STSport

W ostatnim czasie Tomasz Adamek przyjął nokautujące ciosy z dwóch różnych stron, najpierw od rywala w ringu, później od wyborców. Bolało. – Skusiłem się na europarlament, nie udało się, ale nie żałuję. Teraz liczy się tylko sport – mówi. W obszernym wywiadzie dla sport.tvn24.pl „Góral” opowiada, dlaczego zdecydował się bić z rodakiem, kiedy skończy karierę, czy rozdział polityczny zamknął na dobre i kiedy wróci do ojczyzny.

adamek tomasz

TOMASZ WIŚNIOWSKI, SPORT.TVN.24: Pozbierał się pan już po dwóch ostatnich bolesnych porażkach?

TOMASZ ADAMEK: Odpocząłem, już o tym nie myślę. Boks to sport, to nie wojna, którą przegrywam i jestem w niewoli. Przegrałem walkę. Byłem gorszy tego dnia, przemęczony. Ale nie usprawiedliwiam się. Przegrałem z honorem i po prostu postanowiłem trochę odpocząć od boksu, bo w moim wieku, a przecież mam 37 lat, nie da się być aktywnym tak jak do tej pory. Jestem tylko człowiekiem. Jeszcze niedawno walczyłem cztery razy w roku. W wadze ciężkiej to ewenement. Przerwa wiele mi dała. Widzę, że jestem świeższy i naprawdę odpocząłem. Teraz jestem gotowy wrócić na ring. A polityka? Dla mnie to była jednorazowa przygoda.

Co bardziej bolało? Ciosy na ringu czy te w polityce?

To się dwie odrębne rzeczy. Gdy wchodzisz do ringu, musisz być przygotowany na przyjęcie ciosów. Politykę traktowałem jak przygodę. Cieszę się, że przez niespełna miesiąc, jaki spędziłem w polityce, mogłem zobaczyć, jak ten świat wygląda od środka. Nie czuję się przegrany. Po miesiącu zdobyłem ponad 10 tysięcy głosów, a taki Jacek Kurski, który w polityce jest od 20 lat, dwa razy mniej.

Po ringowej porażce myślał pan o skończeniu z boksem?

Pierwsze, o czym człowiek myśli w takiej sytuacji, to to, co źle zrobił. Po kilku dniach stwierdziłem, że nadszedł czas na przerwę. Stoczyłem 52 walki, w tym wiele wojen, wiele lat na ringu. Zrobiłem sobie przerwę, żeby odzyskać świeżość i nabrać dynamiki. Odpocząłem i nabrałem chęci do powrotu. Teraz biegam, walczę z cieniem, chodzę na siłownię. Jestem gotowy. Jeśli ten powrót będzie efektywny, to będę myślał o kolejnej walce. Ale nie ukrywam, że zbliżam się do końca. Jeszcze jedna, dwie walki, no może trzy i to będzie już koniec. Sport się kiedyś kończy i trzeba umieć sobie powiedzieć „stop”.

Naprawdę zabrakło tylko świeżości?

Tylko. Bo jeśli jestem świeży, to jestem szybki i to są moje klucze do wygranej. Tym zawsze zwyciężałem w ringu, a jeśli przegrywałem, to dlatego, że nie miałem świeżości albo nie byłem sobą. Jeżeli nie masz świeżości, to nie masz szybkości. To wiąże się z jednym: jeżeli jesteś świeży, widzisz cios przeciwnika, unikasz go i ty zadajesz cios. Na tym bazuję, to są moje atuty. A tamtego dnia tego nie miałem.

Tomasz Adamek

Tomasz Adamek

A nie myślał pan, że przyszedł najwyższy czas, żeby pożegnać się z trenerem Rogerem Bloodworthem? Pierwsze wasze podejście do mistrzowskiego pasa skończyło się dotkliwym laniem od Kliczki. Drugie podejście miało być po zwycięstwie z Głazkowem.

Nigdy o takiej rzeczy nie myślałem. Roger wiele mnie nauczył. Boks to często są szachy, dzięki pracy z Rogerem wielu ciosów uniknąłem. Gdybym walczył po europejsku i przyjmował tyle ciosów, ile wcześniej przyjmowałem, to pewnie już bym dzisiaj nie walczył. Nie byłbym w stanie.

Mówi pan, że wie, czego zabrakło, żeby wygrać z Ukraińcem. A zastanowił się pan, dlaczego poległ na ringu politycznym? Dla mnie strzałem w stopę były pana stwierdzenia, że „Anna Grodzka to nie kobieta”, a „homoseksualistów trzeba leczyć”.

Ludzie, których spotykałem, powiedzieli mi, że szanują mnie za to, co mówię. Że nie jestem politykiem, więc mówię prawdę. Nie żałuję tego. Mówię to, co podpowiada mi serce. Jestem katolikiem i zawsze będę bronił rodziny. A jeżeli mówimy o rodzinie, to prawdziwą rodziną, bożą rodziną, jest związek mężczyzny i kobiety. Ale to nie oznacza, że nie akceptuję gejów i lesbijek. Ja ich szanuję, bo to są ludzie, ale nie mogą powiedzieć, że idą dobrą drogą, bo to nie jest droga boża. O tym mówi Kościół, a ja jestem katolikiem stuprocentowym i nikt mi nie powie, że oni idą dobrą drogą.

