STSport

Choć jeszcze parę lat temu, tworzono legendy o jego niezwykłej sile, dziś staje się obiektem żartów i kpin. Był w gronie najlepszych, teraz jest uważany za jednego z gorszych. Zmieniła się tylko branża. Zróbmy więc szybką analizę, czy świat MMA pokochał Mariusza, tak mocno, jak tego oczekiwał.

Mariusz Pudzianowski

Mariusz Pudzianowski

Jego przejście do świata MMA, od początku budziło skrajne emocje. Jedni widzieli nim talent, inni uważali że legendarny siłacz nic w tym sporcie nie osiągnie, a stanie się tylko medialną lokomotywą dla federacji KSW.

Pierwszym który „naruszył” mit o sile, której pozazdrościłby sam Superman, był Yusuke Kawaguchi. Nie było nokautu, poddania ani nawet liczenia. Pojawiły się więc pierwsze głosy, czy aby na pewno diabeł tak straszny, jak go malują. Pokazało to tylko, że w pierwszej walce Pudzian nie był tak dobry jak wszyscy myśleliśmy, a po prostu przeciwnik tak słaby.
Warto też zaznaczyć, że po udanym debiucie były siłacz, ogłosił dość odważną deklaracje, iż dojdzie do tytułu mistrza świata. W gronie niedzielnych kibiców, rozpaliło to wielkie nadzieje i oczekiwania. Jednak w sportowych kręgach, wiadomo było, że właśnie przekroczono granice zwaną „realia rzeczywistości”.

Mimo to Mariusz nie zrezygnował z pierwszej próby podboju amerykańskiego MMA. Było to świetnym przykładem dla innych, czym skutkuje zbyt wielkie ego i nie docenienie byłego, ale jednak mistrza świata. Można więc zadać pytanie, czy ta decyzja miała choć jedną dobrą stronę. Odpowiedz brzmi : Oczywiście! Pokazała jaki element jest u Pudziana „piętą Achillesową”. Wydawałoby się też, że nabrał pokory i zrozumiał że siła, to żaden wyznacznik w tym świecie, ale jak pokazała przyszłość, była to tylko chwilowa metamorfoza.

Z czasem, gdy kolejne porażki owocowały wyraźnym spadkiem popularności, inni zawodnicy wręcz przeciwnie. Nabierali wiatru w żaglach – zarówno sportowo, jak i medialnie.
Kibice coraz bardziej interesując się MMA, nabierali większej wiedzy i nie można było im wmówić, że ani mięso armatnie z Grecji, ani wypalony dawno czarnoskóry olbrzym z USA jest bojowym bykiem, który stawi opór naszemu zawodnikowi. Jest to dowód na to, że MMA wbrew niektórym opiniom, nie stało chwilową atrakcją, jak letni muzyczny przebój, lecz ugruntowanym „nowym” sportem walki w naszym kraju.

Autor: Maciej Adamski

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.