Wystarczyło kilkanaście godzin, żeby blisko siedemset tysięcy internautów obejrzało walkę Artura Szpilki (13-0, 10 KO) z Mikem Mollo (20-4-1, 12 KO). Niegrzeczny chłopiec polskiego boksu już podbił wirtualny świat, to pewne. Z realnym tak łatwo mu nie idzie. Bardzo chciałby, ale to nie takie proste.
Walka z Mikiem Mollo obnażyła wszystkie jego słabości. Oczywiście, była też świetna do oglądania, wzbudziła przeogromne emocje, bo mieliśmy w niej wszystko, co kibic przed telewizorem kocha najbardziej w boksie, ale… To co wystarczyło na Mollo, to za mało na wielu innych (czytaj lepszych), a w takich właśnie celuje Artur. – Potrzeba pracy, pracy, pracy, czasu i spokoju – stwierdził Paweł Skrzecz, kiedy z nim rozmawiałem o Szpilce. A wie co mówi, bo ogląda naszego boksera każdego dnia na sali treningowej.
Swoją drogą, zastanawiam się kiedy teraz znowu obejrzymy Szpilkę w ringu? Teoretycznie 23 lutego w Ergo Arenie w starciu z Krzysztofem Zimnochem. I ta walka już wzbudza niewiarygodne emocje. Coś mi jednak mówi, że nic z tego, przynajmniej w lutym nie wyjdzie. Jeśli się mylę, będzie gorąco. A jeśli nie… też tak będzie, bo czeka nas burza. Internetowa oczywiście.
Autor: Kamil Wolnicki, „Przegląd Sportowy”
http://youtu.be/rCOBJ42lc0g