STSport

Krzysztof G. „Kliczko” – znany zawodnik MMA z rekordem zawodowym (4-2) był hospitalizowany i walczył o życie po bójce w Złotoryi.

Krzysztof G. Kliczko

13 maja 2015 roku został uderzony siekierą w głowę przez miejscowego przedsiębiorcę, właściciela m.in. piekarni. Do bójki doszło w sklepie ogrodniczym. Z relacji do których dotarł portal GazetaWroclawska.pl wynika, że piekarz i jego syn zostali zaatakowani przez dwie osoby m.in. wrocławskiego zawodnika MMA. Miało chodzić o egzekucję długu. Sprawę badają policja i prokuratura. Niedługo po zdarzeniu policja zatrzymała złotoryjskiego przedsiębiorcę Grzegorza B. i jego syna Dawida. Byli aresztowani.
Sąd zgodził się, by Grzegorz B. wyszedł z aresztu za 100 tys. zł kaucji. Ale złożone przez jego syna zażalenie na decyzję o aresztowaniu nie zostało uwzględnione. Obaj zostali zatrzymani trzy tygodnie temu po bójce z użyciem siekiery i młota na terenie sklepu ogrodniczego w Złotoryi. Ludzie, którzy na nich napadli, dotąd nie trafili za kraty. “Teflonowa grupa” – tak się ich we Wrocławiu nazywa, bo – jak do teflonu – nic do nich nie przywiera.
Złotoryjanie są jedynymi osobami w tej sprawie, które mają zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec nich paragraf 159 Kodeksu karnego, mówiący o udziale w bójce z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Trzeci znany uczestnik bójki to Krzysztof G., utytułowany wojownik MMA (mieszanych sztuk walki) i główny trener we wrocławskim klubie MMA, dorabiający sobie po godzinach jako wykidajło. Dostał siekierą w głowę i w prawe ramię. Leżał w legnickim szpitalu. Lekarze uratowali mu życie.
– W bójce brały też udział inne, nieustalone jeszcze osoby – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Dodaje, że śledztwo zmierza do tego, aby zidentyfikować wszystkich uczestników zajścia i postawić im podobne zarzuty co panom B.
Co wojownik MMA z Wrocławia robił w sklepie ogrodniczym w Złotoryi? Nie zwabiły go promocje. Był wśród gangsterów, którzy przyjechali wyegzekwować prawdziwy lub zmyślony dług od Dawida B. Według nieoficjalnych informacji (prokuratura i policja odmawiają szczegółów), przyjechali co najmniej dwoma samochodami w sześć osób. Zaparkowali na parkingu przed sklepem. Krzysztof G. i jeden z jego kumpli weszli do centrum ogrodniczego, gdzie Dawid B. z ojcem robili zakupy. Według jednego ze świadków, gangsterzy wyciągnęli nóż, by zmusić złotoryjan do wyjścia na parking, gdzie czekała reszta ekspedycji. Podobno mieli też przy sobie pistolet.
Grzegorz i Dawid B. musieli wiedzieć, z kim mają do czynienia. Mogli bać się o swoje życie. Nie wiadomo, który z nich sięgnął po leżącą w sklepie siekierę i rzucił się na Krzysztofa G., rozpoczynając krwawą jatkę. Atak zaskoczył bandytów. Odpalili samochody, by uciec z miasta, ale niemal natychmiast pojawiła się policja – jakby znała ich zamiary i prowadziła dyskretną obserwację. Jeden z wozów został zatrzymany w rejonie ul. Hożej. Kierującego nim mężczyznę zatrzymano razem z Grzegorzem i Dawidem B., ale następnego dnia zwolniono do domu. Według prokuratury, na obecnym etapie nie było podstaw do postawienia mu zarzutów i wystąpienia o tymczasowe aresztowanie.

źródło: 24legnica.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.