STSport

W nocy z soboty na niedzielę w Montrealu polski pięściarz wagi półciężkiej Andrzej Fonfara (25-3, 15 KO) stanął do walki o tytuł mistrza świata federacji WBC. Rywalem polskiego pięściarza był mistrz świata Adonis Stevenson (24-1-, 20 KO).

Fonfara rozpoczął pojedynek dość agresywnie starając się zepchnąć rywala do defensywy. Ta sztuka jednak mu się nie udała. Stevenson wyczekał polskiego pięściarza i już po pierwszym ataku przeprowadzonym zaledwie po półtorej minuty walki lewym prostym posłał naszego pięściarza na deski. Fonfara podniósł się z maty, ale do końca pierwszej rundy walczył w zasadzie o przetrwanie. Kilka dość mocnych ciosów spadło na głowę polskiego pięściarza i widać było, że jest dość mocno naruszony. Stevenson bił bardzo mocno i zrobił piorunujące wrażenie na Fonfarze, któremu mimo ataków rywala udało się dotrwać do gongu kończącego pierwsze starcie.

Kryzys w rundzie pierwszej nie zwiastował niczego dobrego w tym pojedynek. Polak do drugiej odsłony walki wyszedł jednak znów bardzo agresywnie i starając się uderzać akcjami lewy-prawy na górę starał się deprymować przeciwnika. „Superman” znów wyczekiwał możliwości zadania mocnego trafienia, jednak przez pierwszą połowę drugiej rundy był zmuszany do walki w dystansie. Widać jednak było, że każde mocne trafienie Stevensona robiło wrażenie na polskim pięściarzu. Kanadyjczyk starał się cały czas być w ruchu i nastawił się na ataki z kontry.

Trzecia runda toczyła się pod dyktando Adonisa Stevensona. Wprawdzie Fonfara miał w tym starciu swoje momenty, jednak bardziej aktywny i skuteczny wydawał się w tych trzech minutach miejscowy bohater. Przez kolejne trzy minuty polski pięściarz starał się dogonić dużo szybszego rywala, ale nie udało mu się go dopaść. Piąte starcie to kolejny koszmar polskiego pięściarza. Dobry początek i kilka ataków wyprowadzonych w stronę Stevensona sprawiło, że rywal mocniej się uaktywnił. Po kilku atakach Fonfary jego przeciwnik dość szybko odpowiedział i ciosem na korpus posłał go po raz drugi w tej walce na deski. Fonfara podniósł się z maty, ale widać było, że bardzo mocne uderzenia Stevensona zrobiły na nim wrażenie. „Superman” był konsekwentny i bił dość mocnymi ciosami na korpus co ewidentnie osłabiało rywala.

W szóstej rundzie wszystko rozpoczęło się dość dobrze dla Fonfary. Polak pozbierał się po poprzednim nokaucie i wydawało się, że łapie drugi oddech. Jak się okazało Stevenson tylko czekał, aby nasz zawodnik poczuł się bardziej pewnie i od połowy rundy znów zaczął dość mocnymi ciosami rozmontowywać wytrzymałość Fonfary. Po kilku ciosach na korpus Fonfara znów się skrzywił i widać było, że ciosy przeciwnika zrobiły na nim wrażenie.

Siódme starcie rozpoczęło się od prób spychania Stevensona do defensywy. Próby te były jednak dość nieudane, ponieważ „Superman” znów dzięki dużo większej szybkości i celności zyskiwał sobie przewagę na mieszkającym w USA polskim pięściarzem. W rundzie ósmej tempo walki lekko spadło, choć Fonfara dość konsekwentnie kontynuował taktykę nakreśloną mu przez trenera. Polak parł do przodu i momentami trafiał rywala zmuszając go do defensywy. Stevenson boksował swoje i prawym prostym starał się zmusić polskiego pięściarza, aby jak najwyżej podniósł ręce. Stevenson pozwalał polskiemu pięściarzowi atakować licząc na to, że ten po raz kolejny odsłoni brzuch. Ta sztuka jednak mu się nie udała i to polski zawodnik mógł z tej rundy być bardzo zadowolony.

Po dość ospałej w wykonaniu Stevensona rundzie ósmej starał się on dość agresywnie wejść w dziewiątą rundę. Jak się okazało był to z jego strony ogromny błąd, ponieważ po zaledwie kilkudziesięciu sekundach Fonfara serią ciosów posłał go na matę. Wyraźnie zaskoczony Stevenson zaczął uciekać przed polskim pięściarzem i widać było, że ma ogromne problemy z prowadzeniem walki. Fonfara czuł swoją szansę i starał się konsekwentnie atakować rywala. Polak szukał mocnych ciosów, które mógłby po raz kolejny naruszyć wytrzymałość rywala. Do końca tej rundy Stevenson starał się odpoczywać i widać było, że ataki polskiego pięściarza zrobiły na nim ogromne wrażenie.

Dziesiąte starcie rozpoczęło się od ataków Stevensona, jednak Fonfara dość szybko zaczął na jego ataki odpowiadać. Po minucie walki Stevenson trafił naszego zawodnika w krocze, jednak ten dość szybko doszedł do siebie. Stevenson postanowił skracać dystans i mocno atakować Fonfarę. Polak został zepchnięty do defensywy i można było wyczuć, że dużo gorzej czuje się on w półdystansie. Mistrz WBC atakował konsekwentnie chcąc ewidentnie zakończyć pojedynek przed czasem. Jak się okazało w dziesiątej rundzie ta sztuka mu się nie udała.

Już na początku jedenastej rundy Stevenson uderzył Fonfarę poniżej pasa. Jak się okazało była to zapowiedź frontalnego ataku jaki planował czempion WBC. Stevenson konsekwentnie atakował dolne partie ciała polskiego pięściarza licząc, że po którymś z nich Fonfara osunie się na matę. Fonfara pokazał jednak, że jest bardzo wytrzymały i przetrzymywał mocne ataki przeciwnika.

Do ostatniej rundy obaj pięściarze wyszli dość mocno zmotywowani. Stevenson poszedł na polskiego pięściarza niczym buldożer i zepchnął go pod liny. Fonfara padł na matę, jednak nie było to spowodowane uderzeniem, dlatego też sędzia nie zdecydował się na liczenie. Fonfara starał się jak mógł odmienić losy tego pojedynku, jednak Stevenson na tyle sprytnie walczył, że przy każdym ataku polskiego pięściarza udawało mu się doprowadzić do klinczu. Ta runda była niesamowicie emocjonująca, ponieważ Stevenson do końca szukał swojej szansy na zakończenie walki przed czasem. Podobnie myślał polski pięściarz, który wcale nie miał ochoty oddawać pola przeciwnikowi.

Pojedynek był niesamowicie emocjonujący i brawa po tej walce należały się obydwu pięściarzom. Walka trwała pełne 12 rund, dlatego o jej wyniku zadecydować musieli sędziowie punktowi. Sędziowie punktując w tym pojedynku 115-110, 115-110, 116-109 jednogłośnie wskazali zwycięstwo Adonisa Stevensona. Polak jednak może być z siebie dumny, ponieważ pokazał naprawdę wielkie serce do walki i nie był z pewnością tzw. chłopcem do bicia.

Brawa dla Andrzeja Fonfary, który pomimo porażki tym pojedynkiem z pewnością wywalczył sobie prawo do pojedynków z czołówką wagi półciężkiej pokazując, iż jest naprawdę wielkim wojownikiem.

źródło: Łukasz Głowacki/boxingnews.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.