STSport

Jak się panu podoba w Moskwie? W piątkowy wieczór spotka się pan w stolicy Rosji z Aleksandrem Powietkinem w walce o pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA.
Andrzej Wawrzyk, pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej:
Fajnie tu jest, naprawdę. Ciepło i przyjemnie. Za nami już wszystkie oficjalne części związane z pojedynkiem. Mam na myśli spotkania, rozmowy, konferencje i ceremonię ważenia. Czekam już tylko na walkę.

– Do tej pory nie boksował pan w takich okolicznościach i o taką stawkę. Czuć różnicę?
Nie, nie. Dlaczego? Jest miło. Luźna atmosfera, siedzimy sobie, rozmawiamy, bez żadnego spinania się.

– Różnica jest taka, że może pan w piątek zdobyć tytuł mistrza świata, a nie pokonać średnio znanego rywala podczas gali w Polsce.
Oczywiście, że wiem, co się dzieje. Mam tę walkę w głowie od dawna, wszystko starałem się sobie poukładać. Wiem, że to nie ośmiorundowy pojedynek, a starcie o mistrzowski pas. Na pewno jednak nie mam zamiaru się spinać, bo takie zachowanie nie ma żadnego sensu. Co miałbym robić, zamknąć się w pokoju i tam siedzieć?

– Spotkaliście się już kilka razy z Powietkinem w Moskwie. Robi wrażenie czy niekoniecznie?
Normalny gość. Witalij czy Władymir Kliczko pewnie robią większe wrażenie. A jeśli chodzi o nasze spotkania, to było zwyczajnie, bez żadnych „elektrycznych chwil”, obyło się bez żadnych spięć. To przecież nic nie da.

– Jak będzie wyglądał dzień pana walki?
Rano marsz na śniadanko, później spacer, kolejny posiłek, wypoczynek. Posiedzę w pokoju i hotelowym holu, bo tu gorąco i nie ma sensu wychodzić na powietrze. Poprzeglądam pewnie trochę internet, ale tylko swój profil na facebooku. Na inne strony nie będę zaglądał, bo i po co? No a później czas iść do roboty.

Jak pan sobie wyobraża tę „robotę”?
Twardy pojedynek, ale zakończony wielkim sukcesem. Moim sukcesem. Walka z Powietkinem to moja życiowa szansa. Mogę zostać pierwszym Polakiem, który zdobył tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Czterech już próbowało i, niestety, im nie wyszło. Teraz ja mogę przejść do historii. Piękna sprawa… Wiem, że jestem jeszcze młody, że mam 25 lat i dużo czasu przed sobą, ale to nie ma znaczenia. Zresztą, są na świecie bokserzy znacznie młodsi ode mnie, którzy pasy czempionów mają od kilku lat, więc nie ma co mówić o młodym wieku.

Autor: Kamil Wolnicki, „Przegląd Sportowy”

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.