Zdaję się, iż Krzysztof Włodarczyk (53 – 4, 1KO) schował dawny blask między linami ringu bokserskiego, a matą. W sobotę, padł na deski w 3 rundzie, w starciu z Muratem Gasijewem (25-0, 18 KO) na gali w Newark. Pojedynek był raczej spokojny, pięściarze pierwszą rundę rozpoczęli w zachowawczym stylu, drugą podobnie, dopiero w trzeciej akcja nabrała nieco tempa. Nasz były champion, kilka razy próbował kuć lewym prostym, ale nie robiło to większego wrażenia na Gasijewie, który w posłał Krzyśka pod koniec trzeciego starcia na matę. Murat Gasijew zepchnął Polaka do lin i zakończył pojedynek najpierw – lewym podbródkowym, następnie hakiem na wątrobę. Krzysztof nie podołał tej próbie i walka zakończyła się zwycięstwem Rosjanina, przez nokaut.

Swego czasu, mówiło się o przejściu Krzysia do wagi ciężkiej, starciu z Tomaszem Adamkiem, czy przede wszystkim z dawnym kolegą z teamu – Arturem Szpilką. Czy ten plan plan zdaje się być aktualny, skoro „Diablo”, średnio radzi sobie w niższych kategoriach wagowych? Zdaje się, że plany to odległe, skoro Krzysztof nie zdołał odbudować się w pełni do starcia z Gassijewem i padł już po 3 rundach, ale marketingowo napewno byłby to strzał w dziesiątkę, dla malejącej popularności „szermierki na pieści” w naszym kraju.

Niestety poziom polskiego boksu bywał wyższy, a kibice nadzieję pokładają w Adamie Kownackim. Ja jednak, zadaje im pytanie – czy Adam Kownacki obecnie jest w stanie zdobyć tytuł mistrzowski, posiadając pewne mankamenty techniczne, słabszą pracę nóg? Przyznam szczerze, że nie był bym do końca do tego przekonany, a walka z Arturem Szpilką odpowiedziała moim zdaniem bardziej na pytanie, iż to Szpila nie wytrzymał presji, miał problemy z przygotowaniem mentalnym, niż było to spektakularne zwycięstwo Adama. Cóż, pewne to jest to, że polski boks przeżywa kryzys, ale nie oznacza to, że staje się mniej ciekawy, dlatego zachęcam wszystkich do bacznego przyglądania się zmaganiom na scenie bokserskiej w naszym kraju i nie tylko.

Grzegorz Prokop