STSport

W zeszłym tygodniu została odwołana gala MMA Attack4. Właściciele KSW zacierali ręce z radości i cieszyli się z porażki konkurenta. Co jednak o tym wszystkim myśli Dariusz Cholewa, włodarz federacji MMA Attack.
Portal Wirtualna Polska przeprowadził z nim wywiad, w którym Cholewa powiedział o przyczynach odwołania gali, a także o swoich dalszych planach związanych z organizacją gal MMA.

Decyzja o odwołaniu gali była odpowiedzialnym ruchem, ale jednak porażką. Czy ty też tak to odbierasz?

Dariusz Cholewa: (chwila ciszy) Do końca tego tak nie odbieram, ponieważ ta decyzja została podjęta bardzo świadomie. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, wiem doskonale, że to była w 100 procentach prawidłowa reakcja z mojej strony, bo uparte brnięcie w ten las zakończyłoby się jeszcze większą tragedią. Jeżeli chodzi o odzew publiczny tej decyzji, to głosy mogą być różnorodne. Jedni mogą moją decyzję podzielać, inni nie. Każdy może wyciągać różne wnioski.

A czy ty już wyciągnąłeś wnioski z tego, co się stało?

W tej chwili nie mogę ci w pełni odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dopiero jestem przed spotkaniami z osobami, które przy tym projekcie pracowały, które się zaangażowały, które miały decydować o ewentualnym sukcesie. Różne aspekty mogły zawieść: miejsce, termin gali, karta walk. Teraz możemy pochopnie wyciągać różne wnioski.

Przed odwołaniem gali byliśmy umówieni na rozmowę. Wtedy chciałem cię zapytać, czy ta świetna pod względem sportowym karta walk zagwarantuje sukces. Bo trzeba mieć świadomość, że zrezygnowaliście z umieszczenia powszechnie znanego nazwiska, które mogłoby przyciągnąć kibiców. Czy nie uważasz, że rezygnacja z „freak-fight” była błędną decyzja? Trzeba pamiętać, że Damian Grabowski i Tomasz Drwal, którzy mieli napędzić zainteresowanie ostatnio występowali zbyt rzadko, a co za tym idzie, nie odcisnęli się w świadomości kibiców.

Główną osobą, która miała wystąpić na gali MMA Attack 4 miała być Iwona Guzowska. Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo. To ona miała tam wystąpić i zapełnić tę halę. Guzowska stamtąd pochodzi i wiele osób pewnie przyszłoby tę walkę zobaczyć. Jeśli chodzi o częstotliwość walk zawodników, których wymieniłeś, to muszę się zgodzić. Można to teraz rozstrzygać dwuwymiarowo. Świadomość większości fanów i świadomość kibiców, którzy interesują się na co dzień MMA na pewno jest inna. Jeśli mówimy o osobach, które się MMA interesują, podziwiają ten sport, oglądają gale, to małe zainteresowanie może być zaskoczeniem. Zainteresowanie naprawdę nie było wielkie. Sprzedaliśmy tylko 1700 biletów i to nie jest zadowalający wynik, biorąc pod uwagę kartę walk. Uważam, że Paweł Kowalik na tę galę przygotował najlepszy pod względem sportowym „fight-card” w historii naszych gal.

Okazuje się zatem, że ogromnym błędem było porywanie się na Ergo Arenę bez podpisanego kontraktu z Guzowską.

To prawda. Próbowałem to jednak nadrobić różnymi formami reklamy, które były widoczne od wakacji. Od 15 lipca pojawiła się liczna ilość billboardów w różnych miastach z nasileniem na Trójmiasto. One były prezentowane w widocznych miejscach. Plakaty zazębiły się z kampanią telewizyjną, którą wykupiłem w Polsacie Sport, Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News. W tych stacjach pojawiło się ponad 100 zapowiedzi gali.

W Warszawie plakaty faktycznie były widoczne. Osobiście spotkałem te z Piotrem Hallmannem, który podpisał kontrakt z UFC i od sierpnia było oczywiste, że na MMA Attack nie wystąpi…

Kontrakt z nim był tak podpisany, że jeśli pojawi się oferta z UFC, to będziemy musieli go zwolnić. Podobnie było z Krzysztofem Jotką, który ma podpisać kontrakt z UFC. Jego również nie blokowałem, bo wiedziałem już, że gala MMA Attack 4 się nie odbędzie.

Czy masz już jakieś plany na przyszłość. Czy masz jakiś pomysł na zmazanie tej plamy na wizerunku organizacji? W świadomości kibiców ciężko wam się będzie teraz odbudować.

Na pewno nie zawieszam rękawic na kołku. Przed sobą mam wiele ważnych spotkań, które zdecydują o przyszłości MMA Attack. Nie chcę, żeby całe moje, 2-letnie zaangażowanie w ten projekt poszło na marne. Spośród setki osób udało mi się wyselekcjonować grupę fachowców, nawiązałem współpracę z mediami i żal byłoby to wszystko teraz zostawić. Poza tym to nie jest tylko komercja, ale i pasja. Radek Stańczyk, Maciej Glabus, Paweł Kowalik czy Grzegorz Skibniewski nie tylko zarabiają dzięki MMA Attack, ale też spełniają swoje pasje. Czasami trzeba wykonać krok w tył, żeby zrobić 2 do przodu. Spotkamy się wszyscy, przeanalizujemy błędy, wyciągniemy wnioski i mam nadzieję, że wrócimy silniejsi.

A czy tym krokiem będą mniejsze gale?

