STSport

Adam Kownacki (20-0, 15 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Chrisa Arreolę (38-6-1, 33 KO) w walce wieczoru gali w Nowym Jorku.


Być może Arreola miał najlepsze lata za sobą, ale ciągle znajdował się na solidnym poziomie. W trakcie kariery mierzył się z najlepszymi zawodnikami na świecie, więc doświadczenie było po jego stronie. Argumenty czysto sportowe należały jednak do Kownackiego. Mało kto spodziewał się, że ten pojedynek może potrwać dwanaście rund. A tak się właśnie stało.
Wydawało się, że skończy się szybko. Obaj poszli na wymianę, ale to nasz zawodnik trafiał częściej i mocniej. Po trzech rundach prowadził wyraźnie. Kolejne trzy minuty były jednak spokojniejsze, co wykorzystał Arreola. Amerykanin starał się używać swojego doświadczenia w klinczu, w którym zadawał sporo uderzeń. Kiedy Kownacki nieco wydłużał dystans, to zyskiwał przewagę. Jak zwykle bił mnóstwo ciosów na tułów, a jego podbródkowe robiły robotę.
Arreola jednak nie odpuszczał. Od pewnego momentu miał jednak problemy z lewą ręką. Wielokrotnie nie wracała wystarczająco szybko na swoje miejsce, co Kownacki starał się wykorzystać. Polak bił z pełną mocą, ale Amerykanin nie chciał paść na deski. Często też oddawał! To jednak nie wystarczyło na „Baby Face’a”.
Sędziowie jednogłośnie wypunktowali zwycięstwo Kownackiego.
667 ciosów celnych z obu stron – to idealne podsumowanie tej ringowej wojny.

Comments are closed.