Daniel Cormier jest jednym z odkryć ostatnich lat. W Strikeforce wygrał walkę rezerwową turnieju wagi ciężkiej, a gdy z drabinki wypadł Alistair Overeem, zastąpił go i ku zaskoczeniu wszystkich odprawił szybko Antonio Silvę. Z kolei w finałowym pojedynku w mistrzowskim stylu pokonał doświadczonego Josha Barnetta. Przed pojedynkiem z Mirem wielu uważało, że były mistrz UFC nie wytrzyma zbyt długo z Cormierem. Walka trwała 3 rundy i choć Cormier zdecydowanie ją wygrał, to brak zakończenia był dla wielu zaskoczeniem. Przycichły głosy, które wołały o starcie Cormiera z Cainem Velasquezem. Nawet sam zainteresowany nie sądzi, że szybko do niej dojdzie.
Na konferencji prasowej po gali Cormier jasno postawił sprawę:
Nawet jeśli mi powiedzą, że w następnym pojedynku będę walczył z Cainem Velasquezem, to nie sądzę, aby ta walka (z Mirem, dop. red.) zagwarantowała mi szansę na tytuł.
Cormier także wytłumaczył dlaczego w pojedynku z Mirem nie dążył do jego zakończenia:
Chciałem to wszystko zrobić tak dobrze, że nie walczyłem tego pojedynku, którego chciałem. Więcej, byłem okropnie zmęczony. Nigdy wcześniej nie byłem zmęczony w trakcie walki. Wydaje mi się, że to były nerwy. Ale wszedłem i zawalczyłem jak najlepiej potrafię.
Nieznana jest dalsza przyszłość Daniela Cormiera, jednakże bardzo możliwe, że jego następnym przeciwnikiem będzie przegrany zbliżającego się pojedynku mistrzowskiego, w którym wystąpią Cain Velasquez i Antonio Silva.