STSport

– Mój mąż po prostu umiera i musimy go ratować – mówi Elżbieta Gaworska. – Każdy dzień, który mija, zbliża go do śmierci. Do strasznej śmierci – dodaje. Dla zmagającego się z nowotworem rdzenia Jacka Gaworskiego, wielokrotnego mistrza Polski w szermierce, pozostała już tylko jedna nadzieja: kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych. Kwotę 200 tysięcy rodzina musi zebrać do 15 września… Zabieg może się odbyć najpóźniej 20 września.

Swoją przygodę z szermierką Gaworski rozpoczął w 1978 roku. W trakcie kariery zawodniczej wielokrotnie był mistrzem Polski we wszystkich kategoriach wiekowych (indywidualnie jak i drużynowo). Był również członkiem kadry narodowej oraz olimpijskiej.

Niemal 10 lat temu rozpoczął się jego dramat. Miał wówczas 37 lat. – W 2004 roku z dnia na dzień straciłem mowę, wzrok, władzę w rękach, czucie od pasa w dół. Z człowieka aktywnego stałem się workiem bezwładnie leżącym na szpitalnym łóżku – tłumaczy Gaworski na swojej stronie internetowej.

Rozpoznano u niego stwardnienie rozsiane (Sclerosis Multiplex). – Nikt nie wytłumaczył mi, co to jest za choroba, co kryje się za skrótem SM! Za to dowiedziałem się, że o leczeniu nie ma mowy, bo jestem zbyt stary, a postać choroby jest agresywna i szkoda marnować leków. Musiałem radzić sobie sam – wyjaśnia Gaworski.

Jak na sportowca przystało Gaworski rozpoczął walkę. Na pokrycie kosztów leczenia rodzina sprzedawała wszystko, co miało wartość. W 2011 roku państwo Gaworscy byli nawet zmuszeni sprzedać ślubne obrączki… Dzięki publikacjach w mediach do pomocy przyłączyli się również kibice i ludzie dobrej woli.

Kosztowna terapia okazała się skuteczna. Jacek Gaworski mógł nawet wrócić do rywalizacji sportowej na wózkach. W zawodach Pucharu Świata w węgierskim Eger zdobył srebrny medal we florecie i brąz w szpadzie. Wtedy też spadł na niego kolejny cios.

– w 2012 roku rozpoznano u mnie nowotwór mnogi rdzenia i sytuacja się powtórzyła. Dowiedziałem się, że nie ma dla mnie leczenia, bo chemia i naświetlania uszkodzą rdzeń, a nikt w Polsce nie ma doświadczenia w operowaniu tak bardzo skomplikowanych przypadków – wyjaśnia Gaworski.

Chorobę w pewnym stopniu udało się powstrzymać. Cudem. Dzięki pomocy Gaworski przeszedł operację w Niemczech.

– Ze względu na lokalizację, ilość guzów nowotworowych oraz obciążenie ciężką postacią SM, odmówiono mi leczenia w Polsce. Lekarze z Kliniki w Berlinie podjęli się leczenia mnie, ale były to ogromne koszty. Pierwszy etap kosztował 20 tysięcy euro, kolejne miały być równie kosztowne. Niestety pomimo różnych akcji na kontynuację leczenia w Berlinie nie udało się zebrać pieniędzy – tłumaczy Gaworski.

Jedyną szansą na uratowanie jego życia jest kosztowna operacja w USA (eksperymentalne leczenie w oparciu o medycynę nuklearną – przyp. red.). – To jest około 70-80 procent szans, że mój mąż przeżyje. Jeśli nie uda się, żeby był włączony do leczenia, to on tej szansy nie ma. Prawdopodobnie w ciągu krótkiego czasu umrze – tłumaczy Elżbieta Gaworska (cytat za serwisem „Wiadomości” TVP).

Lekarze z USA są w stanie mu pomóc, ale rodzina musi uzbierać 200 tysięcy złotych. Kilka dni temu rodzinny dom opuściła nawet córka państwa Gaworskich. Wyjechała do pracy za granicę, bo każda złotówka ma swoją cenę – cenę życia.

– Jest to jedna, w cudzysłowie, wielka porażka życiowa. Moja jako mężczyzny. To ja powinienem jej pomagać, bo jest na progu swojego życia, ale ja nie jestem w stanie – tłumaczy łamiącym się głosem Gaworski.

Do 15 września rodzina Gaworskich musi uzbierać 200 tysięcy złotych. Wówczas brakujące 100 tysięcy dołoży jedna z firm budowlanych (operacja kosztuję dokładnie 300 tysięcy złotych).

Jacek Gaworski nie traci nadziei. – Wiem, że jestem potrzebny mojej żonie, mojej córce i komuś bardzo na mnie zależy. Sam też nie mogę ich zawieść. Gdzieś może jeszcze zaistnieję na tej planszy szermierczej – fakt, że na wózku. Może na paraolimpiadzie w Rio de Janeiro… – mówi.

Wszystkich, którzy chcą pomóc Jackowi Gaworskiemu, zapraszamy na jego stronę internetową: jacekgaworski.pl

WP

Categories: Polecamy 0 like

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.