Szeroko pojęta polska scena sportów walki, z biegiem upływających lat naznaczona jest wieloma sukcesami, asami-mistrzami w większości swoich odmian. Pierwszy przykład z brzegu — boks w wydaniu olimpijskim, przeciętnemu kibicowi kojarzy się raczej ze Ś.P. Jerzym Kulejem — dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a co do zawodowej „szermierki na pięści” najbardziej znanymi polskimi mistrzami są np.: Andrzej Gołota (niekoronowany 2-krotny mistrz wagi ciężkiej) Tomasz Adamek czy choćby Albert Sosnowski (mistrz Europy EBU), nie zapominając o biało czerwonych bokserskich mistrzach niższych kategorii wagowych. Owszem, boks dyscyplina medialna i dochodowa, zadanie zatem ułatwione by mistrz w tej dyscyplinie był rozpoznawalny. Stosunkowo młoda formuła K1 – i tutaj prym w naszym kraju wiedzie popularny z KSW – „Różal”, a dokładając trochę ironii to mistrzem Europy WKU w K1 jest i „El Testosteron”… Ogromne sukcesy zaś, odnosiliśmy w Kickboxingu i zdaje się, że najbardziej znanym, Polskim mistrzem jest również mistrz Europy w Boksie — Przemysław Saleta, grzech nie napisać o Ś.P. Józefie Warchole, czy swego czasu także ogromnie popularnym, szczególnie w USA Marku Piotrowskim. Oczywiście, wymieniać można jeszcze wielu, mniejszych bądź większych biało czerwonych mistrzów w sportach walki, albowiem sukcesów na tej sportowej płaszczyźnie my Polacy mamy nie mało.
Prawda jest jednak taka, że jednym z najbardziej utytułowanym Polskim zawodniku sportów walki, albowiem: aż 7-krotnym Mistrzu Świata w Kickboxingu! (najstarszym mistrzu w historii tej formuły — ostatni tytuł zdobył w wieku 45 lat!) 2-krotnym mistrzu Polski, Mistrzu Świata w Savate, 3-krotnym Mistrzu Polski w Savate, Mistrzu Europy Wschodniej w Kickboxingu, oraz Mistrzu Polski w Kung-fu, czyli … — Cezarym Podrazie pisze i mówi się nieco mniej, choć to przecież jeden z prekursorów sportów walki w Polsce. Cezary Podraza, wielki mistrz i legenda światowego Kickboxingu, w Sosnowcu od lat prowadzi klub, żyje spokojnie i dostatnie poświęcając się swojemu powołaniu — jako trener, działacz i promotor sportów walki, głównie Kickboxingu. Swoją przygodę z tą dyscypliną rozpoczął na początku lat 80, u boku Andrzeja Palacza, żeby już w 1985 roku jako pierwszy Polak — wziąć udział w mistrzostwach świata Kickboxingu (Full Contact) w Budapeszcie. Oprócz Kickboxingu toczył walki w Savate, Muay thai, Kung-fu. Jakby tego było mało, jest posiadaczem czarnego pasa w Kickboxingu – 7 Dan, 9 Dan w Savate i 1 Dan w Kung-fu. Doliczając do tego zdobyte tytuły mistrza świata w weteranach -w Hiszpanii mając lat 53, i we Włoszech 54, to Czarek jest 9 krotnym mistrzem świata!
Jako zawodowiec stoczył 71 walk, 51 razy wygrywał przez KO, przegrał tylko 4 razy. Przyznacie, że sukcesy Cezarego wyglądają bardzo imponująco, prawda?
Nie widać go jednak często w programach telewizyjnych, talk-showach kontrastującymi z fleszami jupiterów, szumie medialnym i tym wszystkim, co nazwiemy machiną konsumpcjonizmu. Szycha, legenda, prekursor, fachowiec — nie potrzebuje jednak medialności, by robić to, co się kocha, odnosząc sukcesy, żyjąc godnie i szczęśliwie. Osobiście sądzę, że człowiek ten to wzór podejścia, poukładania w głowie każdego nie tylko zawodnika, ale także działacza w środowisku sportów walki. Porównacie to sobie, z krzykami medialnymi różnych zawodników zdobywając jakieś mniej znaczące pasy w swoich formulach? Widzicie to powszechne chwalenie się balami mistrzów sportu, lajkami, facebookami i swoimi fan pejdzami, awanturami, skandalami medialnymi, ta cała bufonada, czyli nic innego jak wszechobecne pozerstwo w środowisku?
Owszem, trzeba nadmienić, że należy odróżnić głośne wyrażanie swoich poglądów — politycznych, obyczajowych, religijnych korzystając ze swoich sukcesów, rozpoznawalności, od parcia na szkło, tudzież tego zabronić nikomu nie można. Powiem więcej — według mnie dobrze, jak dany mistrz promuje pozytywne wartości w różnego rodzaju mediach. Nie mniej jednak, Cezary się i z tym nie jakoś nie obnosi medialnie, a zajmuję się zwyczajnie tym, co potrafi najlepiej. Dla porównania inny to wielki mistrz — S.P. Józef Warchoł, bez wątpienia prawy człowiek, śledząc jego wypowiedzi i działalność, nie mniej jednak wystąpił w reality show, według mnie trącąc na swoim wizerunku poprzez swój porywczy charakter. Przemysław Saleta to znana postać telewizyjna, Albert Sosnowski wystąpił w Big Brother VIP, Andrzej Gołota to podobno trzeci najbardziej popularny Polak, a Dariusz Michalczewski to „sojuszniczka LGBT”, jak napisane było na plakacie z którym „Tiger” tak dumnie paradował.
Bohater mojego artykułu natomiast wybiera zacisze sali treningowej, działalność promotorską bez Polsatu na codzień, PPV, Mateusza Borka czy medialnego wyścigu szczurów między organizacjami. Myślę, że warto w tym momencie artykułu odnieść się do osoby prekursora MMA w Polsce — Mirosława Oknińskiego, który jakby nie było, ale dał się pożreć, pochłonąć medialnemu wyścigowi szczurów, zresztą w tej chwili zdaje się, że mającego spore problemy zawodowe… W obliczu problemów Mirka, niech właśnie osoba Cezarego Podrazy będzie odpowiedzią na dalszą drogę trenersko – promotorską. Reasumując drodzy czytelnicy, Cezary Podraza, to jest to, co najprawdziwsze nie tylko w sportach walki, ale w sporcie ogólnie, nie tylko od strony sukcesów, ale i prawdziwej pasji tzn.: robienia tego, co się kocha, bez szukania rozgłosu, fejmu, pozostając zawsze sobą bez względu na okoliczności, w związku z tym zyskując szacunek nadany „ustawowo” i tym samym — ponad czasowo.
Grzegorz Prokop.
Cała prawda Czarek to prawdziwy
Mistrz.takich ludzi się chwali.
Chłopak z „prowincji” (czyt. spoza Warszawy) więc nie miał i nie ma takiej promocji ale też o nie nie zabiegał zbytnio a szkoda.