STSport

Kto lepszy, Tomasz Adamek czy Artur Szpilka? To dziś najważniejsze pytanie w Polsce. W sobotę na gali Polsat Boxing Night III w Krakowie poznamy odpowiedź.

Adamek vs Szpilka

Jeszcze rok temu pytanie takie zadawali tylko nieliczni. Adamek, były mistrz wagi półciężkiej i junior ciężkiej, wciąż liczący się w grze o tytuł w kategorii ciężkiej wydawał się być poza zasięgiem Szpilki, który przecież choć dwukrotnie znokautował Mike’a Mollo, to leżał przy tym kilka razy na deskach.

 Kiedy jednak Adamek w marcu tego roku przegrał w Bethlehem z Wiaczesławem Głazkowem jego akcje wyraźnie spadły. On sam chyba zrozumiał, że marsz na szczyt wagi ciężkiej jest dla niego zbyt trudny i w smutnej rozmowie po porażce z Ukraińcem, jeszcze na macie ringu kasyna Sands powiedział Mateuszowi Borkowi, że chyba czas już kończyć z boksem. Takie słowa w jego ustach usłyszałem po raz pierwszy. Po laniu, które trzy lata wcześniej dostał od Witalija Kliczki we Wrocławiu było tylko zmęczenie, chęć odpoczynku, a później pragnienie jeszcze jednej walki o mistrzowski tytuł.

 Nie taka wiza, jak trzeba

 Szpilka też przegrał w tym roku. Nawet bardziej boleśnie, bo przed czasem. W Nowym Jorku, w Madison Square Garden pokonał go przez techniczny nokaut Bryant Jennings. Szpilka bił się o prawo do tej walki na wszelkie sposoby, a gdy już ruszył w podróż do Ameryki cofnięto go z amerykańskiego lotniska, bo miał w paszporcie nie taką wizę jak trzeba. Tym razem walka o odpowiednią wizę i cofnięcie stosownych zakazów była już batalią o jego bokserską przyszłość. Poleciał jednak raz jeszcze, w ostatniej chwili, i nie sprostał amerykańskiemu rywalowi. Ale jak twierdzi zrozumiał, że nie jest nieśmiertelny, że są jeszcze od niego lepsi i jeśli nie wyeliminuje określonych błędów, to nie ma czego szukać w grze o tron wagi ciężkiej. Zabrzmiało ładnie i mądrze, ale czy do końca szczerze, czy „Szpila” naprawdę się zmienił ?

 Szpilka jest ambitny jak diabli, inaczej niż Adamek, który zwyczajnie nie dopuszcza myśli, że ktoś taki jak Artur może go pokonać. I prawdę mówiąc, patrząc w przeszłość ma sporo racji. Doświadczenie wyniesione z trwającej już 15 lat zawodowej kariery, żelazna psychika i tytanowa szczęka, oraz mistrzowie pasy, które leżą w domu w Gilowicach przypominają, że Adamek, to postać znacząca w zawodowym boksie. Tyle, że za zasługi nikt kolejnych zwycięstw nie gwarantuje. Dopiero sobotni pojedynek w Krakowie wiele rzeczy zweryfikuje, odpowie na pewne, istotne pytania.

 Dopiero, gdy zabrzmi gong zobaczymy, czy „Góral” na tle Szpilki będzie szybki, czy wolniejszy niż zwykle. Jak zareaguje, gdy zostanie trafiony lewą, mocniejszą pięścią Artura. Jak wreszcie wytrzyma walkę kondycyjnie, czy będzie miał plan B, gdy pojedynek nie będzie się układał po jego myśli?

 W poniedziałek, gdy odwiedziłem go w Gilowicach i zapytałem, co sprawiło, że w tak słabym stylu walczył w marcu z Głazkowem odpowiedział po męsku: to nie Ukrainiec  był tak dobry, tylko ja do niczego. Użył wprawdzie innych, mocniejszych słów, ale mniej więcej to właśnie miał na myśli. – A teraz jestem zdrowy i szybki. A jak jestem szybki, to nikt mnie nie pokona. Szpilkę w sobotę zleję, a w niedzielę wsiądę do samolotu i polecę do żony i córek – dodał w swoim stylu.

 Wróżenie z fusów

 Nie wiem, czy faktycznie tak będzie, bo Szpilka przygotował się do tej walki, jak nigdy wcześniej do żadnego innego pojedynku. Starcie z Adamkiem, to dla niego być, albo nie być. On doskonale wie, co oznaczać będzie porażka. Ale uważam, że mimo wszystko, to Adamek ryzykuje bardziej. Rację ma bowiem Dariusz Michalczewski twierdząc, że przegrana Tomka, to dla niego kompromitacja. Nie wiem, czy tak myśli sam Adamek, ale przecież on takiego scenariusza nawet nie bierze pod uwagę.

 Przed rokiem stawiałbym Szpilkę na straconej pozycji, dziś jest nieco inaczej, choć dalej uważam, że większe szanse na zwycięstwo ma starszy, bardziej doświadczony były mistrz. Młody wilk, choć głodny sławy i wielkich zwycięstw może nie wytrzymać ciśnienia, gdy znajdzie się w środku beczki z prochem. Wokół będzie 17 tysięcy ludzkich twarzy, emocje będą buzować nad ringiem, a on musi zachować zimną krew.

 Adamek zachowa, o tym jestem przekonany. Co do Szpilki mam wątpliwości, ale może się mylę. Myślę, że ta wojna w Krakowie będzie zażarta i szybko się nie skończy. Dopiero w finałowej fazie Adamek osiągnie przewagę, ale przecież to tylko zabawa, wróżenie z fusów.

Po dwóch, trzech rundach będzie znacznie łatwiej przewidywać przyszłość.


 źródło: www.polsatsport.pl

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.