Tomasz Adamek, Randy Neumann

Tomasz Adamek, Randy NeumannAle kilku kontrowersyjnych wypowiedzi można było uniknąć albo powiedzieć to łagodniej.

Ale czy ja mówię tak czy dosadniej – że to choroba, to przecież to samo. Nie będę mówił, że to co oni robią jest dobre. Tak zostałem wychowany i dlatego w ten sposób o tym mówiłem.

Warto było wchodzić do polityki?

Warto, bo zobaczyłem Polskę, której nie pokazuje telewizja. To nie była Warszawa, Gdańsk czy Wrocław, tylko małe miejscowości i wsie. Zjeździliśmy Śląsk, moje rejony. Robiliśmy dziennie średnio jakieś sto, dwieście kilometrów. Zobaczyłem ile jest biedy, jakie ludzie mają problemy, jakie są patologie. Jestem rozczarowany wyglądem prawdziwej Polski.

Z boksem jeszcze pan nie kończy, a z polityką?

Teraz liczy się tylko sport. Tak jak mówiłem wcześniej: polityka to była jednorazowa przygoda. Mam propozycje, żeby w przyszłym roku startować do Sejmu czy do Senatu, ale nie myślę o tym. Co innego jest być politykiem w Polsce, a co innego europarlamentarzystą. Z żoną doszliśmy do wniosku, że mogę sobie pozwolić, by w miesiącu przez tydzień być w Europie, a przez kolejne trzy w USA. Inaczej, gdybym miał mieszkać w Polsce, a żona i dzieci w Stanach. Rodzina jest najważniejsza, a rodzina rozbita nie jest rodziną. Skusiłem się na europarlament. Spróbowałem, zobaczyłem, nie udało się, nie żałuję. Na tym życie się nie kończy. Ja mam co robić.

Nie brakuje osób, które śmieją się, że Adamek tak walczył o Polskę, że zaraz po wyborczej porażce, spakował się i odjechał do swojej Ameryki.

Wszyscy wiedzą, że tutaj jest moje życie. Mam tu rodzinę, dzieci chodzą do amerykańskich szkół. Od 2005 roku kontynuuję karierę w Ameryce. Mieszkam tu, ale to nie znaczy, że w przyszłości nie wrócę do Polski. Stałe zameldowanie mam w Gilowicach. Każdy może to sprawdzić. Tam stoi mój dom, obok domu mojej mamy.

Co musi się stać, żeby pan wrócił do Polski?

Wrócę, jeśli będzie w Polsce lepiej i będą nią rządzić normalni ludzie, gdy będzie praca, a na dzień dzisiejszy tego nie ma, bo ludzie emigrują. Jeśli nie, prawdopodobnie zostanę tutaj. Wierzę, że rodacy pójdą do urn w przyszłym roku i zagłosują na ludzi uczciwych.

Którzy są uczciwi?

Mówię o ludziach prawicy, o ludziach związanych z Kościołem. Jeżeli ktoś jest prawdziwym katolikiem, to nie będzie czynił zła bliźniemu, nie będzie wyprzedawał Polski. A wyprzedawane są banki, kopalnie, huty. Zostało niecałe 30 procent polskiego przemysłu. Ubolewam nad tym, że ludzie nie idą do głosowania. Dlatego namawiałem ludzi: idźcie głosować, bo tylko w ten sposób można zmienić obraz naszej ojczyzny, tylko w ten sposób można zmienić rząd i żyć w naszej ojczyźnie. A jeżeli nie, będziemy dalej emigrować. To będzie postępowało, jeśli te rządy się nie zmienią.

Zostawmy politykę z boku. Coraz głośniej mówi się o pana powrocie na ring. Wiadomo kiedy do niego dojdzie, ale nie wiadomo, kto będzie pana rywalem. W grę wchodzi dwóch pięściarzy: Artur Szpilka i Mariusz Wach. Z którym z nich wolałby pan spotkać się w ringu 8 listopada w Krakowie?

To nie ja wybieram, tylko telewizja. Z tego co mi wiadomo, na dzień dzisiejszy to będzie Artur Szpilka. Szczegóły będą dopracowywane w ciągu kilku najbliższych dni. Jeśli dogramy deal, to 1 września ląduję w Polsce na 9 tygodni, żeby się zaaklimatyzować. Camp odbędzie się w Polsce, do walki przygotowywać się będę w Gilowicach. I walczymy.

Podczas naszej poprzedniej rozmowy powiedział pan, że z Polakiem nie będzie walczył. Czyli deklaracja stała się już nieaktualna.

Nie do końca to ode mnie zależy. Ja dzisiaj mogę wybrać walkę w Stanach. Mam ofertę pojedynku w październiku lub listopadzie. Ale propozycja z Polski była dla mnie bardzo dobra. To moja praca, to jest biznes.

Czyli były większe pieniądze?

Dokładnie. Oferta z Polski była lepsza.

Kolejna walka o tytuł jest jeszcze możliwa? Czy to bardziej mrzonka?

Wszystko jest możliwe. Ale zależy to od najbliższej walki. Jeśli będę w niej wyglądał świetnie, to wtedy będę mógł powiedzieć: daję sobie jeszcze jedną szansę. Jeśli będę wyglądał tak samo jak z Głazkowem, będę przemęczony i nie będę miał tego błysku, to będzie trzeba podziękować kibicom i odejść na emeryturę.

ROZMAWIAŁ Tomasz Wiśniowski

Categories: Boks, Sporty walki 0 like

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.