STSport

Sensacji w Hamburgu nie było. Władymir Kliczko znokautował w piątej rundzie Kubrata Pulewa i wysłał go do szpitala. Na szczęście tylko na badania.

Kliczko vs Pulew

Emocji jednak nie brakowało, bo były mistrz Europy amatorów nie wystraszył się króla wagi ciężkiej i w pierwszym starciu poczęstował Kliczkę takim lewym prostym, że niemożliwe choć przez chwilę wydawało się możliwe. Ale Pulew miał pecha, bo młodszy Kliczko nie jest papierowym mistrzem. Swoje w ringu przeżył, zna gorzki smak porażek, ale wie już jak się przed nimi chronić, o czym najlepiej świadczy fakt, że od kwietnia 2004 roku nikt go nie pokonał. A on najczęściej rywali nokautuje.

Nic więc dziwnego, że kilka chwil po zadaniu celnego, lewego prostego, pewny siebie i zarozumiały, niepokonany Pulew leżał na deskach po raz pierwszy, po znakomitym lewym sierpowym Kliczki. Lekcja mistrza była brutalna. Na jednej karze się bowiem nie skończyło. Bułgar padł raz jeszcze, przegrał pierwszą rundę 7:10 i było już jasne, że ta walka nie potrwa długo.

Pulew próbował, dlatego pojechał po walce do szpitala. Na szczęście dla niego skończyło się na oględzinach. Tym bardziej jest śmieszny, gdy mówi, że jest zadowolony z tego co pokazał, że Kliczko miał szczęście, a on chce rewanżu.

Prawda jest taka, że to on miał szczęście, nie ma bowiem połamanego nosa, szczęki i wstrząsu mózgu i mógł opuścić szpital o własnych siłach. Rewanż nie ma w tej sytuacji żadnego sensu, bo następnym razem lanie będzie jeszcze większe. Pulew nie ma argumentów, by wygrać z Kliczką, taka jest prawda. Jeśli przed walką w Hamburgu miałem co do tego jakieś wątpliwości, to teraz nie mam żadnych.

źródło: Janusz Pindera, Polsatsport.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.