STSport

Ależ to była gala! Pięć walk głównej karty trwały w sumie mniej niż 25 minut, a każda z nich kończyła się w sposób bardzo efektowny. Co najważniejsze – Jose Aldo pozostał mistrzem wagi piórkowej i udowodnił, że miejsce w czołówce rankingu bez podziału na kategorie wagowe po prostu mu się należy!

Chad Mendes to świetny zapaśnik i właśnie w obaleniach upatrywał swojej głównej szansy na zwycięstwo z mistrzem – Jose Aldo. Było to widać od pierwszych sekund tej walki. Obaj zaczęli od wymiany low-kicków, ale kiedy tylko nadarzała się okazja to Amerykanin rzucał się do nóg przeciwnika i próbował sprowadzać do parteru. Jego największym nieszczęściem było to, że Aldo jest jednym z najlepiej broniących się przed takimi akcjami zawodników w historii UFC i żadna z prób nie zakończyła się sukcesem.

Gdy runda zbliżała się ku końcowi Mendesowi udało się złapać od tyłu Aldo. Pierwsza próba przewrócenia mistrza nie udała się, bo ten sprytnie, ale niezgodnie z przepisami chwycił się siatki i otrzymał ostrzeżenie. Szarpanina trwała w najlepsze. Gdy wydawało się, że do końca rundy nic już się nie zmieni Aldo przeprowadził fantastyczną akcję. Najpierw wyrwał się obrotem z uchwytu Mendesa, a później zadał błyskawiczne kopnięcie kolanem, które trafiło prosto w głowę kompletnie zaskoczonego przeciwnika. Amerykanin padł jak długi, Aldo doskoczył do niego, a dwa ciosy w głowę dopełniły formalności. Do końca rundy brakowało zaledwie 1 sekundy.

Aldo w szale radości wyskoczył z oktagonu i pobiegł w stronę fanów. Zrobiło się niemałe zamieszanie, ochroniarze mieli spory problem, żeby ściągnąć z powrotem do klatki. Po chwili jednak sytuację udało się opanować i Brazylijczyk już w środku mógł ponownie przywdziać pas mistrza, który bezapelacyjnie mu się należy.

W drugiej walce wieczoru Vitor Belfort pokonał przed duszenie Anthony’ego Johnsona. Amerykanin przez ostatnie dni toczył nierówny pojedynek z nadwagą i z całą pewnością nie pozostało to bez wpływu na jego dyspozycję. Jego planem na tę walkę było rzucenie się z pełnym impetem na przeciwnika i liczenie, że sprawę uda się szybko zakończyć sprawę. Być może ten plan miał jakiś sens, po drugiej stronie oktagonu stał jednak szczwany lis, który nie dał się łatwo zdominować. Belfort najpierw przetrwał huraganowe ataki Johnsona, a gdy zobaczył, że tamten traci siły sam przystąpił do ataku. Najpierw jak rzep przypiął się do pleców rywala by po chwili założyć szczelne duszenie, które po chwili zakończyło walkę.

Gdy walczy Rusimar Palhares to niemal z pewnością można powiedzieć, że swoją walkę zakończy przez założenie dźwigni na nogę. Boleśnie przekonał się o tym między innymi Tomasz Drwal. Nie inaczej było tym razem. Po zaledwie 1 minucie 3 sekundach było po walce. Rywal – Mike Massenzio – musiał odklepać po tym jak Brazylijczyk założył mu skrętówkę na kolano. Palhares miał wyraźnie dobry dzień, bo puścił rywala od razu po wskazaniu sędziego. Czasem zdarza mu się odrobinę przeciągnąć ten moment…

Dosyć dużą kontrowersją zakończył się pojedynek Erica Silvy z Carlo Praterem. Ten pierwszy zaczął bardzo agresywnie. Jego kopnięcie kolanem powaliło rywala, do którego Silva od razu dopadł i zaczął okładać. Sędzia po chwili przerwał walkę. Początkowy werdykt brzmiał – zwycięstwo Erica Silvy przez TKO. Po chwili jednak zweryfikowano go na zwycięstwo Pratera, bo jego rywal w ferworze walki zadawał mu ciosy w tył głowy i został zdyskwalifikowany. Być może były lepsze sposoby na rozwiązanie tej sytuacji. Niemniej jednak wynik poszedł w świat.

Najładniejszą akcję wieczoru mogliśmy zobaczyć podczas pojedynku Brazylijczyka – Edsona Barbozy z Anglikiem – Terrym Etimem. Przez dwie rundy to Barboza prowadził walkę i trzecie starcie rozpoczynał ze zdecydowaną przewagą. Nie zamierzał jednak bezczynnie czekać przez 5 minut i zaatakował. W 2 minucie i 2 sekundzie zadał fenomenalne kopnięcie z obrotu, które wylądowało na głowie rywala. Po takim ciosie nie mogło być mowy o kontynuowaniu walki, Anglik runął jak kłoda, a Brazylijczyk całkowicie zasłużenie zgarnął 65 tysięcy bonusu za nokaut wieczoru. Poza tym Barboza wspólnie z Etimem dostali nagrodę za walkę wieczoru. Za najlepsze poddanie uznano dźwignię na nogę w wykonaniu Rusimara Palharesa.

Co poza walkami zapamiętamy z UFC 142? Wspaniałą atmosferę, którą sprawili fanatyczni brazylijscy fani. Momentami doping był jak na stadionach piłkarskich podczas meczów o najwyższą stawkę. Na szczęście zawodnicy dostosowali się do tego i również dali pokaz efektownego MMA.

Wyniki:

  • Jose Aldo pokonał Chada Mendesa przez nokaut (kolano i ciosy w parterze) – runda 1, 4:59
  • Vitor Belfort pokonał Anthony’ego Johnsona przez poddanie (duszenie z tyłu) – runda 1, 4:45
  • Rousimar Palhares pokonał Mike’a Massenzio przez poddanie (dźwignia na nogę) – runda 1, 1:03
  • Carlo Prater pokonał Ericka Silvę przez dyskwalifikację (ciosy w tył głowy) – runda 1, 0:29
  • Edson Barboza pokonał Terry’ego Etima przez nokaut (wysokie kopnięcie z obrotu) – runda 3, 2:02
  • Thiago Tavares pokonał Sama Stouta przez jednogłośną decyzję
  • Gabriel Gonzaga pokonał Ednaldo Oliveirę przez poddanie (duszenie z tyłu) – runda 1, 3:22
  • Yuri Alcantara pokonał Michihiro Omigawę przez jednogłośną decyzję (30-27, 29-28, 30-27)
  • Mike Pyle pokonał Ricardo Funchę przez TKO (kolano i uderzenia) – runda 1, 1:22
  • Felipe Arantes pokonał Antonio Carvalho przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.