STSport

 Łukasz Madej przeprowadził wywiad z niepokonanym na ringach zawodowych pięściarzem z Wieliczki Arturem Szpilką. Popularny „Szpila” wracający do boksu po kontuzji zdradził swoje plany na 2013 rok.

Mijający rok będzie Pan wspominał długo, czy chociażby ze względu na kontuzje chce Pan o nim jak najszybciej zapomnieć?
Eee nie, to był dobry rok. Cały czas uczę się wszystkiego. Pewne rzeczy pojąłem. Z trenerem pracujemy nad najważniejszymi elementami. Nad techniką, obroną. Kilka urazów rzeczywiście się jednak przytrafiło. Teraz mam nadzieję, że były to już ostatnie kontuzje. Jestem zdrowy i w 2013 rok ruszę ostro na pełnej, za przeproszeniem, k…

Co zapamięta Pan z poprzednich dwunastu miesięcy? Na przykład wygrany pojedynek z byłym pretendentem do mistrzostwa świata, Jameelem McClinem?
Każda walka ma dla mnie znaczenie. Każdą oglądam. Analizuję po kilka razy i wyciągam odpowiednie wnioski. Zastanawiam się, co zrobiłem w niej źle. Nie ma znaczenia, czy wyszedłem między liny właśnie z McClinem czy kimś innym. Wiadomo jednak, że to lepszy zawodnik niż cała reszta, z którą wcześniej boksowałem. Wszystkie pojedynki mają dla mnie znaczenie. To kroczki do mistrzostwa. Przede wszystkim muszę nabierać doświadczenia. To jest dla mnie w tej chwili najważniejsze.

Kolejny rok będzie przełomem?
Mam walczyć z takimi zawodnikami, żeby z kolei już w następnym nie zastanawiać się, czy będę bić się z tym albo tamtym. Chodzi o to, żebyśmy nie musieli z trenerem rozmyślać – brać tego czy innego przeciwnika, tylko być obowiązkowym nazwiskiem do pewnych walk. Wtedy pojedynki będę już musiał mieć organizowane. Z drugiej strony, wiadomo też, z kim mam ochotę zaboksować.Nie muszę tego mówić. Jeżeli w 2013 roku nie pojawią się kontuzje, to pod koniec szykują mi się rywale na takim poziomie jak na przykład Wilder.

Wcześniej – w lutym, zmierzy się Pan z Mike’em Mollo, czy przy okazji walki Gołota – Saleta z Krzysztofem Zimnochem?
Nie wiem. Zobaczymy, co powie Polsat. Nie ma to dla mnie żadnej różnicy. Obu pokonam.

Jeden i drugi także wchodzi w grę?
Jasne. O takie rzeczy trzeba jednak pytać mojego szkoleniowca. Jeżeli powie, że mam walczyć miesiąc po miesiącu, to tak będzie.

Ze wspomnianym Polakiem już Pan kiedyś jednak przegrał.
Dokładnie było to sześć i pół roku temu, dlatego do tej walki mam bardziej ambicjonalne podejście. Mollo nie znam. Kiedy przegrałem z Krzyśkiem, byłem małolacikiem i ważyłem osiemdziesiąt kilka kilogramów. Później, przy okazji kwalifikacji olimpijskich, oczywiście mu się zrewanżowałem. Teraz też będę miał taką możliwość. Osobiście nie mam nic do niego. Jest przecież moim kolegą. To będzie czysto sportowy pojedynek, aczkolwiek pod względem ambicji walka będzie dla mnie bardzo ważna. Jeżeli do niej dojdzie, przygotuje się na sto dziesięć procent.

Rozmawiał: Łukasz Madej dla portalu naszemiasto.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.