STSport

Starcie dwóch osobowości świata MMA i prawdziwych ikon KSW – Mariusza Pudzianowskiego i Marcina Różalskiego jeszcze jakiś czas temu wydawało się nierealne. Tym czasem już w piątek 27 maja obaj zawodnicy staną naprzeciwko siebie w Ergo Arenie. Obaj wojownicy mają w tym starciu wiele do stracenia, ale obaj również zapowiadają prawdziwą wojnę w okrągłej klatce KSW. 

Pudzianowski Różalski

Mariusz Pudzianowski już prawie siedem lat rywalizuje w mieszanych sztukach walki. „Dominator”, który przyzwyczaił swoich kibiców do zwycięstw w zawodach strongmanów, w MMA musiał wykonać kilka kroków do tyłu i zacząć budować swoją karierę od samego dołu. Początkowy entuzjazm związany z wygranymi Mariusza osłabł po pierwszych porażkach, które uwidoczniły ograniczenia drzemiące w potężnym ciele byłego strongmana. MMA surowo zweryfikowało możliwości fizyczne i techniczne „Pudziana”. Mariusz stanął przed koniecznością zaakceptowania tego, że pomimo wielu tytułów mistrza świata, musi odłożyć je na półkę, by ponownie zostać żółtodziobem, w zupełnie nowym uniwersum mieszanych sztuk walki. Mariusz pokazał serce, upór i determinację podejmując to wyzwanie i krok po kroku, zaczął od samego dołu, mozolnie budować swoją nową karierę sportową.   

Kolejne lata występów „Pudziana” okazały się trudną pracą nad zmianą podejścia do treningów, zmniejszeniem masy ciała i techniką. Gdy wydawało się, że praca Mariusza, jest zadaniem iście syzyfowym, we wrześniu 2013 roku, podczas gali KSW 24 nastąpił jednak przełom. Mariusz stanął do rewanżowego starcia z Seanem McCorklem i nie tylko je wygrał  w dobrym stylu, ale pokazał, że na przestrzeni dziesięciu minut wydolnościowo daje radę. Następne wygrane nad Olim Thompsonem i Pawłem Nastulą, pokazały, że „Dominator” zaczyna wracać do walki o najwyższe laury, a praca, którą włożył w MMA nie poszła na marne. 

Po zwycięstwie nada Nastulą zaczęły pojawiać się głosy o możliwym starciu mistrzowskim z Karolem Bedorfem. Wcześniej jednak Mariusz musiał podążyć drogą wyznaczoną przez mistrza i zawalczyć z pokonanym przez niego Rollesem Gracie. Nikt chyb nie spodziewał się jednak, że „Pudzian” nie tylko poradzi sobie z tak znanym nazwiskiem, ale że zrobi to w tak imponującym stylu. Nokaut jaki Mariusz zafundował swojemu przeciwnikowi zakończył pojedynek w dwudziestej siódmej sekundzie i spowodował, że już otwarcie zaczęto mówić o walce z Karolem Bedorfem. Niestety podczas gali KSW 32: Road to Wembley, Mariusz nie sprostał byłemu przeciwnikowi Bedorfa i przegrał swoją ostatnią walkę z Peterem Grahamem, co znacząco oddaliło go od mistrzowskiego pasa. 

Dziś Mariusz Pudzianowski wraca do klatki KSW, by zmierzyć się z groźnym Marcinem Różalskim. Zwycięstwo nad „Różalem” może ponowie wprowadzić „Pudziana” na drogę do pasa wagi ciężkiej KSW, a przegrana może ostatecznie mu ją zamknąć, lub ponownie na długi czas zablokować. 

Marcin Różalski to postać nietuzinkowa. Bezkompromisowy, barwny i waleczny wojownik z Płocka od dziecka związany jest ze sportami walki. Zanim wkroczył do świata MMA miał bardzo bogatą karierę kickboxerską, podczas której dwukrotnie zdobywał tytuły mistrza świata. Z tak ogromnym bagażem doświadczeń i umiejętności w roku 2011 zadebiutował w nowej formule. „Płocki Barbarzyńca” od początku swojej drogi w MMA związał się z organizacją KSW i szybko zyskał uznanie kibiców pokonując przez techniczne nokauty Marcina Bartkiewicza i Siergieja Szemietowa. Rok później przyszły pierwsze przegrane, jednak „Różal” szybko powrócił na drogę zwycięstw i w pięknych walkach rozprawił się kolejno z Rodneyem Glunderem, Pawłem Słowińskim i Nickien Rossborough. W kolejnym starciu, po kontuzji kolana, przegrał z Peterem Grahamem. Po tej porażce wydawało się, że Marcin nie wróci już do MMA. Ostatnia kontuzja i wieloletnie występy w ringach dały wreszcie o sobie znać i „Różal” musiał podjąć trudną decyzję dotyczącą swojej dalszej kariery. Szczęśliwie podczas półtorarocznej przerwy od startów zawodnik z Płocka nie tylko zaleczył najgorsze urazy, ale również odzyskał siłę i chęci do dalszej walki. Powrót do klatki KSW nastąpił podczas gali Road to Wembley. „Różal” musiał jednak uznać wtedy wyższość Jamesa McSweeneya i z bilansem dwóch przegranych z rzędu stanąć przed kolejnym wyzwaniem. 

Dziś, jak sam mówi, walczy o być, albo nie być w KSW, a Mariusz Pudzianowski stoi mu na drodze do kolejnych efektownych walk i zwycięstw. Marcin Różalski nigdy nie kalkuluje i zawsze próbuje iść na ostre wymiany ze swoimi przeciwnikami. Nie ukrywa również, że zwyczajnie lubi się bić, a prawdziwa wojna w klatce jest tym, na co zawsze liczy. Nie jest tajemnicą, że „Pudzian” będzie chciał wykorzystać w tej walce swoje atuty w parterze, a „Różal” liczy na ostrą wymianę w stójce. Z drugiej strony zarówno Mariusz nokautował już  swoich przeciwników, a Marcin zmuszał do poddania się. Pytanie zatem o to, kto i jak zwycięży w tej walce pozostaje otwarte, a odpowiedź na nie poznamy już 27 maja podczas KSW 35 w Ergo Arenie. 

 

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.