STSport

Jak już oficjalnie wiadomo Artur Szpilka wycofał się z walki z niepokonanym Krzysztofem Zimnochem. Powodem tej decyzji, jaki podaje, jest potrzeba odpoczynku po dwóch knockdownach jakie miał w trakcie pojedynku z Mike’m Mollo.Przypomnijmy,że „Szpila” liczony był raz po ciosie na tułów,a drugi raz po lewym sierpowym na głowę.

Już oficjalnie wiadomo, że 23 lutego nie zmierzy się pan z Arturem Szpilką, który musi odpocząć po starciu z Mike’em Mollo. W Gdańsku powalczy pan z innym rywalem?

Krzysztof Zimnoch: Pozostaję w treningu. Jestem w kontakcie z moim współpromotorem Tomaszem Babilońskim i wiem, że trwają poszukiwania przeciwnika. Konkretnych pięściarzy nie potrafię wskazać, ale na pewno nie wejdę do ringu na krócej niż osiem rund. Dobrze by było, gdyby rywalem był mańkut, tak jak Szpilka, ale nie wiem, czy uda się go znaleźć.

– Czuje się pan zawiedziony decyzją trenerów Szpilki?
Zawiedziony jestem przede wszystkim postępowaniem jego promotorów. Jak na takim poziomie można organizować dwie walki w odstępie trzech tygodni? To było zrobione bez pomyślunku. Czy oni liczyli na to, że Mollo wyjdzie na ring i będzie klękał przed wielkim królem Arturem Szpilką?

– Miał pan złe przeczucia?
Miałem, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że do naszej walki nie dojdzie. Gdyby tak było, nie trenowałbym w taki sposób. Wierzyłem, że ta walka się odbędzie.

– Już nie raz zapowiadał pan, że pokona Szpilkę. Walka z Mollo utwierdziła pana w tym przekonaniu?
Ten pojedynek pokazał, jakim Artur jest zawodnikiem. Zaprezentował swoje atuty, ale i obnażone zostały jego słabości. Gdy dojdzie do walki, na pewno to wykorzystam. Jeśli wywrze się na nim presję, boksuje się agresywnie i zepchnie się go do lin, można go zaskoczyć.

– Mollo udowodnił, że Szpilkę można położyć na deski, ale wiadomo też, że trudno go znokautować.
Nie myślę o nokaucie. Myślę o walce. Jeśli wyjdzie mi nokaut, to wyjdzie. Jeśli nie, to będę boksował z nim na tyle, na ile mi pozwoli.

– Zgodziłby się pan na występ 20 kwietnia w Rzeszowie, gdzie Szpilka ma wystąpić w walce wieczoru?
Na razie o tym nie myślę. Koncentruję się na walce w Gdańsku.

– Jeśli rywal będzie praworęczny, to w związku z koniecznością przyjazdu nowych sparingpartnerów poniesie pan finansowe straty?
Koszty sparingów pokrywa Tomasz Babiloński, ale dla mnie sytuacja na pewno nie jest dobra. Zrezygnowałem z pracy, zapożyczyłem się, przez dwa ostatnie miesiące tylko trenowałem. Może następnym razem trzeba będzie postawić jakieś ultimatum odnośnie pieniędzy na przygotowania? Tak czy inaczej, podczas tych treningów dużo zyskałem. To, co zrobiłem, jest moje, nikt mi tego nie ukradnie.

– Wcześniej mówiło się, że do walki ze Szpilką może nie dojść, bo nie chce pan przedłużyć umowy z grupami KnockOut Promotions i Babilon Promotion.
Nieprawda, bo mam ważny kontrakt do końca lipca i nie musiałem dogadywać się w kwestii jego przedłużenia. Jeśli Andrzej Wasilewski chciałby, żebym podpisał nową umowę, musiałby mi zapłacić naprawdę duże pieniądze.

– Promotor twierdził, że to pan nie chce się wywiązać z wcześniejszych ustaleń.
Z Andrzejem Wasilewskim nic nie uzgadniałem, nie rozmawialiśmy od wakacji. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, że w ogóle istnieję. Próbował wywrzeć na mnie presję, abym przedłużył kontrakt. Ale na jakich warunkach? Miało być tak, że umowa zostałaby przedłużona o dwanaście miesięcy tylko w przypadku wygranej ze Szpilką. Jeśli bym przegrał, nie byłoby tematu. To nie jest normalne traktowanie sportowca, ale próba wykorzystania go.

Autor: Przemysław Osiak, „Przegląd Sportowy”

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.