodowy ring to, co?

FM:  Prawnik. Lubię pomagać innym, którzy mają podstawy prawne do obrony bądź sytuację, w której nie są w stanie sobie poradzić lub się obronić.

Redakcja:  Kiedy wszystko osiągniesz i zdobędziesz, co sobie zaplanowałeś, jak chciałbyś być zapamiętany?

FM: Chce być pamiętany, jako osoba, która nie tylko osiągnęła wszystko w sporcie, ale także zawodnik, który dzielił się swoim doświadczeniem z innymi. Chce by wspominano mnie, jako zawodnika kompletnego i uniwersalnego. Wzorem, do naśladowania, który udowodnił, że jeśli tylko czegoś pragniesz jesteś w stanie to osiągnąć – wszystko jest możliwe. Chce być fighterem wspominanym ze względu na umiejętność ciągłego rozwoju własnych umiejętności, który wpłynął na rozwój i popularyzację sportu.

26 maja podczas UFC 146 Frank Mir zmierzy się z Juniorem dos Santosem. Jeśli 33 letni były mistrz UFC wygra będzie to nie lada sensacja w świecie MMA.Większość ekspertów jednak w to wątpi skazując Mira na porażkę…

Czy Frank Mir nas zaskoczy i zdominuje Dos Santosa? Piszcie…

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.