STSport

Na ring wraca niebawem Przemysław Saleta (43-7). Portal boxingnews.pl przeprowadził z nim wywiad w którym były mistrz świata w kick-boxingu, mistrz Europy w boksie i dwukrotny pogromca Marcina Najmana mówi o swojej pożegnalnej walce…

Łukasz Głowacki: Dlaczego postanowiłeś wrócić na ring? I czy tym razem twoim rywalem ponownie będzie Marcin Najman?

Przemysław Saleta: Ja nie wracam, ja sie żegnam. Ostatnie walki w mma i k-1 stoczyłem w Polsce, obie z Najmanem. W boksie ostatni pojedynek stoczyłem w USA, a chciałbym też pożegnać się z kibicami boksu w Polsce. Na pewno nie będę walczył z Najmanem. MMA czy K-1 to była dla mnie zabawa, boks był dla mnie zawsze poważnym sportem, wiec chciałbym stoczyć tę walkę z kimś, kto może nie jest w swoim szczycie formy, ale kto sie w tym sporcie liczył.

Przemek mówisz, że żegnasz się z boksem. Jeśli jednak w tej walce pokazałbyś się z dobrej strony i dostał propozycję kolejnej walki to czy nie zgodzisz się na kolejny pojedynek?

Przemysław Saleta: Zdecydowanie nie. Po pierwsze wiem ile mam lat i znam swoje ograniczenia, a po drugie mam co robić.

Mówisz o swoim wieku i o tym, że wracasz na jedną walkę. Patrząc jednak na poziom wagi ciężkiej i to, co dzieje się dziś w tym sporcie to czy nie uważasz, że nawet mając 40-stkę na karku wypadłbyś lepiej w ringu, niż nie jeden 20-latek?

Przemysław Saleta: Szczerze mówiąc, nie sądzę (śmiech). Poza tym nie mam ochoty ani zamiaru traktować boksu jako kariery i pracy. Fajnie będzie to zrobić jednorazowo i gwarantuje, że będę w super formie, ale to wystarczy.

Po raz kolejny przemierzasz na motocyklu świat. Po drodze będziesz trenował z Mirko „Crocop-em” Filipowić-em oraz Witalijem Kliczko. Traktujesz Saleta Balkan Tour jako obóz przygotowawczy do kolejnej walki, czy treningi to tylko dodatek do kolejnej długiej podróży na jednośladzie?

Przemysław Saleta: Trenuje tutaj, ale po pierwsze za mało, po drugie podczas takich wyjazdów prowadzę zbyt rozrywkowy tryb życia (śmiech). Jest to przygoda, możliwość przeżycia czegoś specjalnego, spotkania ciekawych ludzi i nauczenia się czegoś nowego. A robienie z takiego wyjazdu programu jest z jednej strony fajną pracą, a z drugiej pokazuje rożne kraje w sposób nieosiągalny dla zwykłego turysty.

Z tego co wiem będziesz trenował z Witalijem Kliczko, który przygotowuje się do walki z Manuel’em Charr’em. Czy będziesz pomagał mu w przygotowaniach? A może czeka cię z nim jakiś sparing? Jak mają wyglądać wasze treningi?

Przemysław Saleta: Nie, bo rozminęliśmy się z jego obozem przygotowawczym w Austrii, wiec spotkamy sie 7-10 dni przed walką w Kijowie. Czekam na potwierdzenie, bo walka jest w Moskwie. Ponadto na Ukrainie interesuje mnie praca fundacji braci Kliczko, wyszukiwanie młodych talentów i ich prowadzenie. W kontekście katastrofy polskiego boksu amatorskiego warto korzystać z innych przykładów.

Zostałeś ambasadorem Kuźni Boksu i wystąpisz na gali tej organizacji. Kiedy rozpoczniesz przygotowania do kolejnej walki i z kim będziesz się przygotowywał? Bierzesz pod uwagę możliwość, że w twoim narożniku stanie trener Andrzej Gmitruk?

Przemysław Saleta: Będę trenował z Robertem Złotkowskim. Przygotowania zacznę na początku września. Nie sądzę, aby w moim narożniku pojawił się jakiś inny trener, bo ciężko jest nauczyć starego psa nowych sztuczek, a z Robertem rozumiemy się doskonale i moim zdaniem on jest dobrym trenerem.

Na koniec chciałbym zapytać cię o przyczyny kryzysu w polskim boksie amatorskim. Jak ocenisz występy polskich pięściarzy na olimpiadzie, a w zasadzie ich brak?

Przemysław Saleta: Polski boks amatorski został w czasach Papy Stamma. Mówimy o polskiej szkole boksu, której tak naprawdę nie ma. Trenerzy nie znają języków, nie jeżdżą za granice, nie uczą się, a boks dzisiaj jest zupełnie inny, niż ten 50 lat temu. Można być dumnym z historycznych sukcesów, ale należy sie rozwijać.

Dziękuję za rozmowę i powodzenia podczas kolejnych odcinków Saleta Balkan Tour.

Przemysław Saleta: Dziękuję i pozdrawiam.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.