STSport

tomasz_zimnoch

Twój powrót między liny planowany był na 5 grudnia. Gala w Wieliczce się odbyła, a Krzysztofa Zimnocha na ringu nie zobaczyliśmy. Dlaczego?
Krzysztof Zimnoch: Powód jest prosty. Nie jestem jeszcze do końca zdrowy. Dochodzę do siebie po operacji lewego barku. Tak na dobrą sprawę nie trenuję. Przynajmniej boksersko. Już od ponad roku nie używam rękawic, nie biję w worek. Czasem zrobię sobie walkę z cieniem, ale to bardziej dla zabawy. Generalnie przechodzę rehabilitację. Wykonuje ćwiczenia w 99-ciu procentach pod nadzorem rehabilitanta.

Kiedy planujesz wrócić między liny?
Kwiecień/maj – myślę, że wtedy mógłbym już walczyć. W styczniu wracam do treningów bokserskich. Na razie biegam. Tak mniej więcej 3-4 razy w tygodniu po minimum 10 kilometrów. W dobrym tempie. Kondycję biegową mam. Płuca są ok. Ważę 105 kilo. Teraz jeszcze trzeba zadbać o wytrzymałość mięśniową. Wzmocnić barki, bicepsy, tricepsy, przedramiona, mięśnie brzucha i grzbietu. Wrócić do formy sprzed kontuzji. Zrobić jakieś postępy bokserskie. Potrzebuję do tego sparingów, bardzo wielu sparingów.

Gdzie i z kim te sparingi? Tomasz Babiloński życzy sobie, abyś przeprowadził się do Warszawy, ponieważ jak on to powiedział: „w Białymstoku nie ma za bardzo z kim trenować”.
Wiesz, Tomek mówi takie rzeczy Tobie. Ze mną nigdy nie rozmawiał na ten temat. Warszawa? A niby z kim ja mam tam trenować? Z kim ja mam tam sparować? Kiedyś Andrzej Wasilewski koniecznie chciał, abym trenował u Fiodora Łapina. Powiedział, że tylko wówczas da mi walki. Trenowałem u niego przez 3-4 miesiące i walki nie dostałem. Wkurzyłem się i przestałem tam jeździć. Wasilewski to mój współpromotor, podobnie jak Tomek. On ma mi wybierać trenera? Trenera wybieram sobie sam! Nie zamierzam przeprowadzać się do żadnej Warszawy. Nie uważam, żeby były tam lepsze warunki. Każdy ma swoje wymagania i osobiste potrzeby. Moim trenerem na pewno nie będzie Fiodor Łapin. Mam plan by wyjechać za granicę. Nie powiem dokładnie gdzie. Chcę wyjechać, posparować. Znajdę sobie miejsce, w którym będzie wiele klubów. Zajadę tam incognito. Nikt nie będzie mnie znał, nikt nie będzie mi podawał ręczników. Posparuję z jednym, drugim, trzecim. Na pewno będę chciał też wyjechać do Stanów. Także nie powiem dokładnie gdzie, do jakiego miasta. Najpierw się tam znajdę, a dopiero później ogłoszę, że tam jestem. 

Otworzyłeś też klub, który posypał się finansowo. Przeszarżowałeś?
Wszystkie pieniądze, które zarobiłem na boksie zainwestowałem w klub. (chwila ciszy) Troszkę się przeliczyłem. Myślałem, że będzie inaczej. Myślałem, że będzie lepiej. Klub otworzyliśmy wspólnie z Andrzejem Liczikiem. Na początku nie za bardzo nam wychodziło. Teraz już jesteśmy dogadani i ogólnie wszystko jest ok. Andrzej prowadzi ten klub, także nie ma co się nad tym tematem za bardzo rozczulać.  

Zostałeś zmuszony do powrotu „na bramkę”?
Tak, pracuję w dyskotece. Cały 2013 rok utrzymywałem się z boksu. Koncentrowałem się tylko i wyłącznie na treningach. Teraz jest inaczej. Życie. Jeżeli życia nie potrafisz ułożyć, dopasować do siebie, no to trzeba się dopasować do niego. 

Tomasz Babiloński na organizowanych przez siebie galach stawia na polsko-polskie konfrontacje. Ty – kiedy wrócisz już do pełnej sprawności – mógłbyś zmierzyć się z rodakiem, czy wolisz ich omijać?
Nie, nie zamierzam walczyć z Polakiem. Tomek mi kiedyś proponował. Odmówiłem. Dla mnie jedynym Polakiem, z którym mogę w tym momencie boksować jest Szpilka. To ode mnie wyszła ta inicjatywa.