Być może, ale w tym momencie ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno nie chcę rezygnować z katowickiego Spodka, bo Śląsk to nasz dom. Tutaj 2-krotnie sprzedaliśmy sporo biletów i przyjęliśmy się w świadomości kibiców. Bardzo poważnie zastanawiam się nad organizacją gali w Spodku 1 lutego przyszłego roku. Nie wykluczam, że jeśli w tym terminie uda nam się zorganizować galę, to następna będzie mniejsza.

Kto miałby na takiej gali wystąpić? W ostatniej rozmowie przyznałeś, że Tomasz Drwal i Damian Grabowski mogą rozmawiać z KSW. Wiemy już, że oni nie są w stanie wypełnić hali, ale gwarantują najwyższy poziom sportowy. Jeśli jednak podpiszą kontrakty z KSW, to – mówiąc kolokwialnie – stracisz dwa główne zęby, dwie „jedynki”.

Jestem świadomy tego, co powiedziałem. Zgadzam się na ich odejście do konkurencji, jeśli ta zapewni im odpowiednie warunki finansowe. Zawsze można wstawić implanty…

Wróćmy do odwołanej gali. Nie brakuje opinii, że w waszym sztabie zabrakło speców od marketingu, że zawiodła promocja i stąd gala musiała zostać odwołana. Zgadzasz się z taką opinią?

Szczerze powiedziawszy nie spotkałem takich lojalnych i szczerych osób od marketingu, które mogłyby wnieść coś więcej do naszego projektu. Pojawiały się różne firmy, ale one – moim zdaniem – nie czuły tego sportu. Pojawiali się też różni ludzie, ale niestety oni nie mieli pomysłu.

Czy nie uważasz jednak, że zabrakło w waszym sztabie osoby, która jednak podpowiedziałby, że gala w takiej hali, z taką kartą, bez przyciągającego rzeszy fanów nazwiska jest jednak mocno ryzykowna. Moim zdaniem to wszystko złożyło się na niepowiedzenie.

Nie wiemy, co tak naprawdę złożyło się na niepowodzenie. Możemy wymieniać setki powodów. A co gdyby gala odbyła się i była sukcesem? Czy wtedy wszyscy byśmy sobie przyznawali laury? Czy klepalibyśmy się po ramionach i mówilibyśmy, że była zaje…a gala? Na MMA Attack 3 publikę mieli ściągnąć Burneika i Ozdoba. Wszyscy wiemy, jakie były komentarze po tej gali. Dużo ludzi oceniało tamtą galę właśnie przez pryzmat tamtej walki – „o, jaka fatalna gala”. Nie spotkałem wielu opinii mówiących o tym, że na MMA Attak 3 było 11 walk na najwyższym poziomie.

To są jednak naczynia połączone. Wielkie nazwisko powoduje zainteresowanie kibiców i mediów przede wszystkim, powoduje więcej publikacji, co z kolei pociąga zainteresowanie sponsorów.

Wielu sponsorów powiedziało mi jednak, że oni chcą oglądać celebrytów w ringu.

Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. Nie sugeruję, że powinieneś do klatki ponownie wysłać tancerza erotycznego. Chodzi o to, żeby znaleźć złoty środek. Moim zdaniem takim w przypadku KSW był Mariusz Pudzianowski, na którego barkach wypromowało się kilku fantastycznych zawodników MMA. Kilka lat temu KSW na niego postawiło i dziś zbiera żniwo. W karcie walk MMA Attack 4 nie było „freak-fight”. Skoro było tak dobrze, to dlaczego gala została odwołana?

Powodem gali nie był fakt, że bilety słabo się sprzedawały. Chcę, żeby wszyscy to zrozumieli. Zorganizowałbym tę galę nawet w momencie, gdyby sprzedało się 3 tysiące biletów. Byłbym szaleńcem, gdybym bazował tylko na kasie z biletów. Cholewa nie jest szaleńcem! Cholewa racjonalnie podejmuje decyzje po analizie środków finansowych. Ceny biletów są dostępne na stronach i można sobie łatwo wyliczyć, ile pieniędzy trafia do budżetu z ich tytułu. To nie jest fundament. Jeśli nie ma sponsorów, nie ma eventu. W ostatniej chwili straciliśmy 2 sponsorów.

Dlaczego ci sponsorzy się wycofali?

Dowiedziałem się o tym 26 września. Byliśmy umówieni na podpisanie kontraktu. Te spotkania były odwlekane i w końcu usłyszeliśmy, że jednak brakuje środków na wsparcie. Próbowałem jeszcze ratować sytuację i znaleźć innych sponsorów, ale nie się nie udało i byliśmy zmuszeniu podjąć taką a nie inną decyzję. Mieliśmy co prawda wsparcie z firm Kesmet i Fabryki Mebli Bodzio, z którymi wciąż będziemy współpracować, ale potrzeby były większe.

Dostałeś zatem solidną lekcję. Teraz chyba nie ogłosisz informacji, że organizujesz galę bez podpisanych umów ze sponsorami.

Mam żal do sponsorów, którzy się wycofali. Generalnie ubolewam też na tym, że brakuje firm, które chciałyby wesprzeć MMA. Wyniki oglądalności tego sportu są naprawdę zadowalające, a sponsorów brakuje. Naszą ostatnią galę w otwartym Polsacie obejrzało 3 miliony widzów. Przecież takie wyniki powinny zachęcać firmy do inwestowania. Jeśli tych sponsorów będzie brakować, to niestety organizacje MMA będą musiały uciekać do systemu „pay-per-view” tak jak KSW. Konfrontacja Sztuk Walki świadomie podjęła decyzję w tej kwestii.

Żeby uciekać do „pay-per-view”, trzeba mieć nazwiska.

To prawda – trzeba mieć nazwiska, które ściągną zainteresowanie…

rozmawiał Artur Mazur, Wirtualna Polska

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.