Mówisz, że nie chcesz walczyć z Polakami. A Michał Cieślak? On rzucił Ci swego czasu wyzwanie.
Nie ma takiego tematu. Po co zaczynać, rozdmuchiwać kolejną aferę, skoro jedna nie jest jeszcze zakończona? Cieślak jest dobrym zawodnikiem. Jest szybki, mocno bije. Poraża dynamiką. Sporo umie. Niech sobie spokojnie boksuje. 

Nie jest tak, że padłeś ofiarą stalkingu? Głuche telefony, te sprawy.
Nic o tym nie wiem.

Nie dzwonią do Ciebie skinheadzi? Nie jesteś nękany psychicznie?
Skinheadzi to mogą do mnie „dzień dobry” mówić. Nie mam dobrych stosunków ze skinheadami i raczej nie nastąpi w tym temacie zmiana. W Białymstoku znam każdą dzielnicę, każdy zaułek. Tych, których trzeba też znam. Oczywiście, znajdą się tu również ludzie mi nieprzychylni. Tak jest w każdym społeczeństwie, społeczności. Nękanie psychiczne? Nie ma czegoś takiego. Psychicznie jestem twardy. Nie jest łatwo mnie złamać.

Nie ma? Nie pamiętasz już jak wydzwaniano do Ciebie w noc poprzedzającą starcie z Binkowskim?
Ale to cioty! To się nie liczy. Ja już kiedyś mówiłem – spod spódnicy się nie liczy, ile razy mogę powtarzać. Nie ma czegoś takiego jak nękanie psychiczne. Wziąć telefon, zadzwonić i kogoś wyzwać to jedno, a przyjść, stanąć twarzą w twarz i wykrzyczeć prosto w oczy – drugie. Dziwki bawiące się telefonem, takie jak Szpilka, nie są warte mojej uwagi.

Szpilka nie przyznaje się do winy.
Zaprzecza na użytek opinii publicznej, ale ja wiem swoje. Tamtej nocy słyszałem jego głos w tle. Ma taki specyficzny głos – cwelowski.

Nadal uważasz, że bez najmniejszych problemów pokonałbyś „Szpilę”? Czy jednak już trochę Ci odjechał?
Nie dostrzegam, aby jego umiejętności skoczyły nagle do góry. Cały czas ma tą samą obronę. Boksuje typowo „na mańkuta”. Umiem z takimi sobie radzić. Ten rok zastoju niczego w tej kwestii nie zmienił. Mańkuta trzeba wyprzedzić, uderzyć w wątrobę tylną ręką. Przerabiałem to przez x lat. Jeśli pięściarz „normalny” potrafi walczyć z mańkutem, możemy mówić o deklasacji. Mańkuci są wtedy deklasowani! Obejrzyj walkę Prince’a z Barrerą, a zrozumiesz o czym mówię. Zobacz co się dzieje z mańkutem, kiedy wychodzi do niego pojętny praworęczny. Ja potrafię radzić sobie z mańkutami. Do końca życia będę potrafił boksować ze Szpilką. Jestem święcie przekonany, że dopóki jestem w ciągłym ruchu, dopóki czynnie uprawiam sport, Szpilka ze mną nie wygra. To ja wygram ze Szpilką.

Byłeś też przekonany, że Adamek da Szpilce lekcję boksu. A tutaj, to uczeń wysłał nauczyciela na emeryturę. Jak to wytłumaczysz?
Słyszałem, że tłumaczenia są różne. Nie jestem osobą, która może zwracać uwagę Adamkowi. Mogę wyrazić jedynie swoją prywatną opinię, a ona jest taka, że Adamek był w wielkim błędzie kiedy twierdził, że z mańkutem boksuje się tak samo jak z „normalnym”. Nie, nie boksuje się tak samo! Trzeba mieć na niego sposób. Trzeba wiedzieć jak się poruszać. Nie wolno na przykład wchodzić swoją lewą nogą do środka nóg mańkuta. Adamek to robił i dlatego nie mógł dokładnie trafić ani prawym prostym, ani lewym sierpowym. Dlatego nie był w stanie zadać serii ciosów. Aby sprostać mańkutowi, trzeba po prostu znać sposób boksowania z mańkutem. Adamek go nie zna. Nikt go nigdy nie nauczył. Za młodych lat się nie nauczył i za starych lat też się nie nauczył. Zawsze miał problem, kiedy wchodził do mańkuta. Tyle.

źrodło:  

Categories: Polecamy 0 like

